Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Konrad Knop

Konrad Knop

Łazy

niespokojny duch....

Napisz wiadomość do Projektodawcy

1144 PLN z 7000 PLN

11 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

16%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 07.08.2018.

'Póki my żyjemy' książka+e-book+audiobook w komplecie

Do Jana Ministra od Lasu dociera, że go z rządu..... wyrzucili??

Dodano 01.05.2018, godz. 12:56

Do już troszeczkę nienadążającego za rzeczywistością profesora leśnictwa, to, że nie jest już ministrem środowiska, dotarło dopiero nazajutrz, kiedy ubrany w swoje pseudo myśliwskie odzienie, czyli zgnito zieloną marynarkę z kutasikami i płaszcz w kolorze błota czekał w przedpokoju na kierowcę…

 

Dopiero szanowna małżonka, słysząc, że się gramoli na dole zeszła…

A Ty gdzie? Do pracy? Jakiej pracy? Wylali Cię wczoraj przecież na zbity pysk – ona w tym związku całe życie twardo stąpała po ziemi… faktycznie… cholera... zapomniałem… już nie jestem przecież tym ministrem… – puknął się w czoło pod myśliwskim kapelusikiem Janek.

 

Wczoraj cały dzień zeszło mu na przekazywaniu obowiązków i dokumentów Heniowi, koledze z rządu, który wkurwiony maksymalnie wcale nie ukrywał, że dowiedział się o tym kilka godzin wcześniej i w ogóle nie jest mu to na rękę…

 

Miał taką spokojną działkę, Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, czy ktoś wie, że w ogóle coś takiego jest? Że jest normalny minister? Gabinet? Sekretarka i limuzyna?

No właśnie nikt nie wie… cisza, spokój, kurz i paprotki …

 

Nic się nie bój z tym Trybunałem Heniu, to pierdoły są, parę krzaków i taka od razu awantura – pocieszał kolegę następcę w najlepszej wierze – naprawdę sądził, że oni tam w Brukseli coś tam źle zrozumieli i przesadzają… to w końcu on był leśnikiem, a nie te fircyki w tych dziwnych togach, co nigdy w lesie nie byli…

Będą mu tu teraz mówić jak dbać o puszczę… – Dziady jedne – po chrześcijańsku ich sklął.

 

Henryk jednak bardziej kojarzył rzeczywistość, był w końcu ekonomistą, i perspektywa grożących Polsce kar jednak przejmowała go bardzo. Tak jak to, co nabroił ten troglodyta w tej puszczy nie wiadomo po co i dlaczego...

 

Na cholerę nam to było zadzierać z nimi jeszcze w tej sprawie, jakby mało było kłopotów z tą kontrolą praworządności i Art. 7

Teraz trzeba to jakoś obronić, ale jak?

Zadanie wyglądało na pierwszy rzut oka niewykonalne, albowiem musiał z jednej strony tam w Europie się wycofać a z drugiej, w kraju, stać i bronić rubieży kraju, bo tak to niestety kolega poprzednik sprzedawał we wszystkich telewizjach.

W tym jego ukochanym Komitecie nie było takich spraw…tylko ukochane statystyki i tabelki… cisza spokój, paprotki…

 

Skoro już nie trzeba iść do pracy, to może dowiemy się, co się stało – rozparł się z kawką i ciastem w swojej ulubionej, skromnej, przerobionej na domek stodole były minister…

 

Halo Tadeusz? Niech będzie pochwalony…

Maryja i zawsze – pomyliło się z nerwów zakonnikowi, który czekał wkurwiony do białości na ten telefon od wczoraj, od kiedy w swojej własnej telewizji zobaczył swojego własnego ministra wychodzącego z dymisją z Pałacu Prezydenckiego.

 

Coś Ty tam kurwa Janek nawywijał, powiedz no Ty mi… czy Ty myślisz, że takie ministerstwo jak do wczoraj Twoje to się załatwia z Jarkiem w pięć minut i za darmo???

Czy Ty wiesz, ile mnie to kosztowało, żebyś mógł tam siedzieć? – zakonnik aż nie mógł złapać tchu, nagromadzone w nim od wczoraj pytania wypluwał jak z karabinu maszynowego… Nie mógł się wczoraj cały dzień dodzwonić ani do profesora, ani do Antoniego, a ponieważ nikt nic nie wiedział, to wszyscy uznali, że Janek sam chciał przestać być tym ministrem… co oczywiście rozjuszyło księdza do granic możliwości.

To by zresztą tłumaczyło, dlaczego nikt patrona w habicie o zgodę nie zapytał.

 

Ja? – były minister normalnie nie nadążał a na takie poważne pytania, zadawane z taką szybkością – nie miał szans...

Ja? Nawywijał? Tłumaczyłem Ci, że to w tej Brukseli to głupoty…te krzaki wycięte w Puszczy.

Jakiej człowieku Brukseli obudź się, jakie krzaki – Ojciec na codzień nie miał nic przeciwko spowolnieniu ministra ba… niejednokrotnie na tym skorzystał, że ten nie za bardzo kojarzy, co podpisuje, ale umówmy się, Janek wtedy mu to przecież hojnie wynagradzał…

Ale teraz nie dość, że powolny to jeszcze już może nie bardzo mieć jak wynagradzać…czym…

Kogo obchodzi jakaś Bruksela – ksiądz wiedział, że choćby przyczepiło się tysiąc brukselskich Trybunałów, to Jarkowi latało to, wiadomo dookoła czego...

Zgodziłeś się na dymisję idioto? – zakonnik nie przejmował się dobrym wychowaniem.

 

Ja? Myślałem, że to Ty ustaliłeś, ciągle się tam z Jarkiem dogadujecie Bóg wie o czym – wzniósł oczy do nieba w charakterystycznym geście…

Ja? A po co mi ta Twoja dymisja człowieku… gdzie ja znajdę takiego drugiego głup… ugryzł się w język duchowny takiego drugiego tak hojnego i dobrego dla naszego Dzieła Bożego… No jak myślisz gdzie? U Jarka w gabinecie?

U tego Henia co jest za Ciebie? Ty Janek pewnie dopiero wstałeś, a on już wywalił połowę Twoich ludzi… naszych ludzi do cholery…

 

Rozumiesz to? Zostaliśmy na lodzie… naprawdę nie wiesz, o co chodzi? – zakonnikowi coś już się układało, ale jeszcze dla pewności dopytał…

Nie wiem Tadek naprawdę… kazali jechać do Prezydenta, to pojechałem, dostałem dymisję, to wziąłem, miałem przekazać wszystko Heniowi to przekazałem… ja tu nie jestem od myślenia… – Janek znał swoje miejsce w szeregu Rodziny Radia – to Ciebie oszukali widocznie – w końcu doszedł do jakiegoś wniosku.

 

Widocznie… – Ojciec Dyrektor wiedział, że krzyczenie na starszego pana jest niepotrzebne…

Z Panem Bogiem Janie – chciał już się pożegnać i przemyśleć parę spraw…

Z panem Bogiem Ojcze… powiesz mi, co się stało, jak się dowiesz? – niespodziewanie Janek zainteresował się swoim losem…

Powiem, powiem, odpoczywaj – zakonnik miał w głowie niezły mętlik.

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 07.08.2018 22:10