Wywiad z Elaine Blath (autorką bloga Rudym Spojrzeniem Na Świat)
Dodano 03.11.2014, godz. 19:30Elaine Blath: Dzień dobry.
Aleksandra Zimnik: Dzień dobry.
EB: Pani dążenie do realizacji marzenia jest godne podziwu. Napisała Pani książkę i chce ją wydać. Czytałam na stronie PolakPotrafi.pl, że skończyła Pani filologię. Polską?
AZ: Tak, ukończyłam filologię polską ze specjalizacją dyskurs publiczny na Uniwersytecie Śląskim. Wiele osób zastanawia się, co to właściwie jest dyskurs publiczny i przyznam szczerze, że definicji poznałam mnóstwo, a każda była inna w zależności od zamysłu jej autora. W prostych słowach: dyskurs obejmuje zagadnienia dziennikarskie, retoryczne, autopromocję, wystąpienia publiczne i wiele innych problemów z zakresu komunikacji. Dodam jednak, że z filologii mam jedynie licencjat, a obecnie jestem na ostatnim roku studiów z zupełnie innej dziedziny, tzn. zarządzania i dowodzenia w sytuacjach kryzysowych.
EB: Muszę przyznać, że to ciekawa specjalizacja. Również kończyłam filologię polską, ale nie miałam możliwości wyboru takiej opcji. Widzę, że sporo się w niej zawiera i to tematów, które przydają się każdego dnia, a i drugie studia życiowe.
AZ: Zgadza się, to specjalizacja wszechstronna obejmująca nie tylko dziennikarstwo, ale i public relations.
EB: Na pewno się przyda! Przejdźmy do samej książki. Muszę przyznać, że zapowiada się interesująco i jestem ciekawa, co będzie dalej. Jak kształtował się pomysł na Sudaz? Czy trwało to jakiś czas, a może to była chwila olśnienia i dalej już poszło?
AZ: Bardzo się cieszę, że początek książki wzbudził w Pani zainteresowanie dalszymi losami głównej bohaterki. To bardzo dowartościowuje autora, któremu chyba najbardziej zależy na tym, by zaintrygować i „porwać” czytelnika w wir przygód postaci. Można powiedzieć, że pomysł na fabułę pojawił się „przez przypadek”, a bardziej uściślając - przyśnił mi się. Nie żartuję, zarys pojawił się podczas snu, a potem kolejne fragmenty książki powstawały także nocą przed położeniem się spać, bądź wczesnym rankiem zaraz po przebudzeniu.
EB: Czy od razu powstała myśl - Napiszę książkę? Czy od razu przelewała Pani swoje pomysły na papier lub w obecnych czasach na strony Worda? Czy pozwoliła Pani, aby myśli dojrzały?
AZ: Myśl o napisaniu książki towarzyszyła mi chyba odkąd skończyłam 12 lat. Będąc nastolatką, pisałam „do szuflady”, nie pokazując nikomu tych treści, ponieważ w połowie drogi odpuszczałam, sądząc, że nie jest to tak dobre, jakbym chciała, żeby było. Faktycznie, teraz patrząc na te teksty, aż śmieję się sama do siebie z niektórych błędów, z dziwnej, nietrzymającej się całości fabuły, ze śmiesznych tworów językowych, jakich używałam. Ale zmierzając do innych pytań... Gdy już idea rozdziału pojawiała się w mojej głowie, składałam to wszystko w spójną całość i zasiadałam do pisania przed komputerem. Nie trzymałam się jednak rygorystycznie tego planu, często zdarzało mi się „przekombinować”, stworzyć coś nowego, jak na przykład wspomnianego w opisie książki biratera, który pojawił się nagle i po prostu musiał zaistnieć w książce. Pomysły zapisywałam na kartce papieru, jeżeli akurat nie miałam dostępu do komputera, w innym przypadku - w dobie komputeryzacji - wybierałam komputer i tam kreśliłam kolejne punkty fabularne.
EB: Co się stało, że tym razem, nie odłożyła Pani tekstu do szuflady? Jak długo trwały prace nad Sudazem?
