O projekcie
Celem naszego projektu jest wydanie powieści "Strażnicy Srebrnej Róży". Jest to książka przygodowa dla młodzieży, której bohaterowie podróżują po terenie powiatu wrzesińskiego, rozwiązując kolejne zagadki, by dotrzeć do cennego skarbu, ukrytego przez tajemniczych Strażników Srebrnej Róży. Bohaterowie książki odwiedzają wszystkie miejscowości na terenie naszego powiatu - Pyzdry, Kołaczkowo, Neklę, Miłosław oraz Wrześnię. Poznają najciekawsze miejsca na terenie regionu. Jesteśmy przekonani, że książka stanie się cennym nabytkiem dla zbiorów regionalnych wszystkich bibliotek z powiatu, a także publikacją, z której będą mogli być dumni mieszkańcy powiatu.
Autorem powieści "Strażnicy Srebrnej Róży" jest Tadeusz Matraszek, absolwent Instytutu Historii UAM. Debiutował kryminałem fantasy „Morderstwo w piekle” (2009), następnie wydał „W bibliotece”, książeczkę-wiersz dla najmłodszych (2013), a także pierwszą powieść dla dzieci i młodzieży o Powstaniu
Wielkopolskim, pt. „Tajny rozkaz” (2014), za którą otrzymał m.in. Nagrodę Młodych im. Andrzeja Wojtkowskiego, przyznawaną przez Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich. Jest autorem licznych artykułów na temat historii Chodzieży i powiatu chodzieskiego publikowanych w prasie lokalnej oraz „Kronice Wielkopolskiej”. W listopadzie 2014 roku otrzymał też statuetkę „Młodego Pozytywisty” od Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego, za swój wkład w rozwój kultury Wielkopolskiej.
W tej chwili, dzięki otwartości i szczodrości lokalnych samorządów oraz zaprzyjaźnionych instytucji, udało nam się zebrać ponad połowę kwoty wymaganej, aby "Strażnicy Srebrnej Róży" mogli ukazać się drukiem. Proszę, nie pozwolcie, by nasz pomysł, z powodu braku funduszy, spalił na panewce!
Nasi dotychczasowi sponsorzy to:
Gmina Nekla Gmina Kołaczkowo Gmina Pyzdry
Powiatowy Bank Spółdzielczy we Wrześni
Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Nekla
Hotel Boss Ppuh Czena Czesław Fórmaniak
Zwracamy się szczególnie do mieszkańców miejscowości, do których adresowana jest książka - Pyzdr, Kołaczkowa, Niekli, Miłosławia oraz Wrześni, prosimy, pokażcie, że w małych ośrodkach także jest siła, że Polak potrafi, a biblioteki nie muszą być dalej dziadami kultury. Każda złotówka ma dla nas znaczenie i zbliża do celu!
Zebraną kwotę w całości przeznaczymy na druk "Strazników Srebrnej Róży". Gdyby jednak Państwa ofiarność przekroczyła nasze oczekiwania i zyskalibyśmy dodatkowe fundusze, już myślimy nad stworzeniem questu, który umożliwiałby odbycie wycieczki po powiecie śladami naszych bohaterów - sympatycznego Antka, sprytnej Matyldy i ich opiekuna Olka.
Zachęcamy do zapoznania się z fragmentem "Strażników":
– Jak widzicie – wyjaśniał przewodnik – klucz opiera się na herbie Wrześni. To róża rodu Różyców, pierwszych właścicieli miasta. Jej wklęsłe płatki to swego rodzaju zamki, które po umieszczeniu we właściwym miejscu, zapewne otworzą wrota. Ale nie mamy pojęcia, gdzie mógłby się znajdować klucz. Nie wiemy też, czy jest jednoczęściowy, czy trzeba go złożyć z drobnych elementów.
– Czyli co? Nie da się otworzyć? – zapytał Antek.
– Na tę chwilę chyba nie bardzo – oświadczył szczerze przewodnik. – Ale nie martwmy się. – Uśmiechnął się do zebranych. – Za tydzień pojawią się tu specjaliści z Warszawy ze sprzętem, który pozwoli na otwarcie przejścia bez użycia tego skomplikowanego zamka.
Antek nieco się zasmucił. Zdał sobie sprawę, że odnalezienie skarbu może nie powieść. Szanse na sukces malały, czas im się kończył. Wpadł jednak na pewien pomysł.
– A gdzie można by odnaleźć ten klucz, proszę pana?
Przewodnik uśmiechnął się.
– Gdybyśmy to wiedzieli, to sami byśmy poszukali.
– To na drzwiach nie ma żadnych wskazówek? – do rozmowy włączył się Olek.
– Niestety. Jedynym napisem, choć za wskazówkę bym tego raczej nie uznał, jest ten maleńki podpis, kilka centymetrów pod różą. Spójrzcie.
Cała trójka zbliżyła głowy do drzwi i spojrzała na napis. „W.R. 1924”. Nic więcej.
– Co on może oznaczać? – zapytał Antek, który jeszcze nie stracił nadziei na przeżycie wspaniałej przygody.
