Zalążek fanpage'a Dodano 14.09.2016, godz. 17:42
Zachęcam do odwiedzenia i polubienia:
https://www.facebook.com/mostnadniespokojnawoda/
Jednocześnie chciałbym poinformować o tym, że zakładki przewidziane jako nagrody są już wydrukowane (zdjęcie jest dostępne na fanpage'u), mapa została ukończona, książka znajduje się w środkowym etapie korekty. ;)
Zakończenie Dodano 19.08.2016, godz. 19:56
Tak jak uprzedzałem w treści projektu, nagrody zaczną trafiać w ręce wspierających w czasie zależnym od tego, jaka jest to nagroda. Tekst książki przechodzi aktualnie przez liczne korekty i gdy tylko etap redakcyjny się zakończy, będzie można rozpocząć proces wydawniczy. Międzyczasie będę przygotowywał i dostarczał w Wasze ręce pozostałe gratyfikacje, w tym zakładki i plakaty. Bardzo jednak proszę Was o wyrozumiałość i cierpliwość, gdyż równoczesna praca nad kontrolą korekty i zajmowanie się szczegółowym dopracowywaniem mapy są trudne do pogodzenia. Mimo wszystko jednak chcę, aby „Most…” ukazał się do końca września tego roku. Do tego momentu wszystkie nagrody powinny być już dostarczone do odpowiednich osób. Gdyby jednak plany te uległy jakimkolwiek zmianom, o wszystkim poinformuję na bieżąco.
Jednocześnie pragnę ogłosić, że za niedługi czas powstanie na Facebooku fanpage „Mostu…”, gdzie będę zamieszczał wszelkie aktualności związane zarówno z finalizacją projektu, jak i przyszłymi losami książki. Gdy tylko go stworzę, poinformuję o tym każdego ze wspierających.
Jeszcze raz chciałbym podziękować Wam wszystkim. Bez pomocy zarówno wspierających, jak i tych, którzy zajęli się rozgłaszaniem projektu, nigdy nie udałoby mi się uzbierać odpowiedniej kwoty, a co za tym idzie, nie wydałbym książki. Teraz jej ukazanie się jest tylko kwestią czasu.
Dzień czterdziesty szósty: 106% Dodano 13.08.2016, godz. 18:29
Wszystkie dodatkowe informacje, w tym te dotyczące nagród, zamieszczę w ostatniej aktualności, którą opublikuję niedługo po dniu zakończenia projektu.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim wspierającym i mam nadzieję, że „Most nad niespokojną wodą” okaże się dla Was wciągającą i ciekawą lekturą. :)
Dzień dwudziesty szósty: z górki Dodano 24.07.2016, godz. 10:25
Do zakończenia zbiórki pozostało 25 dni i potrzeba jeszcze 1289 zł, aby wszystko zakończyło się sukcesem. Zachęcam każdego wspierającego do podzielenia się informacją o projekcie ze swoimi znajomymi i przekonania ich do choćby najmniejszego wsparcia.
Niesamowicie dziękuję także Wam wszystkim; bez Waszej dotychczasowej pomocy nie udałoby mi się zebrać 81% w ciągu 25 dni!
Miejmy nadzieję, że druga połowa okaże się równie udana, co pierwsza!
Dzień czternasty: Trzy ćwierci Dodano 12.07.2016, godz. 11:35
Do zakończenia projektu zostało 37 dni, co stanowi dużo czasu, lecz każdy dzień mija szybko i warto wykorzystać go w pełni. Zachęcam wszystkich odwiedzających do nawet najmniejszej pomocy, każda złotówka przybliża projekt do celu!
W związku z uzbieraniem 75% kwoty zdecydowałem się zamieścić kolejny krótki fragment książki:
Skłonili się wszyscy uniżenie, stał bowiem przed nimi syn ich króla, następca tronu Zachodniego Królestwa. Poza jednym wyjątkiem, każdy ze zgromadzonych zgiął się w pół, wyrażając wielki szacunek, jakim darzyli wojowniczego królewicza i przepiękną królewnę. Tangran zaś wykonał niemalże niezauważalny ruch głową, by po chwili wyszczerzyć zęby w uśmiechu.
