Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Franz Lesny

Franz Lesny

München

Urodzilem sie na Gornym Slasku 9 czerwca 1957 roku. W 1977 roku ukonczylem Technikum Budowlane w Bytomiu z dyplomem Technika Budowlanego i matura. W trzy lata pozniej po pierwszej pracy w budownictwie i odbytej dwuletniej sluzbie wojskowej musialem pojsc po raz pierwszy na leczenie do kliniki psychiatrycznej.
Po kilku kolejnych pobytach w grudniu 1981 roku przyznano mi rente inwalidzka. Na rencie wytrzymalem tylko 4 Miesiace i w kwietniu 1982 roku wzialem Kiosk RUCH razem z mama w agencje, a w dwa lata pozniej zostalem dodatkowo sedzia pilkarskim, gdyz jestem wielkim milosnikem sportu. W 1988 roku wyjechalem na stale do Monachium. Po odbytym kursie jezyka, pracowalem najpierw jako pomoc biurowa i listonosz, a nastepnie zrobilem przeszkolenie na fachowego pracownika podatkowego i krotko pracowalem w tym zawodzie, by w roku 2005 przedwczesnie ze wzgledow zdrowotnych przejsc na rente inwalidzka.
W 1992 roku zalozylem rodzine, a w 18 miesiecy pozniej moja zona urodzila mi coreczke.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

50 PLN z 5900 PLN

1 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 06.11.2021.

Wydanie tomiku poezji ŚWIAT ZWIERZĄT I NIE TYLKO

O projekcie

 

 

CELE PROJEKTU:

Po wydaniu przed rokiem mojej Autobiografii pt "Schizofrenik Przelomu Tysiacleci" , tym razem Pragne wydac tylko 300 Egzemplarzy mojego tomiku poezji pt "Swiat Zwierzat i Nie Tylko" rowniez w wydawnictwie POLIGRAF, a jako, ze jest to wydawnictwo typu FORTUNET, autor musi sam sfinansowac wydanie ksiazki.

Ja jednak zadluzylem sie w moim banku, biorac pozyczke na wydanie poprzedniej ksiazki i nie stac mnie na to by wydac ten tomik poezji. Dlatego zwracam sie o pomoc do potencjalnych czytelnikow.

W przypadku, gdyby kwota projektu zostala znacznie przekroczona, pragne przeznaczyc te pieniadze na wiekszy naklad ksiazki.

 

TARGET ODBIORCOW

moja ksiazke kieruje przede wszystkim do ludzi mlodych, uczeszczajacych jeszcze do szkoly podstawowej. Chociaz wydaje mi sie, ze ksiazka ta moze okazac sie rowniez ciekawa lektura dla wielu doroslych czytelnikow.

 

O AUTORZE

Nazywam się Franz Lesny, ponieważ mieszkam aktualnie w Monachium, urodziłem się jednak na Górnym Śląsku w Polsce przed 64 laty jako Franciszek Leśny, a książkę chcę wydać pod pseudonimem Frank Forest. Od 1980 roku jestem na leczeniu psychiatrycznym. W 31 roku życia wyemigrowałem na stałe do Niemiec.

Moje glowne zainteresowania to sport, a zwlaszcza pilka nozna i skoki narciarske, a takze muzyka rockowa oraz dobry pop ostatnich lat.

 

O KSIAZCE

Wiersze znajdujace sie w tym tomiku pisalem na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, sporadycznie, tylko wtedy, gdy dostawalem jakiegos naglego olsnienia.

Ksiazka podzielona jest na dwie czesci. Czesc pierwsza to krotsze i dluzsze opowiadania o zwierzetach pisane wierszem czesto na wesolo, ale jednoczesnie wychowujace.Natomiast czesc druga to wiersze z zycia wziete, albo tylko mojego i moich bliskich albo tez ogolne.

 

JAK BEDZIE WYGLADAC KSIAZKA?:

Ilosc stron - 40 cz.-b.

Format 145x205 mm

Oprawa miekka

Okladka kolorowa, foliowana

Papier na wnetrze: offset 80g  

 

KWOTA PROJEKTU:

Kwota, ktora potrzebna mi jest na wydanie pierwszych 300 egzemplarzy ksiazki wynosi 5900 PLN. Z tego wzgledu goraco zapraszam do udzialu w zbiorce pieniedzy. Moja prosbe do dokonywania wplat kieruje przede wszystkim do osob wychowujacych dzieci w wiieku, w ktorym uczeszaja one do szkoly podstawowej, to znaczy rodzicow, wychowawcow i pedagogow, poniewaz w mojej ksiazce znajduje sie wiele moralow zyciowych.

