Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Aleksandra Zimnik

Aleksandra Zimnik

Myszków

Bezsprzecznie niepoukładana, ale szczęśliwa. Ma 24 lata. Miłośniczka kotów. Zakochana w Islandii. Jest zdania, że Słowa mają ogromną moc, potrafią stworzyć całkowicie odrębny świat na kartach papieru. Pragnie, byście się przenieśli razem z nią w tą magiczną i nieznaną czasoprzestrzeń jej tekstów. Marzy o ujrzeniu choć jednego egzemplarza swojej książki na księgarskiej półce.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

6168 PLN z 6000 PLN

74 Wspierający

Udany! Cel osiągnięty

102%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 22.11.2014.

Sudaz - Twoje oczy mówią wszystko

RSS

Dziękuję za dotychczas okazane wsparcie! :) Dodano 11.11.2014, godz. 16:59

Moi Drodzy,

pragnę Was poinformować, że projekt zdobył już 60% wsparcia, a więc jestem coraz bliżej spełnienia marzeń! Dziękuję każdemu, kto przyczynił się do zebrania niemal czterech tysięcy złotych na wydanie „Sudaza”. Zdaję sobie sprawę, że pozostało niewiele dni, by "dobić do setki", ale jestem dobrej myśli. Spotykając się z tak ogromnym wsparciem, dopingiem, słowami otuchy od osób, które bezinteresownie chcą pomóc nikomu nieznanej debiutantce, po prostu nie mogę nie wierzyć w to, że moje wysiłki przyniosą sukces. Nie chcę Was zawieźć, czuję się zobowiązana działać dalej, ponieważ Wy wszyscy pokładacie we mnie nadzieję. Walczę o nowe źródła wsparcia, szukam sponsorów i ludzi dobrej woli, którzy zechcą dołożyć do projektu brakującą kwotę.

Na początku przystąpienia do projektu pisałam, że moim największym celem jest podzielenie się swoim Słowem z czytelnikami i "przeniesienie" ich w magiczną i tajemniczą czasoprzestrzeń "Sudaza". Od tego momentu codziennie budzę się i zasypiam z nowymi pomysłami, jak urzeczywistnić swoje marzenia. Nie targają mną już zwątpienia i brak wiary. Nie… teraz liczy się tylko działanie, które przybliża mnie do samorealizacji. Wtedy napisałam, że MAM NADZIEJĘ, iż przygoda z PolakPotrafi.pl zaprowadzi mnie w miejsce, gdzie bez wahania powiem: "czuję się spełniona". Dzisiaj to nie nadzieja, nie wiara, tylko mocne przekonanie o tym, że tak będzie. Potrzebowałam trochę czasu, by zrozumieć, że wiara i nadzieja to nie wszystko, że człowiek musi być naprawdę przekonany o powodzeniu, by sukces stał się realny, a marzenie przeistoczyło się w rzeczywistość.

Już za 11 dni nadejdzie moja "chwila prawdy". :) Proszę wszystkich o trzymanie kciuków, by na końcu drogi czekało na mnie upragnione spełnienie marzenia!

Wywiad z Elaine Blath (autorką bloga Rudym Spojrzeniem Na Świat) Dodano 03.11.2014, godz. 19:30

