Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

gajos72

gajos72

Pomiechówek

Mam 46 lat, żonę i trójkę dzieci. Na co dzień zawodowo związany jestem z branżą energetyczną. Zaś z zamiłowania jestem dziennikarzem muzycznym od 23 lat publikującym na łamach magazynu Teraz Rock (do 2002 roku Tylko Rock). W 2011 roku ukazała się moja książka p.t. \"Rockiem na całe zło\" opowiadająca o niezwykłym zjawisku boomu polskiego rocka w latach 80. Muzyka jest największą moją pasją, ale nie tylko ona. Również psychologia i filozofia - stąd tematyka mojej obecnej książki.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

452 PLN z 6430 PLN

12 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

7%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 28.10.2018.

Batalie z chochlikiem

pierwszy fragment powieści - bez korekty i redakcji

Dodano 10.09.2018, godz. 11:24

"Pierwsza psychoterapia Lękowskiego trwała najdłużej. Polegała na cyklicznych spotkaniach z innymi osobami, które również zmagają się z problemami własnej psyche. Wygląda to tak, że wszyscy siadają w kręgu i rozmawiają. Opowiadają o sobie i swoich emocjach, przeżyciach. Psychoterapeuta przewodniczy tym spotkaniom, ale nie występuje w roli podobnej szkolnemu belfrowi, który coś narzuca, każe, bądź zakazuje. Jedynie naprowadza, podpowiada, opisuje mechanizmy, które rządzą naszą psychiką. Natomiast główną siłę sprawczą zazwyczaj stanowią współtowarzysze, współcierpiący – jak to kiedyś nazwał jeden z nich. Na każdym spotkaniu ktoś zaczyna opowiadać. Reszta słucha, po czym wyraża swoją opinię, komentarz. Obowiązuje pełna szczerość zarówno nadawcy jak i odbiorców, bo tylko wówczas psychoterapia ma sens. Słuchacze spoglądają z dystansu na wysłuchiwane opowieści i jak nietrudno się domyślić często mają odmienne spojrzenie na problem. Odbywa się zatem swoiste przykładanie obrazu przedstawianego z obrazem odbieranym. Najczęściej obie formy nie przystają do siebie. To co wystaje, stanowi przekaz dla cierpiącego od współcierpiących. Dowiaduje się zatem o sobie i swoim życiu rzeczy, których nie był świadom. Dociera do niego, choć nie od razu, że miał zamazany obraz rzeczywistego stanu. A nie dociera od razu, bo delikwent zazwyczaj początkowo zapiera się, nie przyjmuje do wiadomości tego, co mówią mu inni. Prawda nieuświadomiona, bądź podświadoma często bywa bowiem niewygodna i wręcz bolesna. Dlatego odpychamy ją od siebie. Wypieramy ją. Ale ona zagnieżdża nam się w podświadomości i kłuje dalej. Pic polega na tym, aby odkryć tę prawdę, nie chować jej i przyjąć na klatę z całym bólem. Jeżeli boli, to dobry znak. Psychoterapia działa. Tak jak z zastrzykiem – najpierw ukłuje, ale potem już jest coraz lepiej, a już jest całkiem dobrze, gdy wstrzyknięty lek zaczyna działać…

Największą zdobyczą Lękosia podczas pierwszego cyklu spotkań okazało się właściwe odróżnianie opinii od osądu tak ważne dla prawidłowego i bezszwankowego funkcjonowania w społeczeństwie.

- Mój mąż uważa mnie za łamagę i na dodatek złą matkę. – wyjawiła rozgoryczona Anita pewnego wieczoru podczas spotkania grupy psychoterapeutycznej. Kiedy wypowiedziała te słowa, w pokoju zawrzało. Wszyscy obecni, zwłaszcza panowie niemal podskoczyli na swoich miejscach. Jakby siedzieli na krzesłach elektrycznych i nagle ktoś przekręcił gałkę regulacji napięcia na full… I naskoczyli na koleżankę.

- Jak możesz tak sądzić?!

- No chyba coś ci się pomieszało!

- Co ty gadasz kobieto?! – w dusznej i zamkniętej przestrzeni fruwały najprzeróżniejsze słowne napaści. Chyba teraz dopiero Anita naprawdę odczuła, co to krytyka otoczenia. Psychoś także się wzburzył na niesprawiedliwą ocenę koleżanki względem jej męża. Dołączył do stada wściekłych i warczących wilków. Po chwili do akcji wkroczył opanowany mądry przewodnik stada, znaczy się psychoterapeuta i niczym zawodowy treser uciszył watahę jednym spokojnym gestem. Stanowczym, lecz nienatarczywym głosem nieśpiesznie oznajmił zebranym, akcentując każde słowo oddzielnie:

- Ona tak to odebrała…

Te zaledwie cztery słowa były jak zimna i wilgotna płachta rozpostarta i położona na rozpalony ogień. Jak powiew chłodnego wiatru na rozpalone głowy wilków… A jednocześnie brzmiały jak cud nagle objawiony. Każdy przysiadł z powrotem, westchnął, po czym pokiwał znacząco głową. Psychoś także. Nagle poczuł, że oto dostał niezwykle mądrą i pożyteczną lekcję. Ileż to razy oburzał się na rozmówcę, który śmiał pomniejszać wartości jego idoli! Ileż razy obrażał się na kogoś, kto w jego odczuciu mieszał z błotem świeckie świętości, które on czcił! Ileż razy brał za zniewagę niepochlebne słowa wypowiadane pod jego adresem, bądź pod adresem obiektu, który otaczał kultem… Teraz zaczął sobie przypominać wszystkie po kolei. Gdyby wtedy umiał sobie spokojnie przetłumaczyć: on to tak odebrał… Przecież każdy ma prawo do posiadania i wyrażania swojej opinii, pod warunkiem że nikogo nie obraża. Przecież nikt nie może ponosić winy za to, co czuje i jak odbiera świat i ludzi. I tu od razu kłania się postawa asertywna. A więc nie tylko umiejętność odmawiania, lecz także poszanowanie drugiego człowieka wraz z jego poglądami, odczuciami i myślami. A jednocześnie przedstawienie własnych przemyśleń i uczuć nawet jeśli nie pokrywają się z wyjawionymi przez naszego rozmówcę. A zatem ty jesteś OK i ja jestem OK. To podstawa postawy asertywnej. Zamiast więc unosić się, obrażać, można przecież powiedzieć:

- Tak to odebrałeś. To twoje odczucia.

I zamiast rzucać niecenzuralnymi epitetami, tudzież pukać się w czoło, po prostu orzec:

- Nie zgadzam się.

 

Jakże inaczej to brzmi, nieprawdaż? Psychoś nie przypomina sobie, aby od tamtej pory wzburzył się na czyjąś opinię, nawet jeśli zabrzmiała jak osąd. Nauka dystansu, poszanowania cudzej opinii, nienarzucania własnej jako „jedynej słusznej” zadomowiła się na trwałe w jego umyśle. Ech, gdyby tak wszyscy ludzie potrafili się jej nauczyć i stosować w życiu… - często myśli sobie nasz bohater."

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 28.10.2018 22:10