AZ: Tym razem udało mi się dokończyć książkę, a nie odpuścić w połowie drogi. Stałam się dojrzalsza, moje myśli stały się bardziej poukładane i dzięki temu przeskoki pomiędzy jednym i drugim rozdziałem nie były widoczne. Nie chodzi o przeskok fabularny, ale o przeskok językowy - kiedyś mój styl pisania różnił się proporcjonalnie do mojego nastroju. Kiedyś moje emocje bardzo wpływały na to, co będę akurat w tym dniu wpisać. Przy Sudazie całkowicie wyłączyłam siebie, nie starałam się „przemycić” swoich emocji do tekstu. Bohaterowie zaczęli żyć własnym życiem i udało mi się ich odizolować od mojego samopoczucia, mojego życia. Dlatego uwierzyłam, że Sudaz ma w sobie jakiś potencjał, może zaciekawiać, może się go dobrze czytać. Prace nad książką trwały około 7 miesięcy, nie wliczając czasu przeznaczonego na korektę i poprawki.
EB: Czy ma Pani jakieś swojego „osobistego” recenzenta, a może kilku, którym pokazywała Pani fragmenty powstającej książki? Przede wszystkim w tych pierwszych okresach pisania?
AZ: Moimi „osobistymi” recenzentami stały się mama i przyjaciółka z uczelni. To na ich opinii wyrosła myśl o przesłaniu Sudaza do wydawnictw. Potem kolejne osoby z mojego otoczenia zaczęły mnie utwierdzać w tym, że warto spróbować, że książka może się spodobać redaktorom.
EB: Jak na książkę zareagowały wydawnictwa i redaktorzy tam pracujący?
AZ: Naturalnie nie wszystkie wydawnictwa się odezwały. Parę z nich przesłało mi krótką informację o tym, że nie wydają debiutujących autorów albo autorów piszących fantastykę. Te wydawnictwa, które zainteresowały się powieścią, uznały, że książka jest ciekawa, wartościowa, wciągająca, sprawnie napisana, a konstrukcja fabularna intryguje. Ale ryzyko wydawnicze w przypadku wydania książek debiutujących pisarzy jest zbyt duże, czasy są ciężkie i dlatego potrzebne jest dofinansowanie dzieła, znalezienie jakiegoś sponsora bądź osoby, która będzie skłonna pokryć część kosztów wydawniczych. Dlatego przystąpiłam do projektu PolakPotrafi.pl
EB: Jak dowiedziała się Pani o tej stronie? czy któreś z wydawnictw ją poleciło? Czy może znajomy? Czy mogłaby Pani przybliżyć działanie PolakPotrafi.pl?
AZ: Szczerze przyznam, że dokładnie nie pamiętam, kiedy dowiedziałam się o istnieniu takiego portalu, ale na pewno poznałam go dzięki mediom społecznościowym. Znajomi udostępniali różne inicjatywy kulturalne, potem pojawiła się Karolina Czarnecka, o której zrobiło się głośno jeszcze przed przystąpieniem do projektu. Pomysł, bym i ja spróbowała tam swoich sił, zrodził się spontanicznie. Pewnego wieczoru zaczęłam się zastanawiać, dlaczego stoję w miejscu i nic nie robię, by spełniło się moje największe marzenie. Zgłosiłam wtedy swój pomysł, który szybko został zaakceptowany przez administratorów portalu i błyskawicznie zabrałam się za wdrażanie projektu. Polakpotrafi.pl działa w oparciu o ideę crowdfundingu czyli finansowania społecznościowego. Każdy może poprzeć projekt, wpłacając choćby złotówkę. Za wsparcie powyżej 5 zł są przewidziane nagrody, które wymyśla sam twórca projektu. Te nagrody są przekazywane po zakończeniu projektu, ale tylko w przypadku odniesienia sukcesu, czyli uzbierania całej potrzebnej kwoty. Jeżeli mi się to nie uda, to każda wpłata jest zwracana na konta wspierających. Uważam to za sprawiedliwe i rozsądne rozwiązanie, ponieważ - gdyby w tym momencie projekt miał się zakończyć - nie stać by mnie było na dopłacenie różnicy pomiędzy uzyskaną kwotą a kosztami współfinansowania dzieła.