Elaine Blath: Dzień dobry.
Aleksandra Zimnik: Dzień dobry.
EB: Pani dążenie do realizacji marzenia jest godne podziwu. Napisała Pani książkę i chce ją wydać. Czytałam na stronie PolakPotrafi.pl, że skończyła Pani filologię. Polską?
AZ: Tak, ukończyłam filologię polską ze specjalizacją dyskurs publiczny na Uniwersytecie Śląskim. Wiele osób zastanawia się, co to właściwie jest dyskurs publiczny i przyznam szczerze, że definicji poznałam mnóstwo, a każda była inna w zależności od zamysłu jej autora. W prostych słowach: dyskurs obejmuje zagadnienia dziennikarskie, retoryczne, autopromocję, wystąpienia publiczne i wiele innych problemów z zakresu komunikacji. Dodam jednak, że z filologii mam jedynie licencjat, a obecnie jestem na ostatnim roku studiów z zupełnie innej dziedziny, tzn. zarządzania i dowodzenia w sytuacjach kryzysowych.
EB: Muszę przyznać, że to ciekawa specjalizacja. Również kończyłam filologię polską, ale nie miałam możliwości wyboru takiej opcji. Widzę, że sporo się w niej zawiera i to tematów, które przydają się każdego dnia, a i drugie studia życiowe.
AZ: Zgadza się, to specjalizacja wszechstronna obejmująca nie tylko dziennikarstwo, ale i public relations.
EB: Na pewno się przyda! Przejdźmy do samej książki. Muszę przyznać, że zapowiada się interesująco i jestem ciekawa, co będzie dalej. Jak kształtował się pomysł na Sudaz? Czy trwało to jakiś czas, a może to była chwila olśnienia i dalej już poszło?
AZ: Bardzo się cieszę, że początek książki wzbudził w Pani zainteresowanie dalszymi losami głównej bohaterki. To bardzo dowartościowuje autora, któremu chyba najbardziej zależy na tym, by zaintrygować i „porwać” czytelnika w wir przygód postaci. Można powiedzieć, że pomysł na fabułę pojawił się „przez przypadek”, a bardziej uściślając - przyśnił mi się. Nie żartuję, zarys pojawił się podczas snu, a potem kolejne fragmenty książki powstawały także nocą przed położeniem się spać, bądź wczesnym rankiem zaraz po przebudzeniu.
EB: Czy od razu powstała myśl - Napiszę książkę? Czy od razu przelewała Pani swoje pomysły na papier lub w obecnych czasach na strony Worda? Czy pozwoliła Pani, aby myśli dojrzały?
AZ: Myśl o napisaniu książki towarzyszyła mi chyba odkąd skończyłam 12 lat. Będąc nastolatką, pisałam „do szuflady”, nie pokazując nikomu tych treści, ponieważ w połowie drogi odpuszczałam, sądząc, że nie jest to tak dobre, jakbym chciała, żeby było. Faktycznie, teraz patrząc na te teksty, aż śmieję się sama do siebie z niektórych błędów, z dziwnej, nietrzymającej się całości fabuły, ze śmiesznych tworów językowych, jakich używałam. Ale zmierzając do innych pytań... Gdy już idea rozdziału pojawiała się w mojej głowie, składałam to wszystko w spójną całość i zasiadałam do pisania przed komputerem. Nie trzymałam się jednak rygorystycznie tego planu, często zdarzało mi się „przekombinować”, stworzyć coś nowego, jak na przykład wspomnianego w opisie książki biratera, który pojawił się nagle i po prostu musiał zaistnieć w książce. Pomysły zapisywałam na kartce papieru, jeżeli akurat nie miałam dostępu do komputera, w innym przypadku - w dobie komputeryzacji - wybierałam komputer i tam kreśliłam kolejne punkty fabularne.
EB: Co się stało, że tym razem, nie odłożyła Pani tekstu do szuflady? Jak długo trwały prace nad Sudazem?