W przypadku, gdyby zebrana kwota pieniedzy byla wyzsza od wymaganego limitu, przeznaczylbym dodatkowe pieniadze na wydanie tej ksiazki we wiekszym nakladzie.

 Oto przyklad dwoch wierszy:

 

MRÓWKA I WIELBŁĄD

 

Idzie mrówka po pustyni,

Ani spojrzy, wielbłąd przy niej.

Wielbłąd idzie krokiem pewnym,

Mrówce transport swój zapewnił.

 

- Kair proszę – mówi mrówka.

- Już się robi. Jak gotówka?

- Płacę kartą, nie mam „siana”.

- To rzecz wręcz nie spotykana.

 

- Jakoś tam się dogadamy.

- Zgoda, Kair, wysiadamy.

Ja Wam radzę moi mili,

Byście zawsze się godzili.

 

02/2008

 

AUTOBIOGRAFIA FRANCIKA

 

Rodzony byłem w Piekarach przed laty wielu w biednej rodzinie,

W niedzielę Zielonych Świątków w południowej godzinie.

Przede mną była już siostra, a za mną dwaj braciszkowie.

Wyżywić czworo dzieci jest trudno – każdy to wie.

 

Ojciec mały wzrostem starał się co nie miara.

Mamie w trudnych chwilach otuchy dodawała wiara.

Obydwoje rodzice dbali o nas wszystkich sumiennie,

Więc w roku ich 60 Rocznicy pragnę im podziękować pięknie.

  

Skończywszy lat siedem zacząłem chodzić do “Dziesiątki”.

Zdarzały mi się różne stopnie, czasem nawet i piątki.

Na dzieciństwo w ogóle narzekać nie mogę.

Bardzo lubiłem czytać książki oraz grać w “nogę”.

 

Po podstawowej była techniczna “Budowlanka”.

Wtedy skończyła się moja dziecinna sielanka.

Chciało się zrobić karierę zawodową,

Trzeba było odrzucić w kąt rozrywkę tę i ową.

 

Do dziewczyn już zawsze byłem nieśmiały,

Bo i małomówny i wzrostem za mały.

Niestety pojawiły się również fajki i piwko.

Więc niektórych postronnych ogarniało zdziwko.

 

 

Nauki w szkole było coraz więcej,

A czas płynął coraz prędzej i prędzej.

Po pięciu latach była zdana matura,

A wszyscy wkoło zawołali Hip Hip Hurra.

 

Ostatnie wakacje spędzałem na biwaku.

Nagle listonosz wyszedł ku nam zza krzaków.

Po przeczytaniu telegramu nie było mi do śmiechu.

Ojciec miał wypadek, więc wracałem w pośpiechu.

 

Był w ciężkim stanie, ale uciekł śmierci spod kosy.

Dostał rentę inwalidzką ale i siwe włosy.

Ja w tym czasie poszedłem do pierwszej pracy.

Bo jak każdy wie bez pracy nie ma kołaczy. 

  

Pracowałem przy planowaniu budowy i w księgowości,

Lecz po pół roku czekały mnie świeże nowości.

Na stawce zawołali – “Do woja. Marsz do woja”,

Chociaż żadna panna jeszcze nie była moja.

  

Służba była trudna, ale dwa lata odsłużyłem.

Jako starszy kapral do domu wróciłem.

Wkrótce potem pojawiła się psychiczna choroba

I wtedy dopiero czekała mnie trudna droga.

  

W szpitalu w ciągu dwóch lat leczenia,

Poznałem co należy w życiu doceniać.

Lekarze uznali mnie za niezdolnego do pracy.

Taki był mój żywot w młodym wieku rodacy.

   

Na rencie wytrzymałem tylko pięć miesięcy.

No bo nudno było i brakowało pieniędzy.

Wziąłem kiosk RUCHU z mamą w agencję.

By znów do roboty coś miały moje ręce.

 

 

Interes ruszył z miejsca wspaniale,

a ówczesnego kryzysu nie odczuwaliśmy wcale.

Utargi były duże, a zatem i dobre wypłaty.

