Miło Cię widzieć!

Ładowanie strony

O projektodawcy

Norbert Pokorski

Norbert Pokorski

Objazda

Norbert Pokorski - biolog z wykształcenia, polarnik i przyrodnik z zamiłowania. Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego i Poznańskiego. Od 1996 roku taternik i członek Polskiego Związku Alpinizmu. Od 1997 roku jeździ w Arktykę, głównie zimą, organizując samodzielnie wyprawy eksploracyjne. Autor kilku prac naukowych o ptakach oraz wielu artykułów przyrodniczych i podróżniczych publikowanych w „Parkach Narodowych”, „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Poznaj Świat”, „Zew Północy”. Twórca portalu www.transarctica.pl.

Napisz wiadomość do Projektodawcy

1382 PLN z 8000 PLN

20 Wspierający

Zakończony Cel nie został osiągnięty

17%

Model finansowania: "wszystko albo nic". Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 15.12.2013.

Arktyczne Trio - etap I - Siorapaluk

O projekcie

Arktycze Trio to wyprawa jakiej jeszcze nie było. Trzy następujące co roku po sobie, powiązane etapy, tworzące jedną całość. Pierwszy etap rusza w 2014 roku. Najpierw będzie to wyprawa do północno-zachodniej Grenlandii - do Siorapaluk i na pobliski lądolód oraz Baffin Bay i Kane Basin.

Pierwszym celem tego etapu będzie nauka, od znajomych Eskimosów ze Siorapaluk, tak jak miało to miejsce w 2013 roku, języka, kultury i umiejętności przeżycia w Arktyce bez zdobyczy cywilizacji oraz udokumentowanie jej (a potem dzielenie się wiedzą za pomocą prelekcji, artykułów oraz mam nadzieję książki). Czyli krótko mówiąc poznanie zanikającej kultury polarnych łowców, liczącej sobie tysiące lat. Pobyt w Siorapaluk planuję od końca kwietnia do końca czerwca, natomiast w lipcu i sierpniu zamierzam wraz z partnerem, jako pierwsza w historii, polska ekipa opłynąć kajakami Kane Basin (basen morski oddzielający Grenlandię od Kanady) - drugi cel wyprawy w 2014 roku. W następnych latach będziemy eksplorować najodleglejsze obszary Spitsbergenu, Oceanu Arktycznego i Grenlandii. Od środka zimy, przez wiosnę aż po lato. W noc polarną i dzień polarny. Do transportu sprzętu, żywności i paliwa w Arktyce, ze względu na bardzo złą sytuację lodową w ostatnich latach, będziemy używać kajaków, zamiast (jak to miało miejsce do tej pory) sań. Inspiracją do zmiany sposobu poruszania się po Arktyce była wyprawa – Arctic Return Adventure Tour oraz Wojtek Moskal. Pomysłodawcą ostatniego, finałowego, najtrudniejszego oraz do tej pory przez nikogo niezrealizowanego etapu Arktycznego Trio jest Krzysiek Michalski z Narvala.

„Kiedy kończą się zapasy mięsa Pittaq wyrusza na polowanie. Przygotowania nie zabierają mu wiele czasu: harpuny, liny, łom do lodu, skóry z renifera do okrycia się i inne niezbędne rzeczy zapakowane są przez cały czas na saniach. Ubranie się w strój zrobiony ze skór zwierząt: kurtkę kulita, buty kamiki, wykonane z renifera, spodnie nanut, zrobione z niedźwiedzia polarnego oraz rękawiczki akatit, uszyte ze skóry foki zajmuje Piitaq’owi nie więcej niż klika minut. Także zaprzęgnięcie do sań 15 psów odbywa się błyskawicznie. W końcu Piitaq jest jednym z najlepszych myśliwych ze Siorapaluk... Podczas jednego polowania, trwającego co najmniej kilka dni Piitaq ma do pokonania kilkaset kilometrów i to najczęściej w 30-to stopniowym mrozie. Od tego czy zgromadzi odpowiednią ilość mięsa, czy uda mu się upolować fokę, morsa, renifera, woła piżmowego czy niedźwiedzia polarnego zależy los jego, jego rodziny oraz psów…”

Ta opowieść to nie fragment książki Centkiewiczów, lecz skrawek współczesnego życia mieszkańców Siorapaluk – niewielkiej osady polarnych Eskimosów (Innuitów) położonej na północno-zachodnim wybrzeżu Grenlandii. Najbardziej na północ wysuniętej zamieszkałej miejscowości na Ziemi (77°47′N). To ostatnie takie miejsce na Grenlandii gdzie Innuici zachowali kulturę przodków i nadal podczas polowań używają technik znanych od tysięcy lat. Niestety tak jak pokrywa lodowa Oceanu Arktycznego zanika, tak kultura polarnych myśliwych odchodzi w zapomnienie. Polowania z roku na rok stają się coraz trudniejsze a ilość pozyskiwanych zwierząt nie zaspokaja podstawowych potrzeb mieszkańców wioski. W związku z tym coraz więcej osób porzuca dotychczasowy styl życia i emigruje na południe znajdując sobie inne zajęcie. Jesteśmy z pewnością ostatnim pokoleniem, które ma okazję podziwiać ich kunszt łowiecki, umiejętność życia w Arktyce, kulturę i tradycję ostatnich polarnych myśliwych.