-Cóż to, lordzie, nie oddasz czci swemu przyszłemu władcy?- spytał tamten władczo.
-Od zawsze powiadam, że pokłonię ci się dopiero, gdy koronę wdziejesz na głowę- odparł z rozbawieniem Tangran. –Na razie jednak to ty powinieneś pochylić się przede mną, Aradiorze.
Królewicz zrobił groźną minę i puściwszy rękę siostry powoli zbliżył się do lorda.
-Odpowiesz za tę obelgę- syknął niebezpiecznie, po czym uniósłszy dłoń w górę złożył ją w pięść, by zadać cios.
Niepokój, który ogarnął niektórych, ustąpił w momencie, gdy królewicz zamiast uderzyć, poklepał Tangrana przyjacielsko po barku, a potem uściskał go bratersko.
-Jak dobrze znów cię widzieć w Mandaradzie, przyjacielu- rzekł lord, odwzajemniając uścisk.
-I ja cieszę się niezmiernie, że powróciłem znów do tego pięknego miasta- stwierdził Aradior z uśmiechem, rozglądając się wokół. –Ciebie również dobrze ponownie spotkać, Holmie- dodał w stronę księcia, również krótko go ściskając.
-Po tylu latach znów spotykamy się przed tym pałacem, jak przed trzynastoma laty- powiedział Holm Antanar.
-Dwóch z nas za to wyraźnie odmienionych- stwierdził wesoło królewicz. –Oto jest książę Mandaradu i wielki następca lorda Bariona, jam zaś wciąż tym samym synem króla…
-Mam nadzieję, że nie zmieni się ta sytuacja nawet za wiele lat- mruknął Tangran. –Pomimo całego szacunku i przyjaźni jakimi cię darzę, mam nadzieję, że nieprędko zastąpisz swego ojca na tronie Zachodniego Królestwa. Jak się miewa król?
-Całkiem dobrze, sam nawet ma zamiar przybyć na ślub- powiedział z uśmiechem Aradior. –Lecz nie rozmawiajmy o tym tutaj, wejdźmy do pałacu. Ależ jesteśmy okropni! Wybacz, Aileen, że o tobie zapomnieliśmy. Pozwól, że zaprowadzę cię do tego przepięknego miejsca.
Zgromadzeni przed budynkiem rozstąpili się, by zrobić miejsca księciu i królewskim dzieciom.
-Pozwól, chwalebny, że poproszę cię o ważną rozmowę w sprawie wagi królewskiej- rzekł Arcybiskup, zatrzymując królewicza. –Ważne mam rzeczy do omówienia, ty zaś, jako syn króla, z pewnością nie tylko przekażesz mu moje słowa, ale i sam ze swą mądrością postarasz się rozwiązać te problemy.
-Później, ekscelencjo, najpierw muszę się nacieszyć przyjaciółmi- odparł radośnie Aradior. –Na pewno jednak rozważę wszelkie prośby ekscelencji, wyślę posłańca, gdy będę gotowy.
-Wedle rozkazu- skłonił się kapłan.
Rozpromieniony przybyciem gości, książę ruszył najpierw, prowadząc za sobą narzeczoną i jej brata. Arcybiskup zaś, gdy odwrócił się, by obejrzeć orszak, napotkał ironicznie uśmiechniętą twarz Tangrana.
-Zaprzestań, synu, swych złośliwości, bo bogowie wszystko widzą i słyszą- rzekł dumnie duchowny. –Nic nie umknie ich uwadze, toteż jedynie ostrzegam cię, byś ratował duszę.
-Nijak mnie twe groźby interesują- odparł lord. –Sam chciałem jednak ostrzec ekscelencję, by nie łamał tych swoich boskich zasad i nie łasił się na cudze skarby, bowiem z tego z pewnością nieszczęście wyniknie.