EB: Wpłacający przesyłają jednocześnie jakieś komentarze, słowa otuchy? Czy skupiają się raczej na zrobieniu przelewu?
A.Z.: Wpłacający, jak i każdy zainteresowany projektem, mogą komentować inicjatywę na stronie projektu. Ze słowami wsparcia spotykam się jednak najczęściej na fanpage'u Sudaza i bez wahania mogę powiedzieć, że słowa otuchy, szczególnie od nieznajomych, są dla mnie tak samo ważne, jak wpłaty. Ba, to one dopingują mnie najwięcej do działania i walki o swoje marzenia.
EB: Wróćmy jeszcze do samej książki - jacy autorzy Panią inspirowali, może książki? Filmy? Nie ukrywam, że koncepcja odizolowanej wioski/miasteczka pojawia się w literaturze czy kinie. Mi osobiście skojarzyła się trochę z filmem Osada.
AZ: Spotkałam się z wieloma skojarzeniami, znajomemu początek przypominał powieść „Pod kopułą” Kinga, a tego dzieła mistrza horroru nie czytałam, mimo że cenię sobie jego twórczość. Skojarzenia nie są złe, w dzisiejszych czasach, kiedy mamy do czynienia z rozkwitem beletrystyki, nie sposób nie ominąć jakiś podobieństw. By tego uniknąć bądź zminimalizować zbieżności, podczas pisania książki zupełnie przestałam czytać, nie chcąc przesiąknąć czyimś warsztatem literackim. Lubię fantastykę, kryminały i horrory, więc może dlatego zdecydowałam się, by książka zawierała wątki fantastyczne i w całości opierała się na fikcji literackiej. Jest wielu autorów, którzy na co dzień mnie inspirują słowem, ale w przypadku książki nie czerpałam bądź starałam się nie czerpać z nich przykładu.
EB: Bardzo dobre podejście, chyba faktycznie w ten sposób można się uwolnić od tego, aby inspirować się w danym momencie. O czym w takim razie jest Sudaz?
AZ: Sudaz jest historią dziewczyny o imieniu Laura, którą poznajemy w chwili kiedy ma 11 lat podczas traumatycznego przeżycia, a mianowicie zabójstwa jej ojca. Pierwsze rozdziały stanowią retrospekcję, przybliżają wspomnienia bohaterki z czasów, kiedy żyła w odgrodzonej od świata wiosce i zdołała uciec. Laura w tajemniczy sposób nabywa umiejętności, które stają się jej przekleństwem i szuka odpowiedzi na pytania, dlaczego stała się kimś takim, kto spowodował, że jej człowieczeństwo zaczęło znikać. Po ucieczce z Gravidosu znajduje zarówno azyl, jak i najbliższego przyjaciela - przybraną siostrę Nadię. Nie może jednak nawet jej dotknąć, bowiem moce, jakimi została obdarzona, mogą zniszczyć każde istnienie ludzkie. Podróż, w jaką się zaangażuje, by zdobyć „eliksir”, obfituje w przygody, w zawrotne akcje, w tajemnicze wydarzenia.
EB: Czy znajduje Pani coś w bohaterce z samej siebie? Jak scharakteryzowałaby Pani Laurę?
AZ: Hm... Ciekawe pytanie. Laura jest zupełnie inna niż ja, a zarazem podobna pod niektórymi względami. Łączy nas na pewno to, że obie lubimy czytać. Wyznam także, że ja sama nigdy nie miałam rodzeństwa, podobnie jak Laura. Może dlatego w mojej podświadomości zrodził się pomysł, by w fabułę wpleść wątek przybranej siostry, którą zawsze chciałam mieć. Laura jest silna psychicznie, ale zdarza się jej być naiwną i słabą. Potrafi kłócić się o swoje, wie, czego chce. Mimo swojej nieufności, lubi przygody i jest ciekawa świata. Nie poddaje się, nawet kiedy „druga natura” przejmuje nad nią kontrolę. Oddaje się bez reszty tym, których kocha. I ważna rzecz - nie potrafi zaakceptować tego, kim się stała. Nie lubi siebie, albo inaczej - nie lubi tego, co się z nią stało.
