Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Marzena i Krzysztof Wystrach

Marzena i Krzysztof Wystrach

Opole

Jesteśmy małżeństwem i właśnie wróciliśmy z podróży po Am. Płd. W Boliwii przez 2 miesiące byliśmy wolontariuszami na rzecz rdzennej ludności żyjącej w Parku Madidi. Zderzenie z bujną przyrodą wywołało w nas nieodpartą pokusę zbadania najsłabiej poznanej jego części - koron wiekowych drzew. Chcemy wnieść wkład w poznanie Amazonii oraz dołożyć cegiełkę do polskiej tradycji badania tego, co niepoznane. Ja (Krzysiek) jestem z wykształcenia leśnikiem i pracuję jako arborysta (czyli ktoś zajmujący się drzewami) a oboje wspinamy się na drzewa rekreacyjnie.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

1233 PLN z 40000 PLN

15 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 25.04.2014.

Expedition Madidi

O projekcie

O co w ogóle w tym chodzi?

Naszym celem jest zorganizowanie ekspedycji, w czasie której wyszukamy ogromne drzewa rosnące w boliwijskim Parku Narodowym Madidi, położonym w departamencie Beni w dorzeczu Amazonki. Według miejscowych przewodników mierzą one do 70-ciu metrów, czyli tyle, co ponad dwudziestopiętrowy budynek! Czemu chcemy je odnaleźć? Czy tylko dlatego, że są tak ogromne? Przyznajemy, że fascynuje nas sama myśl o wspinaniu się na te giganty. Niemniej głównym celem jest przyjrzenie się życiu, jakie toczy się w ich koronach. To ciągle niezbadany świat, trudny do przeniknięcia i bardzo różniący się od tego na dole. Wiele gatunków przystosowało się do życia na wysokościach i rzadko odwiedzają dolne partie lasu, a ich zwyczaje są mało poznane. Prawdopodobnie są też takie, które nigdy nie opuszczają swojego podniebnego królestwa i jeszcze w ogóle nie wiemy o ich istnieniu… Lasy dorzecza Amazonki kryją ciągle ogromne ilości tajemnic, a w szczególności jego najmniej dostępne partie. Chcemy wykorzystać nasze umiejętności i możliwości, aby uchylić ich rąbka. Będziemy więc instalować platformy nadrzewne, rozbijać na nich namioty, spędzać w nich ukryci przez wiele godzin – zarówno w dzień jak i w nocy. Oczywiście równie mocno interesują nas ptaki, ssaki jak i owady oraz epifity (czyli rośliny porastające inne rośliny). Na projekt chcemy wykorzystać najlepsze miesiące pory suchej: od maja do września tego roku.  

Ajo Ajo

Julio przy pniu potężnego Ajo Ajo (Gallesia integrifolia).

Na co przeznaczymy pieniądze?

Pomimo ograniczenia kosztów do minimum, większości wydatków nie jesteśmy w stanie pokryć z własnej kieszeni. Pieniądze zostaną przeznaczone na rzeczy bezpośrednio związane z wyprawą, takie jak: zakup niezbędnego sprzętu i wyposażenia, kupno małej łodzi zwanej „peque-peque”, wynagrodzenia dla przewodników, cargo wyposażenia, utrzymanie członków ekipy itd. Część z zakupionych rzeczy pozostanie na zawsze w San Miguel. Założona kwota, to niezbędne minimum, a każda wpłata ponad, to krok w celu rozbudowania i ulepszenia ekspedycji. Przede wszystkim chcielibyśmy aby, oprócz fotografa, pojechał z nami także kamerzysta, który dokumentowałby przebieg wyprawy. Większy budżet to także możliwość zakupu specjalistycznego sprzętu (np. specjalnych namiotów nadrzewnych zamiast zwykłych, profesjonalnej kamery, dodatkowego wyposażenia). Moglibyśmy również rozszerzyć teren badań na dużo większy obszar (park ma pow. 2x większą niż województwo opolskie, to trudny teren lasu deszczowego dodatkowo poprzecinany pasmami górskimi, więc penetracja różnych jego części oznacza najczęściej konieczność przerzucania sprzętu i ludzi w odległe miejsca początkowe, a to jest niesamowicie kosztowne). Żadna złotówka się nie zmarnuje i zostanie spożytkowana na ekspedycję. 