-Pożałujesz swych słów- syknął Arcybiskup i oddalił się pośpiesznie razem ze swoją gwardią.
Tangran stał jeszcze chwilę, obserwując go uważnie, po czym pognał za swymi przyjaciółmi do pałacu. Dogonił ich, po czym razem wchodząc po schodach, udali się do wielkiej sali jadalnej, gdzie szykowano już od długiego czasu wystawny posiłek.
-Kolację zjemy o zachodzie, pozwólcie, że moi służący zaprowadzą was do komnat- rzekł książę. –Aradiorze, przygotowałem dla ciebie sale rycerskie, gdzie godnie przypomnisz sobie dawne dzieje.
-Doprawdy, potrafisz zadbać o przyjaciół- powiedział z pochwałą królewicz.
-Dla ciebie zaś, ukochana- zwrócił się do Aileen, która oblała się rumieńcem. –Dla ciebie przeznaczyłem wschodnią wieżę, na szczycie której znajduje się odpowiednich rozmiarów komnata, z której podziwiać można przepiękne widoki na Mandarad i jego cudne okolice.
Królewna dygnęła delikatnie, po czym pozwoliła swemu narzeczonemu, by odprowadził ją tam, gdzie, nim stanie się księżną, spędzać miała noce.
-Zapewnia wam wygody większe, niźli mi, kiedy czasem zawitam do niego w odwiedziny na dłużej niż dzień- mruknął Tangran, obserwując pracę służących i kucharzy przygotowujących wieczorną ucztę.
-Rzadkimi gośćmi jesteśmy, ty zaś posiadasz w okolicach równie wspaniałą posiadłość- stwierdził Aradior. –Któregoś z najbliższych dni zawitam i do ciebie, by jeszcze raz zobaczyć dawny, osławiony zamek lorda Bariona.
-Wiele się tam zmieniło- odparł Tangran, odwracając twarz w stronę towarzysza. –Jeśli pamięć masz dobrą, nie poznasz tego, czym dawniej był.
-Słyszałem, żeś wiele zmian wprowadził, nie spodziewałem się jednak, że tak znacznych, jak mi mówisz- zdziwił się królewicz.
-Naprawdę dawno cię tu nie było, przyjacielu- westchnął lord. –Wiele się zmieniło. Nie tylko Mandarad, nie tylko my, ale i świat… Nie wiem skąd, lecz od jakiegoś czasu prześladuje mnie przeczucie, że zbliża się coś nieuchronnego, wielka przemiana, która niekoniecznie przysłuży się dobrze dla nas wszystkich.
-Mam nadzieję, że twa intuicja się myli- zasmucił się Aradior. –Choć twoje obawy potwierdzają pewne wieści, którymi zamierzam ciebie i Holma później uraczyć.
-Lubicie niespodzianki- mruknął lord. –Najpierw Holm nic o swym ślubie ani narzeczonej nie mówi, ty zaś trzymasz mnie w niepewności o jakichś tajemniczych nowinach.
-Wiem, żeś niecierpliwy- zaśmiał się nieco rozbawiony, lecz i też niespokojny królewicz. –Nic jednak na to nie poradzę. Ojciec zabronił mi o tym mówić komukolwiek, by plotki o tych strasznych rzeczach nie doszły do uszu ludu i nie wywołały paniki.
-A jednak zdradzasz swego ojca i mówisz to swym dwóm przyjaciołom- zauważył Tangran.
-Jesteście dla mnie jak bracia- rzekł Aradior kładąc prawicę na ramieniu lorda. –Muszę więc przekazać wam te niepokojące nowiny, licząc na to, że wspólnie się nad tym może później zastanowimy. Lecz nie czas na to teraz. Zdaj się na mnie.