EB: Ile lat ma Laura, kiedy dzieje się akcja?
AZ: W czasie retrospekcji - 11, potem 17/18.
EB: Czyli dąży do celu, chce siebie zmienić, jest przy tym uparta - czy osiągnie swój cel?
AZ: Tego nie mogę zdradzić, ale na pewno zakończenie nie będzie czarne albo białe.
EB: To było podchwytliwe pytanie:)
AZ: (uśmiech)
EB: Co wyróżnia Sudaza wśród innych książek? Co Pani zdaniem może przyciągnąć czytelnika do tej pozycji, a nie innej?
AZ: Trudno mówić o książce w samych superlatywach, jak się jest jej autorem. Mimo przywiązania do swojego tekstu, samokrytyka towarzyszy wielu autorom, w tym także i mnie. Jednak pewnie będę musiała odpowiedzieć na to pytanie.
EB: To prawda ciężko mówić o tym, co się napisało, ale podejrzewam, ze to pytanie będzie się często powtarzać.
AZ: Na pewno fabuła, która wciąga i pozwala czytelnikowi przenieść się w magiczny, tajemniczy świat. Sądzę, że bohaterowie - a szczególnie ci niebędący ludźmi z krwi i kości - to postaci wyraziste, intrygujące, nieobliczalne. Nie wkomponowałam w tekst postaci, które są już tradycyjnym spoiwem powieści fantastycznych, takich jak: wampiry, wilkołaki, sukuby itp. Dlatego też czytelnik może zapoznać się z postaciami nowymi, dotychczas nieznanymi, niebędącymi stereotypem. Mimo narracji pierwszoosobowej, książka jest wielowątkowa, w każdym rozdziale pojawia się coś nowego, nieoczekiwanego.
EB: Jakie nowe postaci fantastyczne znalazły się w książce? Kogo czytelnik spotka w Sudazie?
AZ: Czytelnik spotka Annuisa, Bimusa, Tribusa. Zdradzę tylko, że przybysze nie są z tego świata, mają złe zamiary i są ściśle powiązani z tytułowym Sudazem. Ponadto sądzę, że postać biratera może zainteresować czytelnika, ze względu na jego pozytywne usposobienie. Ważną postacią w książce jest też Excogitator.
EB: Nazwy są egzotyczne, może weźmy jeszcze tylko tego biratera na patelnię. Czym jest? Jak wygląda? Aa… z tego wszystkiego zapomniałam, jestem Marta i proszę mówić do mnie po imieniu.
AZ: Z przyjemnością, jestem Ola. W książce też się pojawia Marta i jest to bardzo złożona, nieprzewidywalna postać. Jeżeli chodzi o te egzotyczne nazwy to w jakimś stopniu są one powiązane z rdzeniami słów łacińskich.
EB: Ojej. To teraz już w ogóle ciekawość mnie zje.
AZ: Birater to efekt uboczny pewnego eksperymentu, będący połączeniem groźnego leśnego zwierzęcia i grawidończyka (od nazwy wioski, w której wychowała się Laura). Z jedną taką istotą mamy do czynienia w środkowej części książki i jej pojawienie się związane jest z dość komiczną sytuacją, która - mam nadzieję - wywoła w czytelnikach uśmiech na twarzy.
EB: Trzymam kciuki za to! Ostatnie już pytanie, w jakim nurcie fantastyki osadziłabyś Sudaz?
AZ: Hm... Zapewne, jeżeli książka ujrzy światło dzienne, to krytycy i recenzenci sami przypiszą powieść do różnych podgatunków. Do mnie, jako autora, najbardziej przemawia podgatunek high fantasy, ale nad tą materią należałoby się jeszcze zastanowić, w jakim stopniu książka jest bliska innym gatunkom z nurtu fantastyki
EB: Rozumiem, czyli na tą chwilę temat jest otwarty. Trzymam kciuki za powodzenie projektu i realizację marzenia. Mam nadzieję, że uda się wydać książkę, jestem jej ciekawa i chętnie przeczytam w całości. Dziękuję za rozmowę.
AZ: Bardzo dziękuję i za trzymanie kciuków, i za ciekawą rozmowę, i za poświęcony czas.