Projekt się zakończył i co dalej? Dodano 21.11.2015, godz. 13:42
1) Po pierwsze trzeba zaczekać, aż minie tak zwana faza rozliczeniowa projektu. Chodzi o to, że poszczególne wpłaty muszą zostać odpowiednio zaksięgowane przez portal, a przelewy bankowe idą czasem z opóźnieniem. Zatem do 26-30 listopada wszystko zostanie odpowiednio wyliczone i przygotowane, a pieniądze przekazane na moje konto.
2) Wydanie książki - wciąż dogrywamy z wydawnictwem pewne szczegóły (takie jak chociażby sprawa mapki, podziękowań itp.) To też wymaga cierpliwości. Kiedy już wszystko będzie gotowe, zaczynamy konkretne działania związane z wydaniem. Te mogą potrwać od 8 do 12 tygodni, jak już wcześniej wspominałem.
3) Nagrody. No właśnie, co z nagrodami? Kiedy je otrzymacie? To w zdecydowanej mierze zależy głównie od tego, jaką nagrodę ktoś wybrał. Z oczywistych względów książka oraz e-book zostaną wręczone dopiero za jakiś czas. Natomiast krówki, koszulki czy też grafiki dostaniecie szybciej. Będę kontaktował się z każdym wspierającym za pośrednictwem e-maila podanego na portalu, albo w inny sposób - w końcu wielu z Was znam osobiście i często się widujemy.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wszystko. Teraz mogę was prosić tylko o cierpliwość. Zapewniam Was, że o nikim nie zapomnę i każdy dostanie to, co sobie wybrał.
Jest 100%! Dodano 18.11.2015, godz. 20:48
Mamy 100% !!! Kilka minut temu próg 16 tysięcy został osiągnięty! Mogę z pełną świadomością i pewnością ogłosić, że książka zostanie wydana i stanie się tak w bardzo dużej mierze właśnie dzięki WAM, moim wspierającym. Dziękuję z całego serca za zaangażowanie, każdego lajka, udostępnienie czy opowiadanie znajomym oraz za dokonywanie wpłat.
Wydawnictwo podaje, że czas publikacji wynosi od 8 do 12 tygodni. O postępach będę informował na bieżąco na fanpage'u na facebooku: https://www.facebook.com/marcinbuczynskitworczosc
Przypominam, że 16 tysięcy nie jest limitem i można wciąż wspierać projekt. Nagrody są dostępne tylko podczas trwania zbiórki, więc jeśli ktoś chce mieć pamiątkową koszulkę lub krówki, to może je zdobyć tylko w przeciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin.
Jeszcze raz dziękuję i życzę Wam samych radości i wytrwałości w dążeniu do celu. Nie bójcie się walczyć o marzenia! One się spełniają, trzeba tylko chcieć!
OSTATNIA SZANSA! Dodano 17.11.2015, godz. 17:51
Projekt ma się ku końcowi. Przypominam, że teoretycznie trwać on będzie do 20tego listopada, ale tylko do godziny 10 rano! Zatem w praktyce mówimy tylko o dzisiejszym wieczorze, środzie i czwartku.
Jeżeli ktoś odkładał wpłatę na ostatnią chwilę, to właśnie ona nadeszła. Już tak niewiele brakuje! Pokażmy razem, że się uda! Cały ten projekt, wszystkie zabiegi i starania o wypromowanie go i pozyskanie funduszy, wszystko to zbiega się do tej właśnie chwili. Ostatnia godzina wybija! W ten czas zawołam do was, jak to już kiedyś miało miejsce przed laty: „To jak, pomożecie?”
https://www.youtube.com/watch?v=dv8TaCpoauk
10 tysięcy! :) Dodano 12.11.2015, godz. 19:56
Został jeszcze tydzień zbiórki. To wbrew pozorom dużo czasu. Nie przestajemy walczyć!
