Jak to się zaczęło z tymi sądami. Jarek wzywa Zbyszka na dywanik
Dodano 03.07.2018, godz. 12:54
Zbyszek… - Jarek czekał na Zbyszka od rana...
Tak Prezesie? – Zbyszek jak zawsze trochę wystraszony, trochę skulony
Musimy zrobić coś z sądami. .. – Prezesa sądy męczyły bardzo – to był klucz do sukcesu...
Robimy Panie Prezesie… Projekty zmian w Sądzie Najwyższym i KRS idą jak Prezes kazał.
Nie o tym mówię idioto…
A o czym? – Zbyszek nawet nie zauważył epitetu, tak się stresował tą rozmową. jak każdą z
Prezesem. O normalnych sądach mówię – co nam po Sądzie Najwyższym jak byle łachudra wygra
z nami w każdym sądzie… Myślałeś coś o tym? – Prezes jednak żądał konkretów, a nie ogólników...
Mniej więcej Panie Prezesie – Zbyszek faktycznie coś tam myślał.
Ja Ci dam mniej więcej, a poza tym byłoby miło, jakbyś mówił do mnie Szefie – Jarek przypomniał
sobie, jak to może Zbyszka zaboleć…
Ale Panie Jarosławie, nie mogę za bardzo przecież formalnie… Jesteśmy w innych partiach, ja tam
jestem szefem a Pan tu…
Jarek nie dał mu dokończyć… – formalnie, formalnie…nie jesteśmy w sądzie ani w telewizji
przecież… – cisnął dalej. – za to jesteśmy właśnie tu i ja tu rządzę… kojarzysz czy masz za daleko
do łba?
Kojarzę, niestety, a moglibyśmy tylko, jak jesteśmy sami? Szefie? – Zbyszek walczył choć już się
poddał
Dobrze… na razie niech będzie – Jarek był w dobrym humorze.
Więc… Szefie… Zmienimy ustrój sądów – zaczął nieśmiało…
Cokolwiek to jest, mów do mnie po polsku człowieku – mruknął Jarek pod nosem.
To ważna sprawa – Zbyszek faktycznie nad tym myślał – odwołamy wszystkich Prezesów sądów
w całej Polsce i powołamy naszych…
Można tak? – Jarek się rozpromienił
Jeszcze nie, ale możemy móc… – Zbyszek kontynuował
Super… tak naraz wszystkich. fantastycznie i rozumiem, Ci nowi są już nasi…
Dobrze Szef rozumie – Zbyszek się ucieszył.
Ale… – Jarek był w swoim życiu kilka razy w sądzie i miał złe doświadczenia…
Bo Ci cholerni sędziowie niby tacy niezawiśli… kto to w ogóle wymyślił… Ale co nam Zbyszek
po prezesach… – przecież to nie prezesi sądzą przeważnie, nie możemy im dawać wszystkich
spraw, o które nam chodzi, zrobi się awantura za duża – nawet Jarek wiedział, że to byłoby
przegięcie – więc co nam po naszym Prezesie, jak przyjdzie normalny sędzia i nam da popalić.
O tym też myślałem – Zbyszek coraz bardziej podnosił głowę.
Po pierwsze, to taki normalny sędzia będzie się jednak bał tego naszego Prezesa, że go gdzieś tam
przesunie, albo jakiś dodatek mu zabierze a do tego jeszcze…– Zbyszek aż się zapowietrzył z
emocji…
Tak? – Jarek jednak nie spodziewał się przełomowych pomysłów po Zbigniewie...
Stworzymy Centralny… –
Centralny... już mi się podoba – przerwał mu Jarek – Centralny, czyli nasz...
Oczywiście, Szefie nasz – Zbyszek się przyzwyczajał do tego „Szefa”
Pozwoli Szef, że dokończę… – Centralny Komputer, którym będziemy losować, która sprawa
ma trafić do którego sędziego…w całej Polsce!!! – Zbyszek był dumny z siebie…
Jarek był pod wrażeniem – Jeden komputer da radę w całej Polsce? – jego wiedza na temat
komputerów równała się Zero – jak kiedyś nazwał Zbyszka pewien były Premier.
Oczywiście, że da Szefie – Zbyszek odpowiedział – co za idiota z epoki przedlodowcowej...
– pomyślał.
Zbyszek jednak pomyślał, że skoro Jarek ma z nim normalnie rozmawiać tak jak teraz, to to
małe „Szefie” jest małą ceną…
Ale zaraz, zaraz... – Jarek zmarszczył brwi – nie podoba mi się w tym wszystkim jedno…
Zbyszek się skulił – Tak Szefie? Co?
Martwi mnie jedno słowo, które Zbyszek użyłeś, jedno małe, ale cholernie ważne słowo.
Jakie? – Zbyszek już mniejszy być nie mógł…
"Losowy” kurwa Zbyszek… „losowy” – to mogą być za poważne sprawy, żeby był jakiś losowy
system, nawet centralny i nawet komputerowy...
Szefie… – odetchnął Zbyszek – losowy jakby kto pytał, rozumie Szef…
aaaaaaa – popatrz, a już w Ciebie zwątpiłem – Jarek się rozpromienił.
Zuch Chłopak – idź już... - machnął ręką.
Zdolna ta młodzież jednak…trzeba uważać na niego… Ale dobre to… losowy…
dobre – pomyślał...