Peque peque

Transport bananów łodzią zwaną "peque peque" - taką chcemy kupić, aby swobodnie przemieszczać się arteriami wodnymi przecinającymi park.

Czy to już wszystko?

Nie, projekt ma również drugi filar – równie ważny. W czasie ekspedycji będziemy współpracować oraz wspomagać rdzenną ludność tych terenów – naszych przyjaciół z San Miguel, u których byliśmy już wolontariuszami w zeszłym roku. San Miguel to malutka wioska (44 rodziny) zlokalizowana na skraju Parku Madidi. Sanmiguelanie należą do rdzennej społeczności Tacana, która liczy zaledwie 4-5 tys. członków. W 1995 r. zostali postawieni przed faktem dokonanym – na terenach gdzie pracowali, polowali i uprawiali ziemię utworzono park narodowy, objęty szeregiem restrykcji. W końcu postanowili przystosować się do sytuacji i uruchomili projekt San Miguel del Bala – czyli mówiąc oględnie agencję oferującą wycieczki do Parku Madidi. Dzięki wsparciu zagranicznemu byli w stanie zakupić niezbędne materiały, a następnie przez 3,5 roku samodzielnie budowali całą infrastrukturę. Teraz całość prowadzą sami, a jedyną osobą z zewnątrz jest księgowy (Boliwijczyk z sąsiedniego miasta). Nie są jednak rasowymi biznesmenami, a także starają się świadczyć usługi prawdziwie „eko”, przez co przegrywają na miejscowym rynku z innymi agencjami i nie mają satysfakcjonującej ilości odwiedzających. Niemniej projekt daje zatrudnienie kilkudziesięciu z nich, a skromne nadwyżki pieniężne zasilają całą społeczność i przeznaczane są np. na potrzeby szkoły. Sami żyją wciąż skromnie – w bambusowych chatach, bez elektryczności, zajmując się głównie uprawą owoców i warzyw. 

San Miguel

San Miguel.

Wyplatanie mat

Wyplatanie mat.

Zestaw

Nieodłączny zestaw codziennego życia w boliwijskiej Amazonii - "Coca" (liście koki), kawałek liany Chamairo oraz "Bica" (czyli wodorowęglan sodu; to wersja nowoczesna dla leniwych ) lub popiół z kory palmy Motacú (wersja tradycyjna).

 

Jakby było mało, ten rok już okazał się dla Boliwii tragiczny. Niespotykane opady, według obecnych szacunków, zabiły ponad 60 osób, a niemalże 300 tys. pozbawiły dachu nad głową oraz przyczyniły się do ogromnych zniszczeń w infrastrukturze i uprawach. Z brzegów wystąpiła m.in. rzeka Beni, zalewając miasteczko Rurrenabaque i San Miguel. W powodzi Sanmiguelanie stracili 4 domy (na około 20), uprawy oraz część infrastruktury turystycznej: kuchnię, jadalnię i domek rekreacyjny. Teraz potrzebują więc szczególnie pomocy.

Powódź w departamencie Beni, od 0:55 wiadomości z San Miguel.

Wiadomości TVN Meteo: http://www.tvn24.pl/meteo-news,75,m/28-02-w-boliwii-ciagle-pada,403261.html

Zdecydowaliśmy więc przemodelować projekt. Przez pierwsze 2 mies. będziemy pracować w San Miguel i tylko co jakiś czas będziemy wybierać się w głąb Madidi, przeprowadzając rozpoznanie i instalując urządzenia nadrzewne. Będziemy przede wszystkim pomagać odbudowywać wioskę i część turystyczną (Krzysiek zabiera swoją pilarkę, bo w wiosce jest tylko jedna – stary, dwudziestokilowy potwór). Kolejne 2 mies. spędzimy na badaniach, a w październiku będziemy wdrażać nowe rozwiązania w San Miguel del Bala. Efektem naszej współpracy będzie nowa oferta dla turystów – oprócz obecnych wycieczek, zawierać będzie trekking, wspinaczkę drzewną i wyprawy wędkarskie. Zainstalujemy też stałe platformy nadrzewne, które będą służyć urozmaiceniu pobytu w San Miguel del Bala. 