Dzień ósmy: Półmetek Dodano 06.07.2016, godz. 14:55
Dziękuję panu Mirosławowi za jego znaczny wkład, co odbieram jako docenienie mojej inicjatywy i działania; dziękuję moim nauczycielom, którzy zaangażowali się i wsparli mój projekt , mimo iż jestem już absolwentem. Nade wszystko dziękuję moim koleżankom i kolegom, którzy sami nie mając jeszcze stałych dochodów, nie rezygnują ze wsparcia i wierzą we mnie. Wielkie dzięki dla wszystkich anonimowych wspierających, m. in. dzikuska1105.
Kwota 3500 zł w przeciągu tygodnia to niesamowity wyczyn, który został osiągnięty dzięki Wam, wszystkim wspierającym!
W ramach tej szczególnej okazji postanowiłem udostępnić kolejny krótki fragment powieści:
Skrytobójca zasiadł naprzeciwko swego rozmówcy, pomiędzy jednym z jego synów a bratem Ifran Hakima. Kupiec złożył ręce i zaczerpnąwszy głośno powietrza, powiedział:
-Cieszę się, że nasze drogi się skrzyżowały. Aż dziw mnie ogarnia, żeś jako członek swego osławionego zakonu pojawił się tak daleko na północy.
-Niewielu z nas zapuszcza się poza północne rubieże Ban Abairu- przyznał Ranayart. –Jesteśmy zgromadzeniem działającym jedynie w naszym kraju, rzadko ktokolwiek opuszcza granice. Nie o tym jednak chcielibyście rozmawiać, jak mniemam.
-Ależ oczywiście, proszę wybaczyć mą ciekawość. Po prostu się dziwiłem, choć tak naprawdę nie powinienem, skoro tyle niesamowitości dzieje się na świecie. Przejdźmy więc do sedna sprawy: wiem, że jako Skrytobójca dokonujesz zamachów na życie innych i nie boisz się ryzyka. Nasza propozycja, choć mijająca się z twym powołaniem, jest z pewnością dużo bardziej niebezpieczna, niż jakiekolwiek z twych uprzednich zleceń. Słyszałeś może kiedyś o miejscu znanym jako Lehom?
-Nie dysponuję wiedzą na temat niebezpiecznych miejsc ani nie jestem poszukiwaczem przygód- odparł zapytany. –Podróżuję gościńcami, trafiając do większych mieścin i miast, gdzie dostaję zadania. Nie interesuje mnie nic poza tym.
Handlarz pokiwał głową i cicho mruknąwszy, pogładził brodę.
-Cóż, my, kupcy, znamy się na mapach i świecie, ale skoro powiedziałeś, że Skrytobójcy nie opuszczają zwykle naszego kraju, trudno mi się dziwić, że nie znasz się tym. Sądzę, że nie bywałeś nigdy bardziej na północ, niż jesteś teraz?
-Nie, do Ethom przybyłem na krótki popas podczas mojej podróży na wschód. Kieruję się drogą prosto w tamtą stronę.
