Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Mikołaj Buczel

Mikołaj Buczel

Wałbrzych, Polska

Urodziłem się w Wałbrzychu, gdzie mieszkam i uczę się nadal (jestem uczniem 3 klasy II LO). Od kiedy tylko pamiętam, zajmowałem się pisaniem wymyślanych przeze mnie historii, stopniowo ucząc się sztuki słowa i wyrabiając swój warsztat. Obecnie pracuję nad projektem "Mostu..", który łączy wyimaginowany świat w klimatach fantastycznych z elementami psychologii i obyczajowości. Ponadto interesuję się muzyką, aikido, anime i rozważaniami filozoficznymi.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

7487 PLN z 7000 PLN

49 Wspierający

Udany! Cel osiągnięty

106%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 18.08.2016.

Most nad niespokojną wodą

Dzień czternasty: Trzy ćwierci

Dodano 12.07.2016, godz. 11:35

Mija dziś drugi tydzień od momentu rozpoczęcia projektu, a 75% całkowitej kwoty zostało już osiągnięte! Raz jeszcze dziękuję każdemu, kto zdecydował się na wsparcie (szczególnie wszystkim wspierającym z ostatniego tygodnia) oraz wszystkim, którzy przyczynili się do rozpowszechnienia mojej inicjatywy (ponad 2 tysiące wyświetleń!!)

Do zakończenia projektu zostało 37 dni, co stanowi dużo czasu, lecz każdy dzień mija szybko i warto wykorzystać go w pełni. Zachęcam wszystkich odwiedzających do nawet najmniejszej pomocy, każda złotówka przybliża projekt do celu!



W związku z uzbieraniem 75% kwoty zdecydowałem się zamieścić kolejny krótki fragment książki:

