Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

travelsandwich - Justyna i Michał

travelsandwich - Justyna i Michał

Warszawa

Justyna i Michał podróż poślubna z książką w tle!

Michał- sport to dla niego sens życia. To właśnie on jest motorem głównym naszej wyprawy, nie tylko ją zainspirował, ale także dzielnie realizuje spędzając całe dnie na remoncie samochodu. Nie wiedziałam, że z niego taki mechanik i renowator. Jego pasją jest windsurfing i wszystko, co z tym związane. Jest instruktorem wielu dyscyplin sportu i świetnie się do tego nadaje, bo ma naprawdę nieograniczoną cierpliwość. Oczywiście jest też, bardzo uparty, ale jak mówi ma to po tacie ;)
Justyna- powszechny kanapowiec, zawsze mówię o sobie ,,antysport”, ale jak na przekór skończyłam sportową podstawówkę! Uwielbiałam gry zespołowe, bo wtedy można być kapitanem, myślę, że nadmiar sportu w dzieciństwie wystarczy mi jeszcze na długie lata. Ostatnio wyżywam się w kuchni, chociaż jeszcze 2 lata temu zastrzegałam się, że nigdy nic nie ugotuję a już szczególnie dla faceta…

Napisz wiadomość do Projektodawcy

1195 PLN z 5700 PLN

16 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

20%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 06.09.2014.

Travel Sandwich -książka o gotowaniu w kamperze

O projekcie

Travel Sandwich

 

Twój udział w tworzeniu pierwszej polskiej książki kucharsko-podróżniczej o gotowaniu i życiu w 27 letnim kamperze.

NASZ CEL: 

 

Kilkumiesięczna podróż poślubna której owocem dzięki Twojemu wsparciu, będzie niezwykła książka o gotowaniu w drodze! Przyprawiona specjalnymi przepisami i niecodziennymi historiami. 

 

 

 

 

 

Jesteśmy młodym małżeństwem, wybieramy się w podróż poślubną po Europie naszym celem jest wydanie książki z przepisami na dania które można przygotować w kamperze. Planujemy także dłuższy pobyt w Hiszpanii i Portugalii. Wybraliśmy te Państwa, ze względu na dobre warunki do Windsurfingu, który dla jednego z nas jest wielką pasją. 

 

Mówimy o sobie małżeństwo z wakacji. Poznaliśmy się na Helu zupełnie przez przypadek.

 

Kiedy już pogodziłam się z życiem w pojedynkę i stwierdziłam, że to wcale nie tak źle, zostać starą panną, wyjechałam na Hel. Równie przypadkowo, bo nie był to wyjazd planowany przeze mnie, zdarzyło mi się nawet o nim zapomnieć. Przypomniało mi się, gdy przyszło do płatności za rezerwację przyczepy, którą wynajęłyśmy z koleżankami. W lipcu 2012. Pojechałam i spędziłam cudowne wakacje, czułam się jak nastolatka na koloniach i przywiozłam sobie męża. Michał był na Helu instruktorem windsurfingu, okazało się, że oboje jesteśmy z Warszawy, w dodatku wychowywaliśmy się na sąsiednich podwórkach.

 

 

 

 

 

 

 

Jesteśmy do siebie podobni, ale też wiele rzeczy nas rożni. Oboje jesteśmy ciekawi świata i chcemy korzystać z życia, potrafimy być leniwi. Lubimy anime, czyli azjatyckie bajeczki, filmy, dobrze zjeść i dobrze się wyspać. Przez pierwszy rok bycia razem prawie nie wychodziliśmy z domu, a przynajmniej, kiedy tylko nie musieliśmy iść do pracy, całe dnie spędzaliśmy ze sobą w domu, gotowaliśmy i oglądaliśmy filmy. Charakterologicznie jest nam po drodze, natomiast pasję mamy zupełnie różne. Michał nie może żyć bez sportu, czego ja kompletnie nie rozumiem, a raczej rozumiem, ale nie podzielam. Bieganie i ćwiczenia to nie dla mnie, (chociaż ostatnio zgłębiam trudna sztukę pływacką), wolę poczytać, posiedzieć, poobserwować świat dookoła.  

 

 

 

 

Sport to dla niego sens życia. To właśnie on jest motorem głównym naszej wyprawy, nie tylko ją zainspirował, ale także dzielnie realizuje spędzając całe dnie na remoncie samochodu. Nie wiedziałam, że z niego taki mechanik i renowator. Jego pasją jest windsurfing i wszystko, co z tym związane. Jest instruktorem wielu dyscyplin sportu i świetnie się do tego nadaje, bo ma naprawdę nieograniczoną cierpliwość. Oczywiście jest też, bardzo uparty, ale jak mówi ma to po tacie ;)

 

 

Powszechny kanapowiec, zawsze mówię o sobie ,,antysport”, ale jak na przekór skończyłam sportową podstawówkę! Uwielbiałam gry zespołowe, bo wtedy można być kapitanem, myślę, że nadmiar sportu w dzieciństwie wystarczy mi jeszcze na długie lata. Ostatnio wyżywam się w kuchni, chociaż jeszcze 2 lata temu zastrzegałam się, że nigdy nic nie ugotuję a już szczególnie dla faceta… Teraz rzuciłam dobra prace w korporacji, aby ruszyć w świat i rozwijać swoje pasje, pisanie i gotowanie.

