O projekcie
Witaj!
Mój debiut literacki nosi tytuł "Dokończona Lekcja Muzyki", pierwotnie brzmiał "Zwierzenia Dojrzalszego Narcyza".
Do zmiany zainspirował mnie wiadomy film, ponieważ utożsamiam się silnie z bohaterką, a tylko skutkiem ubocznym jest fakt, że "narcyz" mógł odstraszać potencjalnych darczyńców i czytelników. Wiadomo, jak zaburzeni narcystycznie są odbliźniani w internetach. :)
Ponadto, człowiek człowiekowi nierówny, nawet, jeśli obydwoje zostali wsadzeni w jakąś szufladkę, prawda? :)
Na dodatek, w książce pojawiają się wątki, które poddają w wątpliwość moją diagnozę, a przynajmniej jej kompletność. Najważniejsze jest jednak to, że książka nie stanowi jedynie mojej autoterapii. Wyłaniają się z niej rozważania, które powinny zaciekawić każdego.
Wracają do źródła, ponieważ odwołują się do najważniejszych nauk myśliciela wszechczasów, nawet we fragmentach, gdzie nie dzieje się tak dosłownie. Książka jest więc w pewnym sensie przełomowa, nie tylko dlatego, że to pierwszy coming out "narcyza" (zakładając słuszność diagnozy).
Nie tylko dlatego, że po raz pierwszy książkę (poniekąd) "o tym" napisał pacjent, a nie psycholog.
Również i z tego powodu, że jest to takie ujęcie nauki ewangelicznej, która kładzie nacisk na samą jej esencję, rozkłada z pomocą tej esencji różne niepokojące zjawiska w Polsce i na świecie, podaje stare idee w zupełnie nowej odsłonie, ale i serwuje idee całkiem innowacyjne.
Książka to, generalnie, jeden, wielki kompromis. Jedno, wielkie odzwierciedlenie mojego sukcesu wewnętrznego, czyli osiągnięcia integralności. Uwidacznia się to nawet w stylu języka, który jest rozpięty między potocznym, a naukowym/duchowym.
Stosuję też dwuznaczności, nawiązania - takie popisy intelektualne (takie zawsze są przejawem narcyzmu, który w jakiejś dawce mamy wszyscy), ale i takich rzeczy jest w sam raz. ;)
Piszę o sprawach poważnych, nie stroniąc od humoru. O sprawach rzekomo "zwykłych", ale z zasłużonym niekiedy patosem. :)
Moja psychoterapia wskazała po prostu na pewien ważny punkt w mojej osobowości, który pomógł mi w napisaniu autoterapii, będącej jednocześnie czymś bardzo wielofunkcyjnym. Przez 30 lat moje życie było usłane głównie porażkami na polu zawodowym i towarzyskim, a ja pogrążałem się w poszukiwaniu odpowiedzi, trenując dane mi zdolności.
Diagnozowałem świat, ale po diagnozie mojej osoby, wylała się ze mnie książka, w której okazało się, że moje przedterapeutyczne rozważania nie są takie niesłuszne, lecz nie uwzględniają najważniejszego: tego, by zacząć od siebie.
Nowe refleksje mówią o tym zaczęciu od siebie, a także o tym, jak to zrobić. Uzupełniają się. Moje stare i nowe rozkminy, stare i nowe życie. Wierzę, że będzie to cenne nie tylko dla mnie.
Przypomina mi to trochę Stary i Nowy Testament. Choć odkryłem niedawno (ciary aż mnie przeszły), że moje życie i ważne wydarzenia w nim, usłane są biblijnymi liczbami, żyję Pasją i obywam się bez bycia nawiedzonym. :D To również element tej spójności. W książce są także elementy biograficzne.
Zwracam się do różnych osób, które w moim przeświadczeniu łączą (właśnie, spójność) sukces finansowy z duchowym, lecz nie mam odzewu.
Mam wrażenie, że w ten sposób Bóg testuje moją wiarę w Niego i w to, co z Jego pomocą napisałem. Bo nie ukrywam, że czuję, iż nie zmarnowałem swojego życia, że wszystko, co przeżyłem, było mi potrzebne, a teraz pora zrobić wszystko co możliwe, by książka stała się tym bestsellerem (dlaczego ma taki potencjał, o tym poniżej, CAPSLOCKIEM).
Ponieważ chciałbym zacząć żyć - również zewnętrznie - na miarę wszystkich swoich możliwości, zamiast trzymać swoje pomysły w szufladzie, płodzić kolejne, artystyczne, biznesowe - miotając się między garnkami i zarabiając tyle, że nigdy nie dałbym sobie i ludziom niczego wartościowszego, niż taca ze szklankami.
Uwaga, uwaga! Nie mam rojeń wielkościowych! Przewiduję, moi drodzy, takie podejrzenia. Tym bardziej, że wspomniałem o zaburzeniach. Sądzę, że zaburzenia i miotanie się między skrajnościami, może sprzyjać rozwojowi. Tym silniejszej równowadze.