– Sądzę, że litery „W” i „R” oznaczają Wrześnię, a cyferki to z całą pewnością data. Prawdopodobnie zamknięcia drzwi. Czy mogą oznaczać coś innego? Tego nie wiemy. Ale wydaje się, że nie ma innej możliwości – stwierdził przewodnik.
– No tak. – Chłopiec spuścił głowę.
– To co, wychodzimy? Bo chłodno tu jak w zamrażarce na biegunie północnym – zażartował Olek.
– Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie – powiedział miłym głosem przewodnik, zapewne już się szykując do przyjęcia nowej wycieczki.
– Przerąbane mają tacy przewodnicy – westchnął Antek, gdy kuzynostwo znalazło się na powierzchni.
– Szczególnie gdy muszą pracować w takim zimnie – dodał Olek.
– I gadać w kółko to samo, gdy prawie nikt ich nie słucha – dopowiedział zawiedziony efektami ich wycieczki Antek.
– Dla mnie mogą opowiadać wciąż to samo – sprzeciwiła się Matylda. – Ważne, że mówią ciekawie.
– Weź przestań, Ekierka. – Młodszy z kuzynów machnął ręką. – Miał być skarb, a są tylko stare zaryglowane drzwi. Chętnie bym je poczęstował z kopa i dowiedział się, o co narobiłaś tyle krzyku.
– To już rzeczywiście byłby wandalizm – stwierdził Olek. – Choć sam przyznam, że ten herbowy zamek nawet mnie zaciekawił…
– Widzisz, widzisz – podchwyciła jego zainteresowanie Matylda. – Inteligentni ludzie interesują się ciekawymi sprawami.
– Inteligentni, tak? – Antek podciągnął brew do góry. – To jak jesteś taka inteligentna, to powiedz, jak otworzyć te drzwi? Jak znaleźć do nich klucz?
Matylda wiedziała, że kuzyn ma rację. Tym razem nie potrafiła odpowiedzieć na zadane pytanie. Odwróciła wzrok i czekała, aż zmienią temat. To jednak nie nastąpiło, gdyż Antek bardzo, ale to bardzo, chciał odnaleźć skarb. Tyle że nie było chyba na to większych szans.
– Jak myślicie, co jest za tymi drzwiami? – zapytał po chwili.
– Już mówiłem, sam chciałbym to wiedzieć – stwierdził Olek.
– A jako historyk, jak sądzisz? – zapytała kuzynka.
– Hmmm… – zamyśli się Olek. – Aż tak dobrze się nie znam, szczególnie na historii lokalnej.
– To zgaduj – zaproponował z entuzjazmem Antek.
– Zgaduj! – poprosiła Matylda.
– Znając życie, pewnie nic. – Zerknął na zawiedzione miny młodszego kuzynostwa i dodał: – Albo jakieś naczynia liturgiczne. Pewnie któryś z proboszczów schował je, żeby nie dostały się w niepowołane ręce. Ale nie pasuje mi nieco data. W 1924 roku nie było już potrzeby ukrywania nawet cennych naczyń. Chyba że chodzi o rok 1942, wtedy byłoby to zrozumiałe.
– A ty, Ekierka, co chciałabyś tam znaleźć? Może jakąś średniowieczną sukienkę, co?
Matylda znów wytknęła język, ale musiała przyznać, że takie znalezisko bardzo by jej odpowiadało.
– Nie, wolałabym coś innego. Na przykład najstarszą polską książkę. Albo pierwsze wydanie Biblii Gutenberga.
– No to byłoby coś – zachwycił się Olek. – A ty, Toni, co byś chciał tam odkryć?
– Ja? – rozmarzył się Antek – Ja chciałbym tam odnaleźć skarb Wikingów albo czaszkę faraona, albo stos złotych monet z czasów wypraw krzyżowych. – Antkowi zaświeciły się na moment oczy, ale równie szybko przygasły. – Tylko jak otworzymy te drzwi? Nie mamy ani klucza, ani wskazówek jak go odnaleźć.
– Przecież za tydzień ma pojawić się zespół ekspertów ze stolicy. Już niedługo dowiemy się, co tam jest.
– Ale to nie to samo… To nie będzie nasz skarb. Nie przeżyjemy przygody i nie zostaniemy bohaterami ani bogaczami. A w końcu o to w poszukiwaniu skarbów chodzi.
Chętnie odpowiemy na wszystkie dodatkowe pytania, związane z naszym przedsięwzięciem. Prosimy, piszcie do nas na adres: bibliotekamiloslaw@onet.pl lub kontaktujcie się z telefonicznie, pod numerem 61 438 21 65.
Media o Twoim projekcie:
Września podkłada nogi chodzieskiemu pisarzowi?
CHODZIEŻ. Nieco ponad rok temu biblioteka we Wrześni zleciła autorowi z Chodzieży, Tadeuszowi Matraszkowi, napisanie książki o Wrześni i powiecie wrzesińskim. Książka pt. "Strażnicy srebrnej róży", która stanowiła kontynuację przygód Antka, znanego chodzieskim czytelnikom z "Tajnego rozkazu", została ukończona pod koniec 2014 roku. Niestety, wkrótce, bez słowa wyjaśnienia biblioteka wrzesińska wycofała się z wydania zamówionej książki.