Film z ostatniej wyprawy do Siorapaluk.

Pierwszy raz do Siorapaluk dotarłem w 2011 roku podczas zimowej wyprawy, która miała na celu sprawdzenie czy mimo ocieplenia klimatu nadal można przejść po lodzie morskim z Grenlandii do Kanady. Po czterech dniach marszu, w 35 stopniowym, mrozie dotarliśmy wraz z partnerem Michałem Bobrukiem do Siorapaluk (wyruszyliśmy z Qaanaaq – ostatniej miejscowości na północy Grenlandii, gdzie można dolecieć samolotem). Kiedy zbliżaliśmy się do wioski w naszym kierunku wyruszyły trzy zaprzęgi, które jednak po pewnym czasie zawróciły do wsi. Okazało się, że zostaliśmy wzięci za niedźwiedzie polarne i myśliwi wyruszyli, aby zapolować na nie. W Siorapaluk spędziliśmy wtedy tylko wieczór, nie wiele poznając miejscowych Innuitów i ich kulturę. Jednak, kiedy po trzech tygodniach wracaliśmy znad Smith Sound (cieśniny oddzielającej Grenlandię od kanadyjskiej wyspy Ellesmer), która okazała się nie do przebycia z powodu braku lodu, zatrzymaliśmy się w chacie myśliwskiej Neqe leżącej 3 dni marszu od Sioraplauk.

Tam spotkaliśmy trzech innuickich myśliwych – Piitaq, Qilllaq i Karl, którzy akurat polowali na foki. Z powodu huraganowego wiatru, który unieruchomił nas i myśliwych, spędziliśmy z nimi w chacie dwa dni, poznając innuicką kulturę, język i zwyczaje. Zaprosili nas także do siebie na wizytę, kiedy dotrzemy do Siorapaluk. Podczas takiej wizyty u Piitaq umówiliśmy się, że wrócę jeszcze kiedyś do Siorapaluk, aby spędzić w wiosce więcej czasu i lepiej poznać ginącą kulturę polarnych Innuitów.

Taka okazja nadarzyła się w 2013 roku. Ponownie, tak jak w 2011 roku, aby dostać się do najdalej na północ zamieszkałej wsi innuickiej, musiałem przez cztery dni samotnie przemierzać zamarznięte morze.

Mimo, że minęły dwa lata i niemal nie miałem kontaktu ze znajomymi innuitami ze Siorapaluk to jednak przywitali mnie bardzo serdecznie i chętnie, przez dwa tygodnie mojego pobytu we wsi, dzieli się swoim doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami. Nauczyli mnie wielu nowych słów ze swojego języka, dzięki czemu mogłem porozumiewać się z nimi swobodniej. Pokazali mi jak polować na foki, morsy, narwale, woły piżmowe, niedźwiedzie polarne, lisy i zające. Jak zdejmować skóry, wyprawiać je i szyć potem z nich ubrania a także powozić psim zaprzęgiem i grać w tradycyjne innuickie gry.

Razem braliśmy udział w kilku polowaniach na foki, przemierzając podczas nich kilkaset kilometrów psimi zaprzęgami po zamarzniętym morzu. I to w czterdziestostopniowym mrozie (na szczęście wyposażyli mnie w swoje ubrania ze skór, dzięki czemu było mi ciepło). Niestety w 2013 roku moja wyprawa trwała tylko miesiąc i w związku z tym poznałem tylko niewielką część kultury polarnych innuitów, dlatego też postanowiłem w 2014 roku zawitać do nich ponownie. Tym razem na dłużej, aby poznać i udokumentować lepiej ich ginącą kulturę.

Zdjęcia z ostatniej wyprawy do Siorapaluk można zobaczyć na transarctica.pl.

Głównym kosztem wyprawy jest bilet lotniczy na trasie Kopenhaga-Qaanaaq, który wynosi w dwie strony ponad 12.000 zł, ale do tego dochodzą jeszcze koszty sprzętu, żywności i transportu ekwipunku. Postanowiłem, więc spróbować zebrać choćby kwotę potrzebną mi na zakup brakującego ekwipunku i na wysłanie go do Siorapaluk. Będę wdzięczny za każdą wpłatę a jeśli uda mi się zebrać więcej niż kwota planowana, nadwyżka zostanie przeznaczona na dofinasowanie zakupu biletu lotniczego. Dzięki za wsparcie.

Można nas znaleźć także na FB.

Model finansowania: "wszystko albo nic"

Aby otrzymać środki, projekt musi osiągnąć minimum 100% finansowania do 15.12.2013 18:06