A jeśli chodzi o kontekst biblijny - nie, nie uważam się za proroka. Za nowego zbawiciela.
Po pierwszym roku n.e. , mogą pojawić się tylko ich atrapy.
"Znaki" odczytuję przez tzw. przypadek, nie mam na to presji. Po prostu, jak przystało na nienawiedzonego, choć mocno już wierzącego człeka, czuję, widzę i myślę, że mam tutaj swoje do zrobienia. Jak każdy z nas. :)
Liczę na Was, kochani. Niech Miłość będzie z Wami! :)
Ta grafika, to tak pół-żartem, pół-serio
Generalnie, był tutaj inny opis projektu, a dziewczyna poniżej zdziwiła się, gdy napisałem, że moja książka jest pozycją biograficzno-socjologiczno-psychologiczno-analityczno-duchową. Czy jakoś tak :D
NAGRODY ZOSTANĄ WYSŁANE W PRZECIĄGU MIESIĄCA OD DNIA ZEBRANIA CAŁEJ KWOTY.
CZAS REALIZACJI PROJEKTU (PO ZEBRANIU KWOTY) TO 3 MIESIĄCE
25.000 ZŁ TO KWOTA NIEZBĘDNA NA ŚREDNIEJ WIELKOŚCI NAKŁAD, UWZGLĘDNIAJĄC PRZECIĘTNE STAWKI RYNKOWE DRUKU, KOSZTY OPRACOWANIA OKŁADKI ORAZ KOMPROMIS MIĘDZY ILOŚCIĄ A JAKOŚCIĄ
KSIĄŻKĄ BYŁO ZAINTERESOWANE ZNANE WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE, ALE CHCIAŁBYM WYDAĆ JĄ JAK NAJSZYBCIEJ, DLATEGO NIE WYKLUCZAM, ŻE ZEBRANE PIENIĄDZE PRZEZNACZĘ NA WSZYSTKIE DZIAŁANIA OKOŁOKSIĄŻKOWE, NA CZELE Z ODPOWIEDNIĄ PROMOCJĄ.
SKORO CZŁOWIEK Z BRANŻY POWIEDZIAŁ, ŻE KSIĄŻKA MA POTENCJAŁ BESTSELLERA, ALE MUSZĘ PROMOCYJNIE ZREKOMPENSOWAĆ NIEZNANE NAZWISKO, TO KAŻDY, KTO DOŁOŻY SIĘ NA TEN CEL, PRZYCZYNI SIĘ DO BESTELLERA WARTOŚCIOWEGO, A NIE TYLKO ATRAKCYJNEGO.
W RAZIE WPŁYNIĘCIA WIĘKSZEJ KWOTY NIŻ MAKSYMALNA, PRZEZNACZĘ JĄ NA DODRUK, CHOĆ ZALEŻNIE OD TEGO, JAK MOCNO ZOSTANĘ ZASKOCZONY, PRZEWIDUJĘ TEŻ CHĘĆ KONTAKTU Z HOJNYM DARCZYŃCĄ. PO TO, OCZYWIŚCIE, BY SKONKRETYZOWAĆ MOJĄ WDZIĘCZNOŚĆ ;)
BARDZO LUBIĘ SIĘ ODWDZIĘCZAĆ, A NAWET OBDAROWYWAĆ Z WŁASNEJ INICJATYWY, GDY MAM MOŻLIWOŚĆ. WOLAŁBYM, W RAZIE WPŁYNIĘCIA POKAŹNYCH KWOT, ZEBRAĆ DANE KONTAKTOWE DO DARCZYŃCÓW, BY W DOGODNEJ CHWILI MÓC SIĘ ODWDZIĘCZYĆ INACZEJ NIŻ TYLKO SYMBOLICZNIE.
DANE KONTAKTOWE I ZARYS OSOBY AUTORA WIDNIEJĄ W PROFILU :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
OPIS ZMIENIAŁEM DWA RAZY. TO KOLEJNA POZOSTAŁOŚĆ, TEN MEM NIŻEJ: TAK MOŻNA BOWIEM ZOBRAZOWAĆ WIĘKSZOŚĆ MOJEGO ŻYCIA PRZED 30-tym ROKIEM ŻYCIA
A tak widzę swój rozwój. Jestem, oczywiście, tą marchewką z lewej. Dlaczego? Ponieważ nadwyżka narcyzmu poszła się kochać, więc po osiągnięciu wewnętrznego sukcesu, mogę już rozwijać się zewnętrznie, nie tylko zaspokajając swój egoizm, ale też dając ludziom coś z siebie. Jestem gotów.
Prawa marchewka to, rzecz jasna, archetyp biznesmena (nie uogólniam), który myślał: "chcę mieć, przede wszystkim, w cholerę kasy. Nawet za cenę niszczenia ludzi."
Gdyby moja kochana mama nie wpajała mi pewnych wartości, być może byłbym już tą prawą marchewką. I tak naprawdę, niewiele z tego życia bym miał.
https://www.facebook.com/pg/zwierzenianarcyza/
https://www.facebook.com/norberto.paprozzo