Korzystaliśmy czasem z pomocy siostry i taty.

 

 

Wtedy też sędziowałem mecze piłkarskie,

Gdyż wszelakie sporty zawsze były mi bliskie.

Cała ta zabawa szybko się urwała,

Bo wkrótce część naszej rodziny wyemigrowała.

 

 

Do Niemiec jechałem całkowicie spanikowany,

Gdyż mój dalszy los był mi w ogóle nieznany.

Po przybyciu zaczął się mój nowy etap życia.

Kurs języka, pierwsza praca i nowe przeżycia.

 

 

Mój wujek i chrzestny nas tu zaprosił

I po urzędach często prowadził.

Mieszkał tu już od wielu lat.

Często bywał mi jak brat.

 

 

Wkrótce dostałem też własne mieszkanie,

Wtedy rozpocząłem intensywniejsze dziewczyny poszukiwanie.

Razu pewnego dała mi ciocia adres jednej szwaczki.

Widziałem zdjęcie i pomyślałem - fajne są te moje rodaczki.

 

Po krótkiej korespondencji zaprosiłem ją do siebie.

Ona się zgodziła, a ja byłem w siódmym niebie.

Zaręczyliśmy się po roku znajomości.

Na weselu nie było za dużo gości.

 

 

Moja żona bardzo mnie pokochała.

Półtora roku po ślubie córkę mi dała.

Niefortunne dla nas było, że wtedy byłem bezrobotny,

Ale w miesiąc po porodzie nastąpił czynnik zwrotny.

 

Jako listonosz rozpocząłem pracę,

I zauważyłem, że nieźle sobie z tym radzę.

Wkrótce była na większe mieszkanie przeprowadzka,

Gdzie czasem bywa do dziś ta czy owa schadzka.

 

Przygoda na poczcie trwała lat sześć.

Przynajmniej mieliśmy wtedy wszyscy co jeść.

Po czym postanowiłem pracownikiem podatkowym zostać

I nawet udało mi się temu zadaniu sprostać.

 

O tę pracę jednak w mym wieku było ciężko.

Zrozumiałem błąd mój bardzo prędko.

Po dwóch latach nie pozostało mi nic innego,

złożyłem podanie o rentę z powodu do pracy niezdolnego.

 

Od tego czasu żyło mi się raczej marnie.

Pracowałem krótko w kiosku, w lesie i w Księgarni.

Moja córka ma już lat dwadzieścia,

A ja widoki mam na teścia.

 

Ja kończę w tym roku lat pięćdziesiąt siedem.

I mam nadzieję, że przeżyję jeszcze rok niejeden.

Ciągle czuję się jeszcze młody,

Chociaż moi rodzice świętują dziś już „Diamentowe Gody“.

 

Trzydziestego lipca, w dzień urodzin mej żony,

Żywot mojego ojca był zakończony.

Po pamiętnej rocznicy żył jeszcze tylko cztery miesiące

I tego dnia zgasło na zawsze dla niego słońce.

 

Następnej zimy moja córka poznała chłopaka nowego,

Być może tym razem będzie to coś ciekawszego.

Nie pomyliłem się w swych przypuszczeniach,

Bo po osiemnastu miesiącach skończyło się na zaręczynach.

  

Po następnych kilku doszło do zaślubin.

Mój zięć nawet dał się polubić.

Ja po jakimś czasie zacząłem pisać książkę.

Osiemnaście miesięcy pisałem i teraz mam pamiątkę.

 

Skończyłem ją pisać w marcu dwudziestego roku.

Przez długi okres pisałem krok po kroku.

Ze swego dzieła jestem bardzo zadowolony,

Dzięki temu mój żywot będzie bardziej spełniony.

 

Wydawnictwo „Poligraf” mą książkę wydało.

Potrzebowało na to czasu bardzo mało.

Wydawnictwo doprowadziło mnie do zadowolenia.

A moje marzenie szybko doszło do spełnienia.

 

 

Życie w małżeństwie różnie nam się układa.

Czasem bywa zgoda, kiedy indziej bywa zwada.

Potem znowu się godzimy,

bo innego wyjścia nie widzimy.

 

03 – 04/2014 i 08/2020

 

 

I jeszcze przyklad jednej z nagrod za wsparcie mojego nowego projektu. Jest to moja Autobiografia pt. Schizofrenik Przelomu Tysiacleci

 

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 06.11.2021 22:10