Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Karolina Staszak

Karolina Staszak

Gdynia

Od zawsze rysowałam. W liceum zaczęło się pisanie. Wtedy uznałam, że chcę zostać wielkim architektem, co mi nie wyszło. Wylądowałam za to w Anglii, a potem na gdańskim ASP. Mam trzech synów, którzy na długi czas zawładnęli moim czasem. Teraz wracam jako malarka, ilustratorka i pisarka. Podpisałam niedawno umowę na wydanie mojej bajki „Dom pięknych snów.” Powinna ukazać się pod koniec roku. Kilka dni temu pojawiła się moja książka pt: "Co teraz? Moja ukochana została matką!". W grudniu zeszłego roku odbyła się wystawa autorskich prac malarskich. Mam na koncie kilka książek dla dzieci…

Napisz wiadomość do Projektodawcy

1101 PLN z 1100 PLN

17 Wspierający

Udany! Cel osiągnięty

100%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 20.05.2018.

Co teraz? Moja ukochana została matką!

O projekcie

 

Witaj!

Napisałam tę książkę dla mężczyzn, którzy zostali niedawno ojcami, a których partnerki/żony nagle zniknęły. Za to w ich miejsce pojawiły się zaniedbane, wiecznie zmęczone mamuśki.

Zawiera ona kilka cennych wskazówek, mówiących o tym, jak pomóc młodej mamie w odzyskaniu jej kobiecości...

Odpowiada też na pytania:

Jak żyć ze świeżo upieczoną mamą?

Dlaczego po porodzie kobiety czasem wpadają w kompleksy?

Dlaczego są często takie zmęczone?

Dlaczego płaczą więcej niż zwykle?

Dlaczego tak bardzo potrzebują swoich partnerów/mężów, w okresie tak pięknym i trudnym jednocześnie jakim jest początek macierzyństwa?

 

Skąd pomysł na taką książkę?:

Pierwotnie książka była zbiorem porad dla moich trzech synów, którzy kiedyś, mam nadzieję, zostaną ojcami. Uznałam, że przyda im się kilka wskazówek, jak żyć ze swoimi ukochanymi kobietami, matkami ich dzieci. Wiem, że młodzi mężczyźni na początku drogi zwanej ojcostwem, mają jeszcze trudniej niż ich partnerki/żony. Nie nosili pod sercem swoich dzieci przez te wspaniałe, a niekiedy ciężkie dziewięć miesięcy. Nie otrzymali od natury instynktu macierzyńskiego, który niejednokrotnie pomaga matkom w opiece nad tymi maleńkimi istotkami. Nikt nie uprzedził ich, że kiedy pojawi się dziecko, te wspaniałe kobiety najprawdopodobniej skupią na nim całą swoją uwagę, czasem odsuwając swoich mężczyzn na dalszy plan. Ta książka ma pomóc młodym ojcom odnaleźć się w nowym świecie, bo pojawienie się dziecka daje początek nowemu światu. Ta książka mam nadzieje, kiedyś pomoże moim synom zrozumieć matki ich dzieci.

Moja zbiórka:

Zbieram na wydanie wersji drukowanej, istniejącej już w foremie ebooka książki pt. "Co teraz? Moja ukochana została matką!"

 

Cel projektu:

Zebranie zakładanych 1100 pln, co pozwoli na wydrukowanie nakładu próbnego w wysokości 150 egemplarzy i tym samym zakończenie projektu sukcesem. 

 

Nagrody:

Na nagrody przeznaczyłam 35 egzemplarzy książki w formie papierowej, oraz nigdzie nie publikowane opowiadania mojego autorstwa w wersji PDF. Pula nagród ograniczona jest do moich własnych prac, ale ogromnie starałam się, by dla Ciebie stworzyć je jak najciekawszymi.

Poniżej nagroda specjalna, dla osoby, która dokona najwyższej dotacji na mój projekt. Własnoręcznie malowany obraz "Miasto smoka", który może ozdobić ścianę dziecięcego pokoju :). Akryl na płótnie, wymiary 50na70cm

 

O autorze:

Urodzona trochę ponad 36 lat temu. Zodiakalny lew. Matka trzech takich, co skradli jej serce: Jan 8,5 lat, Gabriel 6 lat, Adam 2,5 roku - największe inspiracje...