Krótki fragment na zachętę:
"Druid zmierzył kobietę głębokim spojrzeniem, czule gładząc przy tym listki pobliskiego krzewu.
- To przykre, że jesteśmy nieprzyzwyczajeni do okazywania uczuć. Praktycznie codziennie musimy kryć się za wieloma różnymi maskami. Zbyt często tłumimy radość, śmiech, płacz czy złość, gdyż tego oczekują od nas sztuczne konwenanse. Powoli zapominamy, co to otwartość wobec świata. Z naturą jest inaczej. Ona nie myśli, ona czuje, domaga się tylko tego, co jest jej potrzebne i niczego więcej. Ludzie nigdy tak nie robią, skażeni chciwością i nieufnością. Kiedy tylko zrozumiesz, jak prosto i szczerze funkcjonuje współgrający z tobą świat, z łatwością porozumiesz się z każdą jego cząstką, nawet tą najmniejszą.”
Oby natura zawsze wam sprzyjała, nawet w te pochmurne, jesienne dni!
3 tysiące! Dodano 21.10.2015, godz. 20:56
zachęcam do mobilizowania znajomych i dalszego śledzenia aktualności.
Na zachętę następny fragment powieści:
Smukły, ubrany w kolorowy strój grajek kłaniał się z wyćwiczoną gracją. Zakręcił bujnymi wąsami i uśmiechnął się z wdziękiem.
- Dziękuję, dziękuję, moi mili! Niech magia tej nocy nie mija! Nadal pozostają niezliczone historie domagające się opowiedzenia. O czym chcielibyście posłuchać tym razem? o ukrytych skarbach, olbrzymich smokach w zaczarowanych zamczyskach, czy może o przepięknych królewnach?
- Opowiedz o dawnych herosach! – powiedział ktoś z tłumu. Zaraz rozległy się potakiwania i krzyki zachęty. Dreszczyk zaciekawienia przebiegł przez słuchaczy.
- Zgoda. A zatem słuchajcie. Opowiem wam o prastarym Półbogu, który żył przed wielomaset laty i po dziś dzień jest największym bohaterem wszystkich ludów świata. Oto pieśń o Haeliaszu, Jasnym Wojowniku, człowieku, który walczył z cieniem w zamierzchłych czasach.
Bard usiadł wygodniej, przykładając palce do lutni. Z instrumentu wydobył się czysty dźwięk, a po chwili dołączyły do niego słowa.
A przed laty to się działo,
Kiedy Anson lat miał mało.
Żył Bohater pełen sił,
Co potwory wszelkie bił.
Gromił trolle, ogry, hydry,
Śląc je w otchłań wielkiej wyrwy.
Ach padła doprawdy złoczyńców liczba mnoga,
Dosięgnięta sprawiedliwą Haeliasza Ręką Boga.
Dozgonnie wdzięczny jest mu falodyjski lud,
Gdyż na jego czele ruszył zacny Półbóg.
Rozerwał na strzępy elfów mrocznych chmary
Szturmując straszliwe Czarnego Zamku bramy.
Miecz wzniesiono, krew przelano.
Była bitwa, jakich mało.
Brama zbita, mur skruszony
A Bohater niewzruszony.
Pędzi zdobyć wrogi dwór,
W nim Eogoth, Czarny Król.
Stanęła przed mężem bestia srodze zgniewana
Nie upadnie przenigdy przed wrogiem na kolana.
I starli się w walce dwaj wielcy Tytani
Ważąc losy bitwy o mury Czarnej Grani.
Szczęknęło żelazo i zadrżało powietrze
Niosąc zapach magii na porywistym wietrze.
Walczą dniem i walczą nocą,
Biją mieczem, miażdżą mocą.
Huk okropny, krzyk przebrzmiały
Ich podwładni się zlękali.
Na dziedzińcu morze krwi
W nim dwa ciała, na nich pył...
I to już jest koniec tej smutnej piosenki.