AZ: Tym razem udało mi się dokończyć książkę, a nie odpuścić w połowie drogi. Stałam się dojrzalsza, moje myśli stały się bardziej poukładane i dzięki temu przeskoki pomiędzy jednym i drugim rozdziałem nie były widoczne. Nie chodzi o przeskok fabularny, ale o przeskok językowy - kiedyś mój styl pisania różnił się proporcjonalnie do mojego nastroju. Kiedyś moje emocje bardzo wpływały na to, co będę akurat w tym dniu wpisać. Przy Sudazie całkowicie wyłączyłam siebie, nie starałam się „przemycić” swoich emocji do tekstu. Bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem i udało mi się ich odizolować od mojego samopoczucia, mojego życia. Dlatego uwierzyłam, że Sudaz ma w sobie jakiś potencjał, może zaciekawiać, może się go dobrze czytać. Prace nad książką trwały około 7 miesięcy, nie wliczając czasu przeznaczonego na korektę i poprawki.
EB: Czy ma Pani jakieś swojego „osobistego” recenzenta, a może kilku, którym pokazywała Pani fragmenty powstającej książki? Przede wszystkim w tych pierwszych okresach pisania?
AZ: Moimi „osobistymi” recenzentami stały się mama i przyjaciółka z uczelni. To na ich opinii wyrosła myśl o przesłaniu Sudaza do wydawnictw. Potem kolejne osoby z mojego otoczenia zaczęły mnie utwierdzać w tym, że warto spróbować, że książka może się spodobać redaktorom.
EB: Jak na książkę zareagowały wydawnictwa i redaktorzy tam pracujący?
AZ: Naturalnie nie wszystkie wydawnictwa się odezwały. Parę z nich przesłało mi krótką informację o tym, że nie wydają debiutujących autorów albo autorów piszących fantastykę. Te wydawnictwa, które zainteresowały się powieścią, uznały, że książka jest ciekawa, wartościowa, wciągająca, sprawnie napisana, a konstrukcja fabularna intryguje. Ale ryzyko wydawnicze w przypadku wydania książek debiutujących pisarzy jest zbyt duże, czasy są ciężkie i dlatego potrzebne jest dofinansowanie dzieła, znalezienie jakiegoś sponsora bądź osoby, która będzie skłonna pokryć część kosztów wydawniczych. Dlatego przystąpiłam do projektu PolakPotrafi.pl
EB: Jak dowiedziała się Pani o tej stronie? czy któreś z wydawnictw ją poleciło? Czy może znajomy? Czy mogłaby Pani przybliżyć działanie PolakPotrafi.pl?
AZ: Szczerze przyznam, że dokładnie nie pamiętam, kiedy dowiedziałam się o istnieniu takiego portalu, ale na pewno poznałam go dzięki mediom społecznościowym. Znajomi udostępniali różne inicjatywy kulturalne, potem pojawiła się Karolina Czarnecka, o której zrobiło się głośno jeszcze przed przystąpieniem do projektu. Pomysł, bym i ja spróbowała tam swoich sił, zrodził się spontanicznie. Pewnego wieczoru zaczęłam się zastanawiać, dlaczego stoję w miejscu i nic nie robię, by spełniło się moje największe marzenie. Zgłosiłam wtedy swój pomysł, który szybko został zaakceptowany przez administratorów portalu i błyskawicznie zabrałam się za wdrażanie projektu. Polakpotrafi.pl działa w oparciu o ideę crowdfundingu czyli finansowania społecznościowego. Każdy może poprzeć projekt, wpłacając choćby złotówkę. Za wsparcie powyżej 5 zł są przewidziane nagrody, które wymyśla sam twórca projektu. Te nagrody są przekazywane po zakończeniu projektu, ale tylko w przypadku odniesienia sukcesu, czyli uzbierania całej potrzebnej kwoty. Jeżeli mi się to nie uda, to każda wpłata jest zwracana na konta wspierających. Uważam to za sprawiedliwe i rozsądne rozwiązanie, ponieważ - gdyby w tym momencie projekt miał się zakończyć - nie stać by mnie było na dopłacenie różnicy pomiędzy uzyskaną kwotą a kosztami współfinansowania dzieła.