 

 

 

Decyzję spod znaku ,,rzucamy wszystko i jedziemy", podjęliśmy pewnego letniego dnia na kanapie. Podjęliśmy, bo sama być może nigdy bym na to nie wpadła albo w inny sposób, inny razem. Marzyła mi się czasem przeprowadzka do Australii, zainspirowana snem o pięknych krajobrazach, wielkich na dziesiątki metrów drzewach i czerwonej ziemi, ale wtedy nie myślałam zbyt poważnie o podróżach, po prostu: I have a dream…

Teraz mieliśmy sen we dwoje, bo przecież, co nas tu trzyma, można rzucić wszystko i wyjechać, martwić się będziemy kiedy indziej. Poza tym jedno z nas ma świetny wakacyjny zawód - instruktor windsurfingu a szkoda tego nie wykorzystać. Życie daje nam okazje do wykorzystania. On będzie sobie pływał ja będę leżała na plaży i pisała książkę o gotowaniu. Nie będzie to zwyczajna książka, bo przecież gotować będziemy w... Od razu zdecydowaliśmy się na samochód, jako środek transportu. Uwielbiam jeździć samochodem. Zawsze z wakacji największą przyjemność sprawiała mi droga do. Poza tym można mieć dom na kółkach, transport dla desek żagli i masztów, miejsce na wszystko, co najpotrzebniejsze, a przy okazji jechać, jechać i jechać…..

 
 
To Volkswagen LT 28 z 1988 roku. 
 
Poszukiwania kampera trwały prawie rok ale nie były to poszukiwania zbyt intensywne jak się trafi to się trafi , jak ma być nasz to będzie.  Budżet mamy nie wielki, więc w razie, czego sami zrobimy sobie kampera, ze zwykłego dostawczaka. Po wgłębieniu się w temat jednak okazało się to zbyt trudne i kosztowne. Wreszcie zdecydowaliśmy, aby szukać ,,jakiegoś” Volkswagena, bo jak już stary to chociaż kultowy i ponoć mało psujący się. Urzekł nas T3, ale był to dla nas za mały model, wszystkie nasze manele by się nie pomieściły a jeszcze gdzie wsadzić deski? Gorliwie próbowałam namówić męża, aby spróbował przerzucić się na deskorolkę jednak z marnym skutkiem. Pewnego dnia zobaczyliśmy Volkswagena LT i zakochaliśmy się. Niedługo potem znaleźliśmy i oto jest NASZ. Wesoły autobusik , duży i biały. 
 
Wyglądał tak: 
 
 
Po dopieszczeniu i wsadzeniu kilku tysięcy złotych oraz kilkadziesiąt  godzin ciężkiej własnoręcznej pracy później: 
  

 

 

 

 

 

 Cel wyprawy : 

 

  

 

 

 

 Podczas gdy Michał będzie surfował ja, aby nie być tylko żoną surfera, która nosi za nim sprzęt ;) chce zając się napisaniem książki kucharskiej.  Która to nie będzie zwykłą książką z przepisami. Przede wszystkim będzie to książka o gotowaniu w drodze w warunkach polowych!  Na dwóch fajerkach, bo taka kuchenkę mamy w kamperze. Jak ugotować smacznie i zdrowo, ale też czysto- aby nie ubrudzić zbyt wielu naczyń? Bo gdzie to wszystko myć? Co może wyczarować kompletnie początkująca kucharka z lokalnych nieznanych jej dotąd produktów?

 

Będzie opisywała miejsca gdzie gotuje dany posiłek, za ile i gdzie kupiłam produkty potrzebne do jego przygotowania. Miedzy przepisami będzie można znaleźć historie z podróży. Zaznaczam, że nie jestem doświadczoną kucharką jeszcze 2 lata temu nie potrafiłam ugotować kompletnie nic nawet najprostszej pizzy i zarzekałam się, że nic nie ugotuję dla faceta!

 

 

 

  •  Polska
  •  Niemcy
  •  Francja
  •  Hiszpania
  •  Portugalia
  •  Monako
  •  Włochy
  •  Austria
  •  Szwajcaria 
  •  Czechy 
 
Oraz inne kraje przebieg tak długich wypraw nie jest do końca przewidywalny. 
 

 

 

Nasz cel i filozofia:   

Chcemy pokazać wszystkim, że nie tylko studenci, mogą wybrać się w taką podróż. Nie trzeba być wolnym od zobowiązań, wystarczy bardzo chcieć i odważyć się. Możesz w każdej chwili zacząć spełniać swoje marzenia i zmienić swoje życie!