O Jasnym Wojowniku, mistrzu Bożej Ręki.
Niech dzięki balladzie spłynie nowa chwała
W serca ludzkości, by sprawiedliwość trwała.
By i dziś jeszcze nie minął bohaterski czas
Uwierzcie w herosów, bo ci są wśród nas.
Wywiad w MORSie Dodano 16.10.2015, godz. 21:58
Kilka dni temu udzielałem wywiadu na żywo w studenckim radio MORS. Pod linkiem znajduje się zapis nagrania.
https://www.youtube.com/watch?v=wy8_FuR8R8w&feature=youtu.be
Zachęcam do wysłuchania!
Artykuł o projekcie w NTS Dodano 13.10.2015, godz. 23:34
Link do artykułu:
https://www.facebook.com/marcinbuczynskitworczosc/photos/a.468084793364180.1073741828.467373590101967/470502793122380/?type=3&theater
Fragment 2 Dodano 09.10.2015, godz. 14:08
Miłej lektury ;)
Matteo trzymał kurczowo tarczę, jakby upatrując w niej ochrony przed wszelkimi nieszczęściami. Prawą ręką, w której trzymał pikę, poprawił opadający na oczy hełm. Był na niego trochę za duży, a trzymany oręż nie sprzyjał dopasowaniu nakrycia głowy. Niemniej jednak młody pikinier nie odważył się upuścić broni choćby na chwilę. Wyrobił sobie ten nawyk już w pierwszych dniach szkolenia.
- Odwaga jest waszą siostrą. Oręż bratem – mawiał kapitan Gunteg, mierząc młodzików surowym spojrzeniem. – Jeśli pokażecie orkom plecy, zginiecie. Jeśli upuścicie miecz, zginiecie. – Mówił z chłodną, wojskową obojętnością. Wysokie buty stukały o brukowany plac, kiedy spacerował wzdłuż szeregu rekrutów. – Stracicie tarczę – możecie dalej walczyć. Stracicie broń – marny wasz los. To samo tyczy się ducha. Nigdy nie możecie go stracić! Śmierć z honorem jest lepsza niż życie z hańbą! Zapamiętajcie to sobie! Żołnierz tchórzący na polu bitwy nie jest żołnierzem!
Tę i inne wypowiedzi kapitana szeregowiec zapamiętał bardzo dobrze. Tym bardziej czuł wstyd z powodu uginających się pod nim kolan. Słyszał odgłos bębnów. Czuł szaleńczo łopoczące serce, domagające się uwolnienia z piersi. Być może któryś z zielonoskórych wkrótce spełni tę prośbę, przebijając chłopaka na wylot.
Prawie podskoczył, kiedy stojący obok mężczyzna puknął go tarczą w ramię.
- Nie bój się, młodzieńcze. Argus jest z nami. Nie damy tym bestiom spustoszyć naszej ojczyzny, prawda?
Purpurowy rumieniec wypłynął na twarz Mattea.
- Prawda, panie. - Spuścił głowę, starając ukryć twarz w hełmie.
Stanął na palcach, aby ujrzeć coś ponad krępymi mężami, stojącymi przed nim. Na niewielkim wzniesieniu stała jakaś postać. Jej sylwetka odznaczała się na tle czerwonej tarczy zachodzącego słońca. Wysoki ork trzymał w prawej ręce sztandar Uruk-shon: dwa czarne skrzyżowane topory wpisane w płonący okrąg na czerwonym tle. Potężnym zamachem wbił proporzec w ziemię. Rozległ się huk i gruntem wstrząsnęła fala uderzeniowa, wprawiająca Toghan w drżenie. Szaman.
Bestia wypięła tors i, odchyliwszy głowę w tył, zaryczała paskudnie. Grzmot zawtórował jej krwiożerczej pieśni. Kiedy przebrzmiało dudnienie, jego ostatnie tony zaczęły jakby układać się w słowa. Z początku ciche, z każdą chwilą przybierały na sile. Matteo rozpoznał w nich orkowy hymn.