EB: Wpłacający przesyłają jednocześnie jakieś komentarze, słowa otuchy? Czy skupiają się raczej na zrobieniu przelewu?
A.Z.: Wpłacający, jak i każdy zainteresowany projektem, mogą komentować inicjatywę na stronie projektu. Ze słowami wsparcia spotykam się jednak najczęściej na fanpage'u Sudaza i bez wahania mogę powiedzieć, że słowa otuchy, szczególnie od nieznajomych, są dla mnie tak samo ważne, jak wpłaty. Ba, to one dopingują mnie najwięcej do działania i walki o swoje marzenia.
EB: Wróćmy jeszcze do samej książki - jacy autorzy Panią inspirowali, może książki? Filmy? Nie ukrywam, że koncepcja odizolowanej wioski/miasteczka pojawia się w literaturze czy kinie. Mi osobiście skojarzyła się trochę z filmem Osada.
AZ: Spotkałam się z wieloma skojarzeniami, znajomemu początek przypominał powieść „Pod kopułą” Kinga, a tego dzieła mistrza horroru nie czytałam, mimo że cenię sobie jego twórczość. Skojarzenia nie są złe, w dzisiejszych czasach, kiedy mamy do czynienia z rozkwitem beletrystyki, nie sposób nie ominąć jakiś podobieństw. By tego uniknąć bądź zminimalizować zbieżności, podczas pisania książki zupełnie przestałam czytać, nie chcąc przesiąknąć czyimś warsztatem literackim. Lubię fantastykę, kryminały i horrory, więc może dlatego zdecydowałam się, by książka zawierała wątki fantastyczne i w całości opierała się na fikcji literackiej. Jest wielu autorów, którzy na co dzień mnie inspirują słowem, ale w przypadku książki nie czerpałam bądź starałam się nie czerpać z nich przykładu.
EB: Bardzo dobre podejście, chyba faktycznie w ten sposób można się uwolnić od tego, aby inspirować się w danym momencie. O czym w takim razie jest Sudaz?
AZ: Sudaz jest historią dziewczyny o imieniu Laura, którą poznajemy w chwili kiedy ma 11 lat podczas traumatycznego przeżycia, a mianowicie zabójstwa jej ojca. Pierwsze rozdziały stanowią retrospekcję, przybliżają wspomnienia bohaterki z czasów, kiedy żyła w odgrodzonej od świata wiosce i zdołała uciec. Laura w tajemniczy sposób nabywa umiejętności, które stają się jej przekleństwem i szuka odpowiedzi na pytania, dlaczego stała się kimś takim, kto spowodował, że jej człowieczeństwo zaczęło znikać. Po ucieczce z Gravidosu znajduje zarówno azyl, jak i najbliższego przyjaciela - przybraną siostrę Nadię. Nie może jednak nawet jej dotknąć, bowiem moce, jakimi została obdarzona, mogą zniszczyć każde istnienie ludzkie. Podróż, w jaką się zaangażuje, by zdobyć „eliksir”, obfituje w przygody, w zawrotne akcje, w tajemnicze wydarzenia.
EB: Czy znajduje Pani coś w bohaterce z samej siebie? Jak scharakteryzowałaby Pani Laurę?
AZ: Hm... Ciekawe pytanie. Laura jest zupełnie inna niż ja, a zarazem podobna pod niektórymi względami. Łączy nas na pewno to, że obie lubimy czytać. Wyznam także, że ja sama nigdy nie miałam rodzeństwa, podobnie jak Laura. Może dlatego w mojej podświadomości zrodził się pomysł, by w fabułę wpleść wątek przybranej siostry, którą zawsze chciałam mieć. Laura jest silna psychicznie, ale zdarza się jej być naiwną i słabą. Potrafi kłócić się o swoje, wie, czego chce. Mimo swojej nieufności, lubi przygody i jest ciekawa świata. Nie poddaje się, nawet kiedy „druga natura” przejmuje nad nią kontrolę. Oddaje się bez reszty tym, których kocha. I ważna rzecz - nie potrafi zaakceptować tego, kim się stała. Nie lubi siebie, albo inaczej - nie lubi tego, co się z nią stało.