Czy nam się uda zobaczymy? Kupiliśmy 27 letniego Volkswaga LT 28 nad którym cały czas pracujemy. Remontujemy go i dostosowujemy do naszych potrzeb (czyli robi to męska połowa naszej kanapki ;P )

 

 

Możecie śledzić nas na blogu:

 

 

http://travel-sandwich.blogspot.com/

 

i facebooku

 

https://www.facebook.com/travelsandwich

 

W każdej chwili możesz napisać do nas na facebooku lub na adres:

 

travelsandwich@gmail.com

 

 

  

Na blogu znajdziecie posty nie tylko o podróży. Będzie o gotowaniu w samochodzie, o tym jak nie pozabijać się nawzajem mieszkając na kilku metrach kwadratowych? Jak pielęgnować relację w młodym małżeństwie? Jak nie wydać wszystkich oszczędności? Czy można wszystko rzucić i wyjechać? Czy można rzucić dobrą prace w korporacji? Jak żyć, jak na wiecznych wakacjach? Gdzie się zatrzymywać na noc kamperem, aby nie płacić za postój? Może znam odpowiedź na jedno lub dwa z tych pytań, co do reszty nie mam pojęcia. Nie jesteśmy podróżnikami, jedziemy praktycznie bez planu, nigdy nie wyjeżdżaliśmy z plecakiem nie mamy przygotowania i ,,zaprawy” podróżniczej. Mimo to porywamy się na podroż życia.

 

 

 

Z racji tego, że jesteśmy młodym małżeństwem i mamy ograniczone możliwości finansowe,. Większość zaoszczędzonych pieniędzy wydaliśmy na zakup i przygotowanie kampera. Teraz potrzebujemy Waszego wsparcia!   W zamian odwdzięczymy się jak tylko będziemy mogli, być może kiedyś Ty będziesz potrzebował naszej pomocy. Bez wsparcia innych upadają nawet najśmielsze pomysły!

 

Korzyści płynące ze wsparcia projektu:

  • możesz stać się częścią wyjątkowej  podróży, otrzymać kartkę, przepis na smaczne danie, czy inną pamiątkę!
  • możesz mieć udział w tworzeniu książki! Podsyłajcie nam przepisy na dania, które chcecie aby znalazły się w książce! 
  • otrzymasz pierwszą polską książkę kucharsko-podrózniczą o gotowaniu w kamperze lub busie. Po prostu w samochodzie!
  • logo Twoje lub Twojej firmy na jedynym w swoim rodzaju kamperze, który przemierzy większość Europy 
  • promocja Twojej firmy na facebook'u
  • reklama Twojej firmy na blogu 
  • reklama twojej firmy na sprzęcie do windsurfingu
  • możesz zostać patronem naszej książki oraz zamieścić w niej logo swojej firmy. Jeśli jesteś osobą prywatną imienne podziękowania na jednej z pierwszych stron książki! 

 

 

 

 

 

 

1. Na paliwo, aby dotrzeć do celu a nasz kamper pali ponad 10 litrów na 100 km, a mamy przed sobą długą drogę.
 
2. Na zakupy spożywcze, abyśmy mieli z czego gotować i nie przymierali głodem ;)
 
3. na gaz potrzebny do gotowania (napełnianie butli gazowych)
 
4. garnki i inne akcesoria do gotowania
 
5. Na zakup dobrego aparatu fotograficznego, aby w książce znalazły się dobre zdjęcia.
 
6. Na stworzenie książki (na razie) w wersji elektronicznej. 

7. Na nowe opony! Po weekendzie na Helu i przejechaniu ponad 600 km, nasze opony są w opłakanym stanie. Wszystkie są sparciałe i nie wytrzymają dłuższej podróży. Musimy kupić wszystkie cztery nowe opony :(

 

 

Jeśli osiągniemy 100% lub więcej kwoty postawionej za cel będziemy szukać wydawcy, a dzięki Wam nasza książka nie będzie cienką broszurą a najprawdziwszym opasłym tomem przyprawionym o niezwykłe historie z naszego życia! 

 

Każda Twoja złotówka przybliża nas do celu i realizacji marzeń!   100% założonej sumy to zrealizowana podróż i napisana książka. 

Gdy uzbieramy całą sumę, wszyscy wspierający dostaną w prezencie elektroniczną wersję książki, którą roześlemy po podróży.

  Będzie warto!

 

 Patroni wyprawy : 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Media o Twoim projekcie:

Kuchnia w drodze

dziendobry.tvn.pl | 2014-07-26

Justyna i Michał wybierają się w długą podróż poślubną po Europie. On będzie uczył windsurfingu, a ona będzie pisać książkę kucharską dla podróżników. Dziś w naszej kuchni opowiedzieli jak wyobrażają sobie swoją przygodę!

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 06.09.2014 18:06