-Udajesz się do Eladioru, hmm…- zamyślił się handlarz. –Dobrze się składa, gdyż i my w drodze powrotnej mamy zamiar tam zawitać. Naszym celem jest jednak Lehom, stare, niewielkie miasto położone gdzieś w centralnej części Północnych Pól. Dziwne to miejsce, wielu zaś mogłoby rzec, że przerażające. Założone zostało ponad tysiąc lat temu w miejscu ruin dawnych talanturiańskich strażnic. Początkowo zamieszkałe przez zwyczajną ludność, z czasem stało się przeklęte. Ludzie żyją tam w wiecznym strachu i wiecznej mgle, spowijającej nie tylko samo miasto, ale i olbrzymie tereny mokradeł, które zaczęły stopniowo pokrywać cały obszar, na którym Lehom się znajdowało. Podobno sam ten widok powoduje nieuzasadniony niepokój. Na tych moczarach znajduje się nie tylko sama osada, ale i starożytne ruiny, wzgórza ze starymi kopalniami i ponure kurhany. Okalają one miasto, stanowiąc niemalże jakąś mroczną barierę, utrudniając ludziom zarówno przedostanie się tam, jak i opuszczenie tamtego miejsca. To prawdziwa oaza dla tych, którzy uciekają ze swoich krain, bądź zgłębić chcą tajemnice Lehom i innych starych budowli leżących na mokradłach, choć wielu, których próbowało dostać się do miasta, lub zobaczyć jakieś mroczne pozostałości z dawnych czasów, zwykle przepadało bez wieści. Jeśli wierzyć przekazom, ci, co dostać się tam najbardziej potrzebują, znajdują właściwą drogę. Niewiele wiadomo o tym, gdzie konkretnie miasto to leży. Z opowieści ludzi, którym rzekomo udało się dostać do Lehom i stamtąd powrócić, niewiele można wywnioskować. Nigdy nie potrafili zaznaczyć Lehom na mapie, przynosili za to stamtąd różnorakie opowieści, którymi raczyli ludzi z różnych krajów. I tak powstały rozmaite legendy… W wielu krainach o miejscu tym się nie opowiada, chcąc chyba uniknąć jakiejś klątwy, w innych zaś rzadko jest to wspominane. Niekiedy uważa się, że to jedynie wymysł, lecz my trafiliśmy na takich ludzi, którzy dokładnie nam o wszystkim opowiedzieli i posądzać ich o łgarstwa byłoby nie sposób. W samym mieście ponoć wprost roi się od wszelkiej maści kanciarzy i oszustów, łowców skarbów, zbiegów, fałszerzy, czarownic i czarowników oraz wędrownych mrocznych wojowników. Wątpię, by to miejsce od co najmniej pięciu stuleci zaznało prawdziwego handlu, jakim tętnią nasze miasta. Złaknieni są zapewne mieszkańcy różnych normalnych towarów z innych części świata, postanowiliśmy zatem pokonać strach i przesądy, ruszając tam w celu sprzedaży wielu dóbr po rozsądnych cenach.
-Po rozsądnych cenach?- spytał Ranayart z nieco ironicznym uśmiechem, słuchając uważnie wywodu kupca.
-Ludzie muszą mieć tam dużo starożytnego złota, które tkwi w tym mieście, nie opuszczając jego murów. Pora, by jego znaczna część trafiła w ręce uczciwych ludzi z innych krajów- uśmiechnął się kupiec. –Poza tym kieruje nami ciekawość.
Zabójca cicho zaśmiał się i pokiwał głową.
-Ciekawość… Ona tylko śmierć przynosi. Lecz bez ciekawskich świat nadal byłby dla nas zagadką. Wasz pomysł być może i jest obiecujący, ale nic mi do tego- rzekł. –Po cóż wam będę, skoro moją specjalnością nie jest handel, a zabijanie?
Dzień szósty: Działanie Konsekwentne Dodano 04.07.2016, godz. 10:10
Próg 7000 nadal jednak jeszcze w oddali. Zachęcam każdego odwiedzającego mój projekt o wsparcie w postaci nawet najmniejszej; dotychczas projekt doczekał się ponad 1000 wyświetleń i gdyby każda z tych osób wspomogła mnie choć złotówką, byłby to olbrzymi krok naprzód.
Brniemy konsekwentnie dalej - oby powodzenie zbliżało się coraz większymi krokami! ;)
Dzień pierwszy: Dobry Początek Dodano 29.06.2016, godz. 23:56
Dziękuję również tym, którzy polubili mój projekt, jak również wszystkim, którzy się nim zainteresowali.
Pierwszy dzień uznaję za dobry znak dla powodzenia całej inicjatywy!
W poprzednich aktualnościach podziękowałem wszystkim, którzy przyczynili się do aktualnego sukcesu projektu, podobnie zresztą zrobiłem dzisiaj (na samym początku aktualności). Dotyczy to wszystkich, zarówno wspierających projekt finansowo, jak i rozpowszechniających informacje o nim. W wyszczególnionych podziękowaniach uwzględniłem zaś tych, którzy wsparli mnie bezpośrednio.
a ja?