EB: Ile lat ma Laura, kiedy dzieje się akcja?
AZ: W czasie retrospekcji - 11, potem 17/18.
EB: Czyli dąży do celu, chce siebie zmienić, jest przy tym uparta - czy osiągnie swój cel?
AZ: Tego nie mogę zdradzić, ale na pewno zakończenie nie będzie czarne albo białe.
EB: To było podchwytliwe pytanie:)
AZ: (uśmiech)
EB: Co wyróżnia Sudaza wśród innych książek? Co Pani zdaniem może przyciągnąć czytelnika do tej pozycji, a nie innej?
AZ: Trudno mówić o książce w samych superlatywach, jak się jest jej autorem. Mimo przywiązania do swojego tekstu, samokrytyka towarzyszy wielu autorom, w tym także i mnie. Jednak pewnie będę musiała odpowiedzieć na to pytanie.
EB: To prawda ciężko mówić o tym, co się napisało, ale podejrzewam, ze to pytanie będzie się często powtarzać.
AZ: Na pewno fabuła, która wciąga i pozwala czytelnikowi przenieść się w magiczny, tajemniczy świat. Sądzę, że bohaterowie - a szczególnie ci niebędący ludźmi z krwi i kości - to postaci wyraziste, intrygujące, nieobliczalne. Nie wkomponowałam w tekst postaci, które są już tradycyjnym spoiwem powieści fantastycznych, takich jak: wampiry, wilkołaki, sukuby itp. Dlatego też czytelnik może zapoznać się z postaciami nowymi, dotychczas nieznanymi, niebędącymi stereotypem. Mimo narracji pierwszoosobowej, książka jest wielowątkowa, w każdym rozdziale pojawia się coś nowego, nieoczekiwanego.
EB: Jakie nowe postaci fantastyczne znalazły się w książce? Kogo czytelnik spotka w Sudazie?
AZ: Czytelnik spotka Annuisa, Bimusa, Tribusa. Zdradzę tylko, że przybysze nie są z tego świata, mają złe zamiary i są ściśle powiązani z tytułowym Sudazem. Ponadto sądzę, że postać biratera może zainteresować czytelnika, ze względu na jego pozytywne usposobienie. Ważną postacią w książce jest też Excogitator.
EB: Nazwy są egzotyczne, może weźmy jeszcze tylko tego biratera na patelnię. Czym jest? Jak wygląda? Aa… z tego wszystkiego zapomniałam, jestem Marta i proszę mówić do mnie po imieniu.
AZ: Z przyjemnością, jestem Ola. W książce też się pojawia Marta i jest to bardzo złożona, nieprzewidywalna postać. Jeżeli chodzi o te egzotyczne nazwy to w jakimś stopniu są one powiązane z rdzeniami słów łacińskich.
EB: Ojej. To teraz już w ogóle ciekawość mnie zje.
AZ: Birater to efekt uboczny pewnego eksperymentu, będący połączeniem groźnego leśnego zwierzęcia i grawidończyka (od nazwy wioski, w której wychowała się Laura). Z jedną taką istotą mamy do czynienia w środkowej części książki i jej pojawienie się związane jest z dość komiczną sytuacją, która - mam nadzieję - wywoła w czytelnikach uśmiech na twarzy.
EB: Trzymam kciuki za to! Ostatnie już pytanie, w jakim nurcie fantastyki osadziłabyś Sudaz?
AZ: Hm... Zapewne, jeżeli książka ujrzy światło dzienne, to krytycy i recenzenci sami przypiszą powieść do różnych podgatunków. Do mnie, jako autora, najbardziej przemawia podgatunek high fantasy, ale nad tą materią należałoby się jeszcze zastanowić, w jakim stopniu książka jest bliska innym gatunkom z nurtu fantastyki
EB: Rozumiem, czyli na tą chwilę temat jest otwarty. Trzymam kciuki za powodzenie projektu i realizację marzenia. Mam nadzieję, że uda się wydać książkę, jestem jej ciekawa i chętnie przeczytam w całości. Dziękuję za rozmowę.
AZ: Bardzo dziękuję i za trzymanie kciuków, i za ciekawą rozmowę, i za poświęcony czas.