To wszystko jest niezwykle istotne dla projektu San Miguel del Bala. Powódź tylko pogłębiła ich problemy opisane powyżej i obecnie dalsze istnienie projektu San Miguel del Bala jest zagrożone. Jesteśmy przekonani, że nasze działania będą znaczącym impulsem jego rozwoju i zapewnieniu stabilnej przyszłości. Oprócz tego zapłacimy przewodnikom oraz za transport – w tym roku na pewno liczba turystów będzie jeszcze mniejsza, a więc to pozwoli im na utrzymanie ciągłości pracy. 

Dlaczego wspieranie San Miguel jest tak ważne? Można powoływać się na humanitaryzm, ale to każdy z Was zna i może ocenić. My oczywiście chcemy pomóc naszym przyjaciołom, ale nie to jest istotne z praktycznego punktu widzenia. Wspieranie rdzennych społeczności i lokalnej ludności to podstawowy element ochrony zagrożonych cennych terenów. W obronie parku Ich głos jest najważniejszy. Najpoważniejszymi zagrożeniami, oprócz nielegalnego wyrębu i kłusownictwa, są dwa projekty, których realizacja będzie miała destrukcyjny wpływ na ogromne połacie parku. Pierwszy, to plan budowy hydroelektrowni, której sercem będzie ogromna tama, przegradzająca kanion Bala na rzece Beni, w wyniku czego tysiące hektarów parku znikną pod powierzchnią wody. Drugi, to projekt budowy drogi łączącej miejscowości Apolo i Ixiamas. Choć jej trasa będzie przebiegać przez tereny Área Natural de Manejo Integrado Madidi, to rozerwana zostanie spójność południowej i północnej części parku. Oczywiście ciągle trwają poszukiwania ropy naftowej i jeżeli odpowiednie złoża zostaną rozpoznane, to status Parku Narodowego nie uchroni Madidi przed odwiertami i jej wydobyciem. Najlepszym przykładem takiego scenariusza jest historia PN Yasuní w Ekwadorze: http://wolnemedia.net/ekologia/prezydent-ekwadoru-wydal-wyrok-na-park-yasuni/

Rzeka Beni, kanion Bala

Widok na rzekę Beni i kanion Bala, dokładnie w tym miejscu (pomiędzy górami) ma stanąć zapora ogromnej hydroelektrowni.

Dwie najaktywniejsze społeczności, czyli San Miguel i San José de Uchupiamonas, już działają, organizując spotkania na temat negatywnych efektów projektów zagrażających parkowi (i to mimo tego, że ta druga byłaby beneficjentem budowy nowej drogi). Jedyne czego potrzebują, to trochę wsparcia. Ich sukces to także wzór dla innych. Im lepiej będzie się im wiodło, tym więcej ludzi będzie chciało pójść w ich ślady. Im więcej to uczyni, tym rzesze zwolenników ochrony parku będą rosnąć. A rdzenna ludność zyska narzędzia rozwoju i utrzymania swojej kultury (przykładowo w Rurrenabaque wprowadzono w szkołach naukę języka Tacana, który popada powoli w zapomnienie). Tak więc to najlepsi strażnicy Madidi. Oni, kiedy my już wrócimy do swojej Europy, będą tam trwać i walczyć w jego obronie. Bez nich ochrona parku padnie, kiedy tylko pojawią się korzyści wystarczająco interesujące dla władz centralnych. A nasze głosy nie będą słyszalne pośród brzdęków przeliczanych monet…

Marzena i przewodnicy

Marzena i przewodnicy San Miguel w objęciach Ajo Ajo.

Dlaczego warto zrealizować ten projekt?