Nim zaczęłam chodzić, już rysowałam. Tak mi przynajmniej mówiono. Od zawsze na ścianach mojego pokoju wisiały obrazki wykonane przeze mnie. W podstawówce, bez wiedzy rodziców zamieniłam starą tapetę na autorski pejzaż. Myślałam, że mi sie porządnie oberwie, ale praca wyszła fajnie i przypadła rodzicom do gustu. Dalej rysowałam, malowałam. W liceum zaczęło się pisanie. Początkowo tylko "zadania domowe", rozprawki, charakterystyki itp. Już wtedy usłyszałam, że dobrze piszę, ale ortografię mam wręcz tragiczną. Całe liceum mój tata prowadził nadzór nad technicznym aspektem każdego z moich wypracować i wielokrotnie komentował tę ciężką robotę słowami: "Czeka mnie analfabetyzm wtórny." Odnosiło się to oczywiście tylko do moich błędów ortograficznych, bo zawsze zaznaczał, że prace są bardzo dobrze napisane. Potem była szkoła policealna. Wybrałam architekturę, gdzie pisanie odleciało, a przyszedł rysunek techniczny. Miałam zostać wielkim architektem. Nie wyszło. Wylądowałam za to w Anglii, gdzie porządnie podszlifowałam język. Po powrocie do Polski szybko zaczęłam pracę i gdańskie ASP. Mimo pojawienia się na świecie pierwszego dziecka, jakimś cudem i z pomocą rodziny udało mi się obronić licencjat z grafiki. Pisanie i rysunek zniknęło już na dobre, a w ich miejsce pojawiły się obowiązki. Kiedy doszłam do siebie, po szoku związanym z początkami macierzyństwa, postanowiłam, że chcę zostać ilustratorką i pisarką. Trochę malowałam, potem coraz więcej, potem nagle trach i kolejne dziecię. Powtórka z rozrywki i za jakiś czas raz jeszcze! Dopiero od jakiegoś 1,5 roku mogę śmiało powiedzieć, że wracam. Wracam jako malarka, autorka, ilustratorka i pisarka. Podpisałam niedawno umowę na wydanie mojej bajki pt. "Dom pięknych snów." (Książka skierowana do dzieci w wieku 5-10 lat.) Powinna ukazać się w księgarniach pod koniec tego roku. W lutym z kolei, pojawiła się (jako ebook) autorska książka "Co teraz? Moja ukochana została matką!"- to jej dotyczy ta zbiórka i to ją właśnie pragnę wydać w formie papierowej. 

Nie ma dnia, kiedy choć godziny bym nie poświęciła na rozwijanie swoich pasji. W grudniu zeszłego roku odbyła się wystawa prac malarskich, których jestem autorką. Moje obrazy i ilustracje zdobiły okna w miejskiej bibliotece publicznej w Gdyni Grabówku. Mam na koncie kilka książek dla dzieci, które póki co leżą w szufladzie. Czasem do nich wracam i widzę jak ogromny postęp zrobiłam. Idę dalej!

  

Fragment książki "Co teraz? Moja ukochana została matką!":

Witaj.

Jeśli trzymasz w dłoni tę książkę, to znaczy, że Twoja

ukochana niby jest, a jednak jej nie ma. To znaczy, że już jest

źle, a jeśli nie zaczniesz działać, to będzie jeszcze gorzej. W

końcu znaczy to również, że nie wszystko jeszcze stracone.

Jednak muszę Cię ostrzec! Nie jestem psychologiem, a

już psychiatrą to brońcie wszyscy razem i każdy osobno.

Jestem kobietą, która została matką i utonęła w tym

całym matkowaniu. Kobietą, która kochała najbardziej na

świecie swojego Mężczyznę, swojego Partnera, do czasu aż

pojawił się „ten drugi”. I nie mówię tu o dwudziestokilkuletnim,

nieprzyzwoicie przystojnym, błękitnookim księciu na białym

rumaku. Mówię o maleńkim, zaplutym, robiącym pod siebie

człowieczku, który skradł me serce, gdy tylko dowiedziałam

się o jego istnieniu. Absolutnie nie przestałam kochać tego

pierwszego, ale został, jak to świetnie ujęła moja znajoma,

„zdetronizowany”. Nastąpiło to dokładnie 25 czerwca 2009

roku, gdy usłyszałam pierwszy krzyk tego drugiego.

Drogi Mężczyzno, opowiem Ci teraz pewną bajkę. Będzie

krótka i, jak śmiem przypuszczać, dobrze Ci już znana.

Czytaj, proszę, jednak uważnie…

Zobaczyłeś ją. Byłeś wtedy w kawiarni, pubie, bibliotece,

na schodach wiodących pod tunel, na imprezie u znajomych.