Pisarze nie piszą dla pieniędzy, pisarze piszą dla czytelników Dodano 22.10.2014, godz. 21:36

Drodzy wspierający,

pisałam o tym na fanpage’u „SUDAZA”, ale chciałabym jeszcze bardziej rozwinąć temat w aktualnościach projektu. Tuż przed przystąpieniem do projektu szarpały mną bardzo intensywne uczucia, z których najbardziej dało się zaobserwować strach i niepokój o to, jak książka zostanie przyjęta w środowisku, które na co dzień styka się z ogromną ilością dobrych książek. Sądziłam, że skoro wydawnictwa zaoferowały mi współpracę z uwzględnieniem współfinansowania książki na niebagatelną kwotę, to książka nie jest aż taka dobra, aż tak poczytna, aż tak oryginalna. Przyznam szczerze, że zdarzało mi się zwątpić w konstrukcję fabularną książki, w swój warsztat literacki, w ciąg przyczynowo-skutkowy „SUDAZA”, w nieszablonową charakterystykę bohaterów. Wynikało to z jednego bardzo prostego powodu – zawsze poddawałam się w połowie drogi, sądząc, że nie jestem aż tak dobra, jak inni.

Nie mam zamiaru teraz temu przeczyć, bo pewnie nieraz będę jeszcze borykać się z tą moją nieszczęsną przywarą. Nie chcę jednak, by taki sposób myślenia kierował moim losem. Znalazłam w sobie siłę i odwagę, by powalczyć o swoje marzenia i – z góry nastawiona na krytykę – ze zdziwieniem odkryłam, że ludzi, którym podoba się to, co piszę, jest naprawdę sporo. Zapewne znajdą się krytycy, co jest naturalne i słuszne. Ale ilość pozytywnych odbiorów książki – używając kolokwializmu – po prostu powaliła mnie na kolana! Doświadczeni recenzenci z przyjemnością zamieszczają informację o projekcie, deklarując albo wsparcie projektu, albo zakup książki po jej opublikowaniu. „SUDAZ” intryguje i zaciekawia. „SUDAZ” staje się rozpoznawalny. O „SUDAZIE” wie coraz więcej osób i – co najważniejsze – coraz więcej osób chce mieć ten tytuł na swojej półce w domowej bibliotece.

I tak sobie teraz myślę: „Nie.. nie mogę zawieźć tych, którzy pokładają we mnie nadzieję, którzy we mnie wierzą, którzy chcą przeczytać „SUDAZA” od deski do deski.” Po prostu muszę działać dalej, by udowodnić sobie i innym, że w Polsce da się osiągnąć swoje pragnienia i rozwinąć skrzydła. Nie trzeba wyjeżdżać za granicę, by się realizować. Tu też, mimo przeszkód, czeka na nas sukces. Wystarczy tylko marzyć, chcieć, działać i wkładać wiele pracy w dotarcie do zamierzonych celów. Pomóżcie mi udowodnić te tezy i dać wiarę innym w to, że warto realizować swoje marzenia!

Z „wyrwanymi” myślami blogerów-recenzentów możecie zapoznać się na samym dole opisu inicjatywy. Te słowa, jak i wiele innych opinii, po prostu nie mogły pozostać bez echa w moim postrzeganiu projektu. Nie może się nie udać, mając już teraz tak szerokie grono osób, które chcą zagłębić się w losy bohaterów „SUDAZA”.

Pisarze nie piszą dla pieniędzy. Pisarze piszą właśnie dla takich czytelników. Takie opinie dają nieporównywalnie większą wartość od banknotów i tego nie da się kupić żadnym nominałem.

Dodano: 23.10.2014, 9:41
 
Komentujący
Dasz radę! : )

Musimy działać, by niemożliwe stało się możliwym. Dodano 20.10.2014, godz. 10:59

Drodzy Wspierający!

