O projekcie
Cześć, miło, że tu jesteś.
Cel mojego projektu
Projekt, do którego Cię zapraszam ma na celu zebranie środków na wydanie mojej książki.
A konkretnie na:
- projekty ilustracji oraz okładki
- korektę
- skład oraz druk książki
- opłatę dla serwisu PolakPotrafi.pl
Chcę, aby ta książka trafiła do rąk kobiet, które zaszyją się z nią gdzieś na kilka chwil i odnajdą w niej siebie. Ta książka jest jak dobra czekolada, smakowite wino i wieczorna kąpiel w jednym - podnosi poziom serotoniny, wzmaga produkcję endorfin, rozluźnia i wprowadza w błogi stan.
Kim jestem?
To ja, Agnieszka. Przez 15 lat byłam korpokicią, po czym jeden kopniak od losu, wyrzucił mnie ze strefy komfortu, dając mi szansę, na spełnienie swojego marzenia - otwarcie rodzinnej kawiarni. Szpilki zamieniłam na trampki, zebrania zarządu na siedzenie na podłodze i lepienie z ciastoliny.
Jednak przede wszystkim jestem kobietą po 40tce. Kobietą, która idzie swoją drogą rozwoju. Czasem powoli, czasem na rowerze, czasem we łzach, czasem na skrzydłach, z poobdzieranymi kolanami, ściskając w dłoni małą dłoń córki.
Napisałam książkę o mnie i o każdej kobiecie. O tym, jak to jest spotkać się ze sobą, zaakceptować i pokochać siebie. O tym, czego się boimy, co nas wzrusza, skąd czerpiemy siłę i co sprawia, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.
Napisałam książkę po to, aby każda kobieta czując, że jest niepowtarzalna, zrozumiała, że ma powtarzalne problemy, zmartwienia i słabości. Jest taka jak ja, Ty, Twoja siostra, przyjaciółka, czy mama.
Aby czytając, śmiała się do łez. Ale przede wszyskim, aby poczuła ulgę. Ulgę bycia sobą!
Chcesz do mnie napisać, o coś zapytać. Jestem: agnieszka@ciuciubabkacafe.pl
A tu zapraszam Cię do mojego magicznego miejsca, które stało się inspiracją do napisania książki: https://www.facebook.com/CiuciubabkaCafe/
Co sprawia, że ta książka jest wyjątkowa
- została napisana w Gdyni, Krakowie, w łóżku, na kanapie, w kawiarni, w dużym pokoju, przy winie, przy herbacie z cytryną, przy kawie i znów przy winie
- inspiracją do niej są napotkane w moim życiu kobiety, mężczyźni i dzieci oraz nienapotkani: Julia Roberts i Marcin Dorociński
- powstała w dużej mierze dzięki moim obserwacjom zza baru w kawiarni
- książka jest w 100% książką autobiograficzną - każda pojawiająca się w niej postać - łącznie z Julią Roberts i Marcinem Dorocińskim - jest prawdziwa, z krwi i kości
- ilustracje do książki tworzy utalentowana graficzka, blogerka, mama 2 dzieci - Matka po godzinach
Plan działania
Jak każde dobre ciasto czy dobra kawa również ten projekt ma swój czas przygotowywania, "wypiekania" i wreszcie degustacji.
Zatem zgodnie z recepturą:
- książka jest już napisana
- 44 dni trwa zbiórka środków na jej wydanie
- w tej chwili równolegle trwają prace nad projektem okładki oraz ilustracjami
- po zakończeniu zbiórki książka trafia pod czujne oko korektora (3-4 tygodnie)
- po korekcie przechodzi w ręce osoby od składu, a potem ponownie do korekty (2-3 tygodnie)
- po naniesieniu ostatnich poprawek po składzie, maszyna drukarska idzie w ruch (około 2-3 tygodni)
- po druku książka trafia w moje ręce, które autografują Wasze egzemplarze :)
- parzycie kawę, herbatkę lub podgrzewacie grzańca, wybieracie najwygodniejszy fotel w domu, ciepły koc i... czas na lekturę :)
Finalnie książka w Waszych torebkach, na półkach z książkami, nocnych stolikach znajdzie się, kiedy jak nie na Dzień Kobiet, czyli 8 marca 2019. Jednak są spore szanse, że przy sprawnej pracy ekipy edytorskiej wydarzy się to znacznie szybciej. Będę na bieżąco Was informować o postępach.
