O projekcie
1. O co w ogóle chodzi?
Trzymasz w rękach mały tomik prozy poetyckiej. Kartkujesz go ukradkiem i myślisz sobie, że to zaledwie kilkaset zdań, które połkniesz w drodze do pracy lub w kolejce do lekarza. Pakujesz więc malutką książeczkę pełną nieuczesanych myśli do torby i wychodzisz. W momencie, gdy usadawiasz się w końcu na twardym krześle lub wygodnym fotelu i zaczynasz czytać, ze zdumieniem odkrywasz, że zaledwie kilka zdań działa na ciebie z siłą huraganu. Gra się w nim słowami na najczulszych strunach twojej duszy i pomimo tego, że to czasem boli, czytasz dalej, nie mogąc się oderwać.
Zderza się tam piękno natury z jej bezdusznością. Stara się zwrócić uwagę czytelnika, że choć codziennie powinniśmy doceniać niezwykłość przyrody, to zwykle tego nie robimy, goniąc za naszymi marzeniami i pragnieniami. W tym miejscu pojawia się postać cichego narratora – szyli samego twórcy – który musi mierzyć się z narastającą samotnością i niezrozumieniem. Sporą część „Przepróchy” stanowią teksty o mocnym zabarwieniu erotycznym. Podmiot, niczym renesansowy artysta, podziwia budowę ludzkiego ciała, które reaguje na bodźce dając się niejako kształtować uczuciom i pragnieniom. A gdzieś w tle przekrada się postać tajemniczego Barbarzyńcy, którego można rozumieć różnie. Gdybyśmy porównali ukazanego tam człowieka do ukrytej perły, możemy śmiało powiedzieć, że muszla przedstawiałaby jego wygląd zewnętrzny oraz społeczne postrzeganie, które nie zawsze jest zgodne z prawdą. Podmiot – niczym poszukiwacz skarbów – znajduje zarówno nieuchwytne i czasem bolesne piękno, jak również obrzydliwe skłonności, do których się nie przyznajemy. Dla podmiotu najważniejsze jest skłonienie czytelnika do odkrycia perły, która dla jednych będzie obrazem nieskazitelnej duszy, a dla innych istotą prawdziwego humanizmu.
2. O czym jest?
Tom prozy poetyckiej podejmuje kilka zasadniczych myśli: piękna – tu dość szeroko rozumianego, spojrzenia na świat, relacji z drugim człowiekiem i przestrzeni życiowej człowieka. Tematy są widziane holistycznie, przybierają różne barwy: jasne i ciemne odcienie, nasiąknięte gwałtownością, podszyte spowolnieniem, czasami nawet ślamazarne, niezdarne i nieudolne. Różnobarwna kompozycja ma za zadanie poprowadzić czytelnika przez krainę ludzkich emocji i odczuć, ukazać niuanse w najprostszych sytuacjach. Piękno widziane jest tutaj przede wszystkim jako ucieleśnione. Widzi się je nie tylko w przyrodzie: dla całego tomu ważne będą wątki erotyczne, w których dużą rolę będzie odgrywać piękno męskiego ciała. Jednakże ujęcie tematu jest nieidealistyczne, pokazuje, jak często piękno jest zeszpecone, zaplamione przez namiętności czy nałogi.
3. Trochę o tym, kto mówi w zbiorze.
Człowiek z tego zbioru nie kontempluje piękna, zaledwie PRÓBUJE i te próby niejednokrotnie są nieudolne. Metatematyczna jest z kolei potrzeba ekspresji. Niekiedy pojawia się głos kogoś, kogo można porównać do pisarza: zastanawia się on nad sposobem opowiadania swoich przemyśleń i spostrzeżeń. Ważniejsze od tego wydaje się jednak życie w relacji do kogoś lub czegoś. Podmiot liryczny tka więc misterną mozaikę tych relacji, namiętną układankę, niekiedy bardzo skrajną ocierającą się o wulgarność, raz raniącą a raz kojącą. To wszystko sprawia, że tom jest energiczny, zmienny, a sama kompozycja, jeśli próbować spojrzeć na nią całościowo, rysuje przed czytelnikiem niewyraźny portret podmiotu (być może wspomnianego w różnych miejscach Barbarzyńcy). Utwory łączy kilka cech, na które warto zwrócić uwagę. Są to: pointy, czasami bardzo banalne lub nieoczekiwane; pojawiające się konteksty kulturowe zachęcają do poszerzania horyzontu uważnego czytelnika, nawiązania intelektualnego dialogu; teksty w wielu miejscach wydają się paradoksalne: łączą w sobie cechy emocji i sceptycznej oschłości zarazem, zupełnie tak, jakby podmiot opisywał siebie oglądając siebie z zewnątrz. Wszystko, co dobre i co złe ma wpływ na nasze bycie w świecie i co prześwituje przez dziurki przepróchy.
Opieką wydawniczą zajmie się Stowarzyszenie Żywych Poetów.