Była taka ładna. Miała świetne nogi, cudne włosy, piękne

oczy czy co tam jeszcze. Poczułeś, że musisz do niej

zagadać. Udało Ci się zdobyć jej numer, ba, nawet

umówiliście się na randkę. Od pierwszego spotkania do

kolejnego, do następnego i jeszcze jednego. Lub od

pierwszej rozmowy do piątej, dziesiątej, trzydziestej. Nagle

coś zrozumiałeś. Zrozumiałeś, że to ta. Że owszem, chcesz

ją zaciągnąć do łóżka, ale nie tylko to. Zrozumiałeś, że

chcesz od niej czegoś więcej. Pragniesz nie tylko jej ciała, ale

też jej serca, umysłu i czasu.

Tak oto staliście się parą. Parą szaleńczo zakochanych w

sobie ludzi.

Nawet nie wiesz, kiedy Twoje serce rozkazało Ci paść na

kolana i prosić, by oddała Ci swoje życie. Ona, oczywiście ze

łzami w oczach, wykrzyczała, wyłkała lub wyszeptała

wymodlone przez Ciebie „tak”. Zapewne było to najbardziej

stresujące i najszczęśliwsze doświadczenie w całym Twoim

dotychczasowym jestestwie…

I się zaczęło. Wir przygotowań. Sala, suknie, goście,

potrawy, alkohole, muzyka, kwiaty… Tygodnie, może nawet

miesiące planowania. Planowania tego najważniejszego dnia,

dnia ślubu.

Było pięknie, prawda? Choć może z Twojej męskiej

perspektywy nie wszystko było konieczne, ale w końcu dla

niej zrobiłbyś wszystko i zgodziłbyś się ponownie na te

cholerne naklejki na wódkę weselną.

Zaczęliście wspólne życie. Może zaczęliście je już dużo

wcześniej, a ślub stanowił jedynie koronację i

przypieczętowanie Waszej miłości aż po grób.

Czas mijał… i mijał… i mijał. Kochaliście się bardzo.

Mimo rutyny i codziennego wychodzenia do pracy, było wam

cudownie. Wypady na imprezy, fantastyczne wakacje, na

które odkładaliście przez cały rok, wspólne wieczory, wspólne

posiłki, wspólne łóżko. Były też sprzeczki, ale w jakim

związku się nie zdarzają. Czasem nawet coś przeleciało

przez kuchnię. Potem jednak sielanka wracała…

Czas mijał i mijał, i mijał…

Któregoś dnia po powrocie z pracy zauważyłeś, że coś

jest nie tak. Coś ją gnębiło, była zdenerwowana. A może to

było z rana, kiedy widziałeś, jak wymiotuje w toalecie.

Chciałeś nawet wziąć wolne, żeby się nią zaopiekować. Ona

jednak powiedziała, że to nic takiego i poszedłeś do pracy.

Dzwoniłeś kilka razy, żeby upewnić się, że wszystko w

porządku, a ona zapewniała Cię za każdym razem, że już jej

przeszło.

W końcu jednak usłyszałeś:

„Jestem w ciąży”.

Tu reakcje bywają różne.

Co wtedy myślałeś?

Cieszyłeś się jak dziki, bo planowaliście już to dziecko?

Myślałeś, że dostaniesz zawału, bo przecież nie jesteś na

to za cholerę gotowy?

Może rozdygotany zacząłeś od razu kalkulować finanse,

bo przecież jesteś Panem Domu i musisz zapewnić rodzinie

byt?

Cokolwiek by to było, stało się. Będziecie mieli dziecko.

Dla potwierdzenia ona robi jeszcze jeden lub dwa testy, z

jednym lub dwudniowym opóźnieniem. Potem leci z bijącym

sercem do swojego ginekologa, żeby potwierdzić informację.

Lekarz mówi, że jeszcze nic nie może stwierdzić, ale badanie

krwi wykazuje w ilości tego przeklętego hormonu, że to na

bank ciąża.

W tym momencie, mój drogi Mężu, Partnerze,

Mężczyzno, zaczyna się Twoja walka o przetrwanie. 

Nie zrozum mnie źle, ale kobieta, która dowiaduje się,

że będzie miała dziecko…

 

 

Serdecznie dziękuję Ci za czas, który poświęciłeś(aś) na zapoznanie się z moim projektem! Jeśli uznasz, że chcesz pomóc mi w osiągnięciu celu, to zapraszam Cię do dokładniejszego przyjrzenia się oferowanym przeze mnie nagrodom. 

 

Przy okazji chcę Ciebie zaprosić do odwiedzenia mojch sron www i portfolio, do których linki znajdziesz poniżej :)

 

https://drive.google.com/drive/folders/1HT6tfHNxPi7R1xnQ72T7mzmPi-CuecXR

https://www.instagram.com/infantylnieks/

https://www.facebook.com/infantylnie.karolinastaszak/

 

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 20.05.2018 22:10