Zakulisowe plotki o książce
Tu i ówdzie puściłam książkę w całości lub fragmentach do poczytania...
Co o niej mówią...
A teraz na zachętę poczęstuj się kawałkiem... no może dwoma...
"No dobra, ale o czym ja mam (...) napisać. ...może mogłaby to być książka o 40-latce, która tadam (fajerwerki, confetti, szampan albo chociaż wino musujące) zaczyna życie od nowa. Odnajduje miłość, zostaje obrzydliwie bogata, albo nie, nie obrzydliwie; po prostu zostaje bogata. Tak z marketingowego punktu widzenia, to potencjalna grupa docelowa fju, fju – niemała. Seks, miłość, hialuron, botoks, pieniądze to zawsze temat na dobrych kilkadziesiąt stron. Ale bez sensu, przecież Grochola już tu była, a Patryk Vega nie umie pisać.
A tak a propos (chociaż w sumie nie wiem, a propos czego), moja córka wczoraj przy śniadaniu zapytała mnie:
- Mamo, gdyby miał powstać film o nas, to kto byś chciała, żeby Ciebie zagrał? (tak, tak, pytanie zadane przez 10-latkę przy kanapce z podwawelską i żółtą papryką).
Yyyyy, uważajcie teraz. Jest piątkowy poranek, na krześle wisi wyprasowana "apelowa" bluzka, bo zaraz idziemy odebrać czerwony pasek. Póki co obie jednak prezentujemy strój domowy - mam na sobie bawełniane szorty i t-shirt ze świnką Piggy. Wcinam tosta z twarożkiem, popijam zieloną herbatą i wypuszczam wodze fantazji.
- Może Anna Hatheway, chociaż nie, ona chyba za młoda na mnie...
Na co dostaję (sami przyznajcie!!!) bonusa, ba, 5 z koroną od córki:
- Bo ja to myślę, że Ciebie powinna zagrać... Julia Roberts.
Tak się bałam, że wyskoczy z Meryl Streep, którą kocham, admiruję i w ogóle, no ale jednak jak wspomniałam w pierwszych słowach mojej przedmowy, od blisko roku mam zalewdwie 40 lat, a Meryl kupuje jednak kremy do twarzy z półki dwie dekady wyżej. A tu proszę, Julia Roberts, ha!
Miłość i zachwyt dziecka, szczególnie własnego, jest tak przeogromny, że ani się obejrzysz, a w jednej chwili dostajesz Oscara i kilka Złotych Globów.
No właśnie, to może o tym niech będzie ta książka. O tym, jak zostałam Pretty Woman, Erin Brockovich, Uciekającą Panną Młodą, Królewną Śnieżką, Anną Scott i moją oczywiście fejwryt Liz Gilbert"
"...Powiem Wam, że spełnianie marzeń to nie jest tęcza, zapach akacji o świcie i muskanie poranną bryzą po skroniach. To jest festiwal fajerwerków, na którym czujesz się jak pies w klasycznego polskiego Sylwestra. I nie chodzi o to, czy marzysz o wielotygodniowej wyprawie koleją transsyberyjską, by nocą liczyć gwiazdy nad Bajkałem, czy o kupno kawalerki, czy o spotkanie z Marcinem Dorocińskim. Procesy są zwykle podobne: iskra w głowie/sercu/całym ciele, euforia, motyle w brzuchu, panika, ewakuacja, znowu panika, esktaza nadziei... i hak. I ten hak jest bardziej jak szubienica, niż wieszak w przedpokoju na płaszcz, po który zawsze możesz sięgnąć. Ile marzeń już odwiesiłaś na hak i nigdy po nie nie sięgnęłaś?..."
Fajnie, że tu jesteś. Dziękuję!
Wspiera mnie