Nie udało się – pierwszy cel (25% do końca ubiegłego tygodnia) nie został osiągnięty. Nie mogę jednak załamywać się i mówić, że sytuacja wygląda źle. Dzięki Wam zdobyłam już 20% wsparcia i jestem niezwykle wdzięczna wszystkim, którzy przyczynili się do tego postępu. Jednak od osiągnięcia pełnej puli dzieli mnie jeszcze sporo. Mimo wszystko kłamałabym, gdybym powiedziała, że 80% nie jest możliwe do osiągnięcia. Oczywiście wszystko jest możliwe i dlatego chciałabym wszem wobec ogłosić, że poddam się dopiero po zakończeniu projektu.:)

Zostało jeszcze 33 dni, podczas których może zdarzyć się wszystko. Równie dobrze mogę wygrać marzenie, jak i je przegrać, tracąc całe wsparcie, które zdobyłam podczas trwania projektu. Drugą opcję wyrzucam z myśli i staram się w ogóle nie przyjmować jej do wiadomości. Pragnę doszukiwać się pozytywnych aspektów powstania projektu, które już teraz są dla mnie widoczne. Wiele osób i organizacji dowiedziało się o książce i powiązało ją z debiutującą autorką o nazwisku Aleksandra Zimnik. Widać to po ilości patronatów i wiadomości dotyczących książki na stronach, które regularnie staram się podpinać na karcie projektu.

Szukam dalej, działam, by w mediach internetowych jak najczęściej pojawiał się tytuł książki i odsyłacz do projektu. Pracuję o każdej wolnej porze dnia i nocy nad tym, by „SUDAZ” stawał się rozpoznawalny, a tym samym rodził zainteresowanie w szerokich kręgach książkofilów, książkożerców i miłośników beletrystyki. Nie żyję nadzieją, żyję działaniem, które przybliża mnie mniej lub bardziej do spełnienia marzeń. Nadzieja jest tylko „dopalaczem”, siłą, która potęguję chęć działania.

Moje jednostkowe działanie nie wystarczy jednak, by projekt odniósł sukces. Na jego powodzenie musi pracować więcej osób niż pojedyncza, niezbyt jeszcze znana, autorka. Dlatego proszę Was, byście wspierali mnie w działaniu, byście promowali książkę i polecali każdemu, kto tylko mógłby być potencjalnym wspierającym. Już to mówiłam i powtórzę jeszcze raz – sukces zależy od zgranego i dużego zespołu, którego członkowie dokonają niewielkich wpłat po 1, 5 lub 10zł. Nie słowa się liczą, lecz czyny. Proszę Was o te czyny, które pozornie mogą nic nie znaczyć, ale w efekcie mogą sprawić, że spełnią się czyjeś marzenia.

O celach i realizacji marzeń Dodano 15.10.2014, godz. 12:29

Drodzy Wspierający!

Dzisiaj wyznaczyłam sobie cel, by do końca tygodnia projekt osiągnął 25% postępu. Bardzo nie lubię takich dni, jak dzisiaj, bo strach przenika mnie na wskroś i jestem pełna obaw o to, czy cel jest w ogóle osiągalny. Ale gdybym w niego nie wierzyła, to zapewne w ogóle by mnie tu nie było. Tymczasem to tylko pewien etap, odcinek mojej drogi do urzeczywistnienia marzeń, fragment mojej przygody z PolakPotrafi.pl. Ten etap jest namacalny i najbardziej uchwytny, bo zakończenie projektu wydaje mi się bardzo odległe. Spędzam nad promocją projektu mnóstwo czasu, dzięki czemu mogę odrzucić myśli o jego powodzeniu bądź niepowodzeniu. To moja osobista bitwa i naprawdę chcę ją wygrać. 25% postęp to tylko jedna z potyczek, która tworzy całokształt pomyślności projektu. Jednak to starcie jest niezwykle ważne i może przeważyć szalę zwycięstwa na moją stronę.