  • Według naszej wiedzy, nikt jeszcze nie badał koron najwyższych drzew w tym parku. Jest to więc nowatorska inicjatywa, a jej efekty będą szalenie interesujące. Badania przeprowadzone na najwyższych drzewach naszej planety – sekwojach i mamutowcach – udowadniają, jak wiele tajemnic mogą kryć korony gigantów: http://www.ted.com/talks/lang/pl/richard_preston_on_the_giant_trees.html
  • Czas na odkrycie nieznanych gatunków jest ograniczony – ponieważ są mniej liczne i żyją w specyficznych warunkach środowiska. Zmiany klimatyczne powodują, że warunki te ulegają przemianom i dla części z nich zabraknie miejsca w przyszłości. Druga siła likwidująca te gatunki, to planowane wielkie projekty i wydobycia oraz nielegalna działalność ludzi opisana powyżej, w akapicie „Dlaczego wspieranie San Miguel jest tak ważne?”. 
  • Oprócz badań i obserwacji, które będą niejako zapisem tego, czym jest park aktualnie, chcemy pomóc chronić go w przyszłości. Odbędzie się to poprzez wspieranie inicjatyw ekoturyzmu prowadzonego przez rdzenną ludność tych terenów (o czym również powyżej). 
  • Ochrona dorzecza Amazonki to nie wymysł wielbicieli przyrody, tylko konieczność i obowiązek. To najważniejszy ekosystem na naszej planecie i pełni dużo więcej funkcji, niż tylko produkcja tlenu i magazynowanie dwutlenku węgla. Jedną z ważniejszych, jest wpływ na utrzymanie równowagi klimatycznej na Ziemi, co jest niezbędne dla zachowania życia w obecnym kształcie. 

Madidi

Widok na Park Madidi: najbardziej ciekawa przyrodniczo część, to wzgórza pokryte morzem zieleni.

Dlaczego Park Madidi a nie inny obszar Amazonii?

  • Park Narodowy Madidi chroni jeden z najbardziej zróżnicowanych ekosystemów na naszej planecie i nigdzie indziej nie występuje tak dużo chronionych gatunków.‭ ‬Skąd bierze się wyjątkowość tego obszaru? ‬Po pierwsze znajduje się w dorzeczu Amazonki i jego teren pokrywa głównie subtropikalny las deszczowy,‭ ‬co już „‬z urzędu” ‬gwarantuje ogromną obfitość gatunków.‭ ‬Jednak wyróżnia go to,‭ ‬że rozciąga się od wysokości około ‬200 ‬m n.p.m.‭ ‬do niemalże ‬6000‭ ‬m n.p.m.,‭ ‬kulminując na andyjskich szczytach.‭ ‬Bioróżnorodność parku w liczbach przedstawia się imponująco:‭ ‬około ‬1100‭ ‬gatunków ptaków (‬11%‭ ‬wszystkich gat.‭ ‬na Świecie,‭ ‬więcej niż w całej Europie‭!)‬,‭ ‬kilkaset gat.‭ ‬ssaków,‭ ‬12000‭ ‬gat.‭ ‬roślin! ‬Te liczby nie są oczywiście precyzyjne,‭ ‬bo przykładowo szacuje się,‭ ‬że do odkrycia pozostało ‬200‭ ‬gat.‭ ‬ptaków! ‬Nieodkryty świat owadów przedstawia się zapewne jeszcze bardziej imponująco a i inne pola eksploracji przyrodniczej dają wielkie możliwości wszystkim chcącym zagłębić się w ten wielobarwny świat.‭ 
  • Boliwia to najuboższy kraj regionu i organizowanie ekspedycji w nim jest wciąż najtańsze. A my startujemy od zera i każdy grosz musimy obrócić w palcach kilka razy, nim pomyślimy, na co go wydać.
  • Rurrenabaque to idealne miejsce wypadowe do badań – położone na skraju pierwotnej amazońskiej dżungli, połączone drogą z resztą kraju, więc przyzwoicie zaopatrzone. Nie wszędzie można znaleźć takie warunki. 

Dzikie świnie

Przyroda czasami sama zagląda do wioski ;). Mięso dzikich świń (chancho del monte), pomimo zakazu handlu nim, swobodnie można skosztować w jadłodajniach w Rurrenabaque

Dlaczego damy radę to zrobić?

