O projekcie
Mój projekt, to przemożna chęć wydania książki - jest czwartą z kolei i jakby po poetyckich poprzedniczkach... jest zejściem na ziemię, w kruchość życia w każdym jego aspekcie i przejawie...
(krótkie notki o nich można przeczytać na stronach Warszawskiej Firmy Wydawniczej):
https://wfw.com.pl/ksiazki/rezonanse-aksamitnych-milosci/
Wszystko o czym piszę jest szelestem mojego serca i rozumu.
Nie wiem czy w przyszłości będę jeszcze miała coś do wypowiedzenia pisanego... choć każdy dzień świata jest niepowtarzalny i zmienny, także stare prawdy można nieskończenie poddawać nowym interpretacjom, malować słowami kolejne obrazy... i właśnie to czynię.
Jestem osóbką krzykliwie... cichą i dlatego między innymi piszę.., wiem dlaczego zadebiutowałam dopiero po 50-ce, wiem po co piszę i wiem jak! Jestem też przekonana, że to pisanie ma swoją orginalną wartość. Źle to pochlebianie samej sobie brzmi, ale... tak naprawdę jestem skromną, otwartą osobą. Nie należę do żadnych portali społecznościowych - nie odczuwam takowej potrzeby, ceniąc sobie ponad wszystko kontakt na żywo; również mój tradycjonalizm jest nie do unowocześnienia, a i szkoda mi trochę czasu na tego rodzaju aktywność- wolę wędrówki po górach!
(Zdjęcie Pana Artura Przeklasy, moja noga- trzecia od lewej).
W morzu bardzo zdolnych autorów - promocja nie jest prostą sprawą. Jedyną osobą- oprócz przyjaciół, znajomych i mniej znajomych..., która uważnie przeczytała moje książki to Szanowna Pani Magdalena Hniedziewicz, redaktorka i miłośniczka mych tekstów:
- Nie pisze Pani łatwo, lekko i przyjemnie; to co Pani pisze jest zmienne i migotliwe - w jednej chwili jest samą wrażliwością, samą poezją, czymś niesamowicie nieprawdopodobnie ulotnym i lekkim - tak lekkim, że czytając wstrzymuje się oddech... żeby nie spłoszyć, żeby nie uleciało, żeby nie zniknęło... a za chwilę jest prozą konkretną, rzeczową, odnotowującą szczegóły, zatrzymującą się z lekkością na drobiazgach. A wszystko razem po mimo pozornego chaosu, przemieszania jest zwarte, konsekwentne i pozostawia wrażenie pełni, całości bardzo świadomie konstruowanej i precyzyjnie realizowanej.
,,Dzienniczek uwag autorki od czterech boleści... i jednego na końcu wiersza" to książka na końcu której napisałam, cytuję:- Rozpisałam się dość znacznie i będę musiała powoli kończyć...- koszty wydania są nie małe dla człeka posiadającego status bezrobotnej; poprzednie trzy książeczki- choć ich treść mogłam zawrzeć w jednej, niestety finansowo było to niemożliwe, dlatego wydałam na raty. Za to zyskałam na fonetycznie szumnym brzmieniu: - Nasza Bożenka wydała już trzy (3) książki i wyda czwartą! I doszłam do drugiego członu tytułu książki, a mianowicie: autorka od czterech boleści.
Koszty wydania książki - 130 stron, format a5, wynoszą w przybliżeniu 6000 zł.
Okładka gotowa... jest jak foremka do babeczki...
Jeżeli zbiórka zakończy się pomyślnie, z wielką radością i atencją podaruję moje książki wszystkim darczyńcom, obdarowując Państwa dodatkowymi słowami dedykacji; a jeżeli zbiórka nie zakończy się powodzeniem... to nieco później, ale na pewno... z wielką radością i atencją i tak podaruję Wam moje książki. Natomiast jeżeli stanie się nadwyżka- przeznaczę ją na fundację TVN Wspieram.
Na koniec jeszcze tylko dopiszę że uwielbiam myśleć potrójnie dublując samą siebie... fala za falą, fala za falą... by słowa pięknie wpływały w otoczenie czytelnika i prowokowały zielononiebieski szum w głowie.
Ów, ale mi się dużo napisało... reszta jest w książce...
Na dzisiaj- jestem bardzo cierpliwą osóbką jak... biały obłok na lazurowym niebie i ... jak....
https://www.youtube.com/watch?v=WSclJ9bTY5E&list=PLaHnjvLhEa6471xaDOBz4zQQi-hHTU1Ni&index=2
Z poważaniem i uśmiechem kłania się Bożena Kamionka, nie- góralka z Kościeliska.