Kiedyś wszystkie moje teksty lądowały w najbardziej zabezpieczonych zakamarkach dysku komputera, by nikt nie mógł ich przeczytać i skomentować. Nie publikowałam ich nigdzie, nie wysyłałam ich do wydawnictw i bałam się zrobić choć jeden krok w stronę swoich marzeń. Teraz trochę żałuję, że wcześniej nie mówiłam głośno o swojej potrzebie przelewania wszystkich myśli i pomysłów na papier (a raczej na pulpit swojego komputera;)). To dlatego, że od początku trwania projektu spotkałam się ze wspaniałym odbiorem, wyrazami wsparcia i aprobaty, a wiele zupełnie mi nieznanych osób obdarzyło mnie kredytem zaufania, przekazując informację dalej, pisząc o projekcie bądź obejmując go patronatem. To już dużo, ba, to niezwykle dużo! Takie przyjęcie od strony wielu osób utwierdza mnie w tym, że warto marzyć i wyznaczać sobie cele na różnych etapach trwania projektu. Cel 25% ma szansę przerodzić się w cel 50%, 75%, aż w końcu w 100%. Z Waszym wsparciem, Waszą pomocą i Waszym dobrym sercem.

Pamiętajcie, że nie liczy się kwota, którą wpłacicie. Każda wpłata jest tak samo ważna i ma dla mnie ogromne znaczenie!

Z przemyśleń debiutującej autorki :) Dodano 13.10.2014, godz. 1:07

\"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu.\" (J.R.R. Tolkien: \"Dwie wieże\")


To prawda. Nie wiem, na co się piszę i z czym dokładnie wiąże się bycie pisarzem/autorem/twórcą. Nie wiem, co na mnie czeka na końcu tej drogi i jaką odpowiedzialność biorę na swoje barki.

Wiem jedno. Zawsze tego chciałam, zawsze o tym myślałam, zawsze wracałam do tego marzenia. Jestem zadowolona ze swojej życiowej drogi, lecz wiecznie towarzyszył mi niedosyt, który potrafiłam wypełnić tylko słowami. Te słowa zaczęły mieć duszę, żyć własnym życiem i kreślić coś, co przeistoczyło się w prozę fabularną. SUDAZ stał się konsekwencją tego niedosytu i wypełnił dziurę w drodze do pełni szczęścia.

To był jednak zaledwie pierwszy etap mojego marszobiegu. Zdawać by się mogło, że doszłam do oczekiwanego celu już na tamtym etapie, ale moim zamysłem zawsze było podzielenie się słowem, umożliwienie czytelnikom dotknięcia tego odrębnego, wyimaginowanego świata, który nie wiadomo skąd pojawił się w moich myślach i został przelany na karty papieru. Z tym jasno określonym celem zasypiam co wieczór i pragnę dotrzeć do mety, zobaczyć, co mnie czeka na końcu drogi do samorealizacji.

Z samej gonitwy za marzeniami czerpię satysfakcję. Zdobywam wiarę we własne możliwości, spotykając się z dopingiem i słowami aprobaty od osób najbliższych, tych dalszych i tych całkiem nieznanych. Lecz w pełni usatysfakcjonowana będę dopiero wtedy, gdy przebiegnę dalej i napotkam kamień milowy. Wówczas pokonam ten etap stanięciem wprost u stóp swojego celu, jakim jest wydanie książki. Mam nadzieję, że przygoda z PolakPotrafi.pl zaprowadzi mnie w miejsce, gdzie bez wahania powiem: \"czuję się spełniona\". Mam nadzieję, że powrócę z pola bitwy z tarczą, a nie na tarczy. :)

Dziękuję za każdą złotówkę, każdą formę rozpowszechniania informacji o projekcie, a przede wszystkim każde słowo wsparcia!

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 22.11.2014 09:09