"Gdy nadciąga potęga z zachodu,
jest to zapowiedź masowego grobu!
Zagrzmią fanfary, rozbrzmieje nasz zew.
Wrogowie upadną, poleje się krew!"
Głos szamana, wzmacniany magią, nabierał coraz to nowych barw i natężeń. Zdawałoby się, że zaśpiew całej hordy wydobywa się z piersi maga z zachodu.
Wyznawca Shor Sheta wyciągnął wielki młot i puścił się biegiem w dół pagórka, szarżując wprost na zgromadzone wojsko ludzi. Cały czas wrzeszczał, a jego niby bezkształtny ryk układał się w najświętsze słowa mieszkańców Uruk-shon.
"Bo w Shor Shecie jest wszechmoc zaklęta.
Pradawna siła, wielka niepojęta.
Shor Shet nam królem, Shor Shet nam bratem.
Dla niego będziem rządzić tym światem!"
Wtedy rozległo się upiorne wycie, prześladujące Mattea w snach. Tysiące wilków wzniosły ku przestworzom swą głodną krwi pieśń. Naraz zza wzgórza wybiegła cała wataha wargów, niosąc na plecach swych brutalnych jeźdźców, wyśpiewujących z zapałem swój hymn.
"Shor Shet nam królem, Shor Shet nam bratem.
Dla niego będziem rządzić tym światem!"
Ciężkie łapy tresowanych zwierząt wzbijały tumany kurzu, kiedy te tupały z determinacją w szalonym biegu. Bardzo szybko wyprzedziły pędzącego szamana, znajdując się w okamgnieniu o rzut kamienia przed pierwszym szeregiem obrońców Toghanium. Za nimi zdążały oddziały piesze, ukazujące się w całej makabrycznej potędze i liczbie. Młody żołnierz wiedział, że może nie przeżyć tej straszliwej bitwy.
Paranoiczne wrzaski wypełniły całą przestrzeń. Orkowie zwykli zadawać makabryczny cios przy udziale basowych okrzyków, wprawiając nimi swe ofiary w drżenie.
Z pysków bojowych wilków toczyła się piana. Zielonoskórzy specjalnie głodzili swe zwierzęta przed bitwą, aby zachęcić je tym do rozszarpywania przeciwników. Zwierzęta wyły w euforii, która udzieliła się nawet im. Wargi skoczyły na ludzi z dziką furią…
… i zniknęły. Kapitan Matteo odruchowo usiadł na łóżku z cichym jękiem. W jego dłoni już błyszczał sztylet, który zwykł trzymać pod poduszką.
Żadnych śladów zagrożenia. Żadnych orków.
Tylko sny.
Mężczyzna opadł na poduszkę, odkrywając z konsternacją, że cała była mokra od potu. Zamknął oczy, przepędzając wspomnienia sprzed dwudziestu dwóch lat, z poprzedniej wojny z orkami, kiedy był dopiero osiemnastoletnim chłopcem. Czuł napięcie w mięśniach i zmęczenie, które udzieliło się całemu ciału. Przekręcił się na drugi bok, lecz w głębi duszy i tak czuł, że już nie zaśnie tej nocy.
Pierwsze koty za płoty Dodano 08.10.2015, godz. 20:20
Na zachętę zamieszczam linki do zdjęć jednej z nagród - krówek promocyjnych.
Smacznego!
https://www.facebook.com/marcinbuczynskitworczosc/photos/pcb.468778769961449/468778536628139/?type=3&theater
https://www.facebook.com/marcinbuczynskitworczosc/photos/pcb.468778769961449/468778539961472/?type=3&theater%27
Link do ilustracji autorstwa Katarzyny Studzińskiej
https://www.facebook.com/marcinbuczynskitworczosc/photos/a.468084793364180.1073741828.467373590101967/469010353271624/?type=3&theater