  • Od lat wspinamy się na drzewa zarówno rekreacyjnie jak i zawodowo. Krzysiek jest arborystą i wspinaczka drzewna to podstawa jego fachu. Pracuje przy trudnych przypadkach, wykorzystując fachowy sprzęt i niekonwencjonalne rozwiązania. To wszystko wykorzystamy wspinając się na tropikalne kolosy.
  • Dzięki pobytowi w Madidi oraz stałemu kontaktowi z San Miguel mamy dobrze oszacowane koszty oraz potrzeby ekspedycji.
  • W zeszłym roku spędziliśmy w tam 2 miesiące, pracując jako wolontariusze na rzecz San Miguel. Teraz to nasi przyjaciele, którzy pomogą nam zrealizować ekspedycję. Dzięki nim jest to w ogóle możliwe. Po pierwsze to „dzieci dżungli”, znające jej zakamarki i sposoby na poruszanie się oraz wyszukiwanie zwierząt. Mieliśmy okazję przekonać się,‭ ‬jak szeroką wiedzę posiadają i jak łatwo rozpoznają i odnajdują zwierzęta i rośliny. Obecnie, część z nich, to także świetni przyrodnicy. Wsparci fachową literaturą, wyuczeni przy naukowcach badających park, zostali znawcami flory i fauny Madidi na poziomie akademickim. Dysponują też transportem i zapleczem logistycznym, a fakt, że możemy na nich liczyć i być ich pewnymi, to w realiach boliwijskich rzecz nie do przecenienia.
  • Oprócz naszych przyjaciół i wolontariuszy z Polski, dołączą do nas przyrodnicy z innych krajów, którzy pracują na miejscu. Wezmą udział w badaniach terenowych i dzięki temu ekspedycja zyska solidne wsparcie naukowe.

Życiodajna liana

Uña de gato - życiodajna liana. Jeden z dwóch gat. zawierających wodę zdatną do picia.

Potrzebujemy Was!

Oprócz wsparcia finansowego,‏ ‎które jest najważniejsze,‭ ‬bardzo potrzebujemy również abyście pełnili rolę naszych Ambasadorów.‭ ‬Rozgłaszajcie gdzie się da informację o zbiórce i samym projekcie.‭ ‬Namawiajcie do wsparcia nas,‭ ‬choćby symboliczną złotówką,‭ ‬oraz do pozostania naszymi kolejnymi Ambasadorami.‭ ‬To działa‭! ‬Klikajcie też‭ „‬Lubię to‭” ‬na naszym fanpage‭ (‬https://www.facebook.com/expedition.madidi) i zapraszajcie tam także swoich znajomych. Komentujcie wszystko, co tam znajdziecie – czekamy na komentarze, uwagi i liczymy, że może wywiążą się ciekawe dyskusje. 

Bez Was nie ma mowy o powodzeniu projektu‭!


Zapraszamy również na strony projektu, na których odnajdziecie inne informacje, oraz nasze strony i profile, gdzie możecie przeczytać więcej o nas samych:

Wspinaczka drzewna

Wspinaczka drzewna.

Wspinaczka drzewna

Marzena na dorodnym buku.

Wspinaczka drzewna

Krzysiek podczas wspinaczki na sosnę.

Podkład dźwiękowy: odgłosy Parku Madidi z albumu "San Miguel del Bala" autorstwa Antony Milton

Media o Twoim projekcie:

EXPEDITION MADIDI, CZYLI O NIEZWYKŁYM BOLIWIJSKIM PROJEKCIE OPOLAN

www.wiemy-pomagamy.pl | 2014-03-11

Pamiętacie Krzyśka i Marzenę, małżeństwo z Opola, które miało okazję pracować wolontariacko w Ameryce Południowej? Opolanie szykują ekspedycję do boliwijskiego Parku Narodowego Madidi, gdzie będą m.in. badać gatunki zwierząt żyjące w koronach drzew. Na czym konkretnie będzie polegać ten niezwykły projekt?

Przyrodnicy z Opola eksplorują amazońską dżunglę.

www.24opole.pl | 2013-10-13

Swoją podróż po Ameryce Południowej zaczęli kilka miesięcy temu. Przez dwa miesiące byli wolontariuszami w San Miguel w Boliwii. Jeszcze nie wrócili do Polski, a już planują kolejną ekspedycję - w przyszłym roku zamierzają zorganizować wyprawę badawczą, by przyjrzeć się życiu fauny i flory w koronach drzew Parku Madidi.

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 25.04.2014 18:06