Skłonili się wszyscy uniżenie, stał bowiem przed nimi syn ich króla, następca tronu Zachodniego Królestwa. Poza jednym wyjątkiem, każdy ze zgromadzonych zgiął się w pół, wyrażając wielki szacunek, jakim darzyli wojowniczego królewicza i przepiękną królewnę. Tangran zaś wykonał niemalże niezauważalny ruch głową, by po chwili wyszczerzyć zęby w uśmiechu.
-Cóż to, lordzie, nie oddasz czci swemu przyszłemu władcy?- spytał tamten władczo.
-Od zawsze powiadam, że pokłonię ci się dopiero, gdy koronę wdziejesz na głowę- odparł z rozbawieniem Tangran. –Na razie jednak to ty powinieneś pochylić się przede mną, Aradiorze.
Królewicz zrobił groźną minę i puściwszy rękę siostry powoli zbliżył się do lorda.
-Odpowiesz za tę obelgę- syknął niebezpiecznie, po czym uniósłszy dłoń w górę złożył ją w pięść, by zadać cios.
Niepokój, który ogarnął niektórych, ustąpił w momencie, gdy królewicz zamiast uderzyć, poklepał Tangrana przyjacielsko po barku, a potem uściskał go bratersko.
-Jak dobrze znów cię widzieć w Mandaradzie, przyjacielu- rzekł lord, odwzajemniając uścisk.
-I ja cieszę się niezmiernie, że powróciłem znów do tego pięknego miasta- stwierdził Aradior z uśmiechem, rozglądając się wokół. –Ciebie również dobrze ponownie spotkać, Holmie- dodał w stronę księcia, również krótko go ściskając.
-Po tylu latach znów spotykamy się przed tym pałacem, jak przed trzynastoma laty- powiedział Holm Antanar.
-Dwóch z nas za to wyraźnie odmienionych- stwierdził wesoło królewicz. –Oto jest książę Mandaradu i wielki następca lorda Bariona, jam zaś wciąż tym samym synem króla…
-Mam nadzieję, że nie zmieni się ta sytuacja nawet za wiele lat- mruknął Tangran. –Pomimo całego szacunku i przyjaźni jakimi cię darzę, mam nadzieję, że nieprędko zastąpisz swego ojca na tronie Zachodniego Królestwa. Jak się miewa król?
-Całkiem dobrze, sam nawet ma zamiar przybyć na ślub- powiedział z uśmiechem Aradior. –Lecz nie rozmawiajmy o tym tutaj, wejdźmy do pałacu. Ależ jesteśmy okropni! Wybacz, Aileen, że o tobie zapomnieliśmy. Pozwól, że zaprowadzę cię do tego przepięknego miejsca.
Zgromadzeni przed budynkiem rozstąpili się, by zrobić miejsca księciu i królewskim dzieciom.
-Pozwól, chwalebny, że poproszę cię o ważną rozmowę w sprawie wagi królewskiej- rzekł Arcybiskup, zatrzymując królewicza. –Ważne mam rzeczy do omówienia, ty zaś, jako syn króla, z pewnością nie tylko przekażesz mu moje słowa, ale i sam ze swą mądrością postarasz się rozwiązać te problemy.
-Później, ekscelencjo, najpierw muszę się nacieszyć przyjaciółmi- odparł radośnie Aradior. –Na pewno jednak rozważę wszelkie prośby ekscelencji, wyślę posłańca, gdy będę gotowy.
-Wedle rozkazu- skłonił się kapłan.
Rozpromieniony przybyciem gości, książę ruszył najpierw, prowadząc za sobą narzeczoną i jej brata. Arcybiskup zaś, gdy odwrócił się, by obejrzeć orszak, napotkał ironicznie uśmiechniętą twarz Tangrana.
-Zaprzestań, synu, swych złośliwości, bo bogowie wszystko widzą i słyszą- rzekł dumnie duchowny. –Nic nie umknie ich uwadze, toteż jedynie ostrzegam cię, byś ratował duszę.
-Nijak mnie twe groźby interesują- odparł lord. –Sam chciałem jednak ostrzec ekscelencję, by nie łamał tych swoich boskich zasad i nie łasił się na cudze skarby, bowiem z tego z pewnością nieszczęście wyniknie.
-Pożałujesz swych słów- syknął Arcybiskup i oddalił się pośpiesznie razem ze swoją gwardią.
Tangran stał jeszcze chwilę, obserwując go uważnie, po czym pognał za swymi przyjaciółmi do pałacu. Dogonił ich, po czym razem wchodząc po schodach, udali się do wielkiej sali jadalnej, gdzie szykowano już od długiego czasu wystawny posiłek.
-Kolację zjemy o zachodzie, pozwólcie, że moi służący zaprowadzą was do komnat- rzekł książę. –Aradiorze, przygotowałem dla ciebie sale rycerskie, gdzie godnie przypomnisz sobie dawne dzieje.
-Doprawdy, potrafisz zadbać o przyjaciół- powiedział z pochwałą królewicz.
-Dla ciebie zaś, ukochana- zwrócił się do Aileen, która oblała się rumieńcem. –Dla ciebie przeznaczyłem wschodnią wieżę, na szczycie której znajduje się odpowiednich rozmiarów komnata, z której podziwiać można przepiękne widoki na Mandarad i jego cudne okolice.
Królewna dygnęła delikatnie, po czym pozwoliła swemu narzeczonemu, by odprowadził ją tam, gdzie, nim stanie się księżną, spędzać miała noce.
-Zapewnia wam wygody większe, niźli mi, kiedy czasem zawitam do niego w odwiedziny na dłużej niż dzień- mruknął Tangran, obserwując pracę służących i kucharzy przygotowujących wieczorną ucztę.
-Rzadkimi gośćmi jesteśmy, ty zaś posiadasz w okolicach równie wspaniałą posiadłość- stwierdził Aradior. –Któregoś z najbliższych dni zawitam i do ciebie, by jeszcze raz zobaczyć dawny, osławiony zamek lorda Bariona.
-Wiele się tam zmieniło- odparł Tangran, odwracając twarz w stronę towarzysza. –Jeśli pamięć masz dobrą, nie poznasz tego, czym dawniej był.
-Słyszałem, żeś wiele zmian wprowadził, nie spodziewałem się jednak, że tak znacznych, jak mi mówisz- zdziwił się królewicz.
-Naprawdę dawno cię tu nie było, przyjacielu- westchnął lord. –Wiele się zmieniło. Nie tylko Mandarad, nie tylko my, ale i świat… Nie wiem skąd, lecz od jakiegoś czasu prześladuje mnie przeczucie, że zbliża się coś nieuchronnego, wielka przemiana, która niekoniecznie przysłuży się dobrze dla nas wszystkich.
-Mam nadzieję, że twa intuicja się myli- zasmucił się Aradior. –Choć twoje obawy potwierdzają pewne wieści, którymi zamierzam ciebie i Holma później uraczyć.
-Lubicie niespodzianki- mruknął lord. –Najpierw Holm nic o swym ślubie ani narzeczonej nie mówi, ty zaś trzymasz mnie w niepewności o jakichś tajemniczych nowinach.
-Wiem, żeś niecierpliwy- zaśmiał się nieco rozbawiony, lecz i też niespokojny królewicz. –Nic jednak na to nie poradzę. Ojciec zabronił mi o tym mówić komukolwiek, by plotki o tych strasznych rzeczach nie doszły do uszu ludu i nie wywołały paniki.
-A jednak zdradzasz swego ojca i mówisz to swym dwóm przyjaciołom- zauważył Tangran.
-Jesteście dla mnie jak bracia- rzekł Aradior kładąc prawicę na ramieniu lorda. –Muszę więc przekazać wam te niepokojące nowiny, licząc na to, że wspólnie się nad tym może później zastanowimy. Lecz nie czas na to teraz. Zdaj się na mnie